Najlepsza płyta Turbolotów to chyba "Kawaleria Szatana", taki fajny NWOBHM rip-off z najlepszym chyba utworem Turbo, czyli Bramy Galaktyk (pewnie dlatego, że to instrumental). Zresztą w dawno tego nie słuchałem, a więc odbiór może być dziś inny. "Epidemie" jeszcze dają radę... Reszta płyt cierpi na ówczesną polską przypadłość, czyli kompletne rozmemłanie, brak pierdolnięcia i nijakie brzmienie.
twoja_stara_trotzky pisze:Turbo traktuję jako ciekawostkę - album równie żenujący co fajny.
przecież "Turbo" to takie "Cold Lake" Dżudasów, wiocha i pudel metal (wbrew fryzurze Roba dla amerykańskiej publiki
"Defenders..." to pierwsza piątka Judasów (za SC, KM, BS i przed P)twoja_stara_trotzky pisze:Defenders bardzo lubię, ale wolę ascetyczny BS od tej charakterystycznej dla lat 80 pompy.
W pełni zgoda, SfV to jedna z najbardziej przereklamowanych płyt, ale "You've Got Another Thing Comin' " nie umieściłbym nawet w 1-szej dwudziestce najlepszych utworów Dżudasówtwoja_stara_trotzky pisze:Screaming jest moim zdaniem z kolei nierówny straszliwie - obok jednego z dwóch najlepszych numerów Judasów w ogóle (zgaduj hehehe) są tu też mielizny.
twoja_stara_trotzky pisze:no właśnie, czy większą wsią jest np. słuchanie starych Judasów czy starego Blasphemy? a może taką samą wsią?
pytanie powinno brzmieć : czy większą wsią jest np. słuchanie "Turbo" Judasów czy "FAOD" Blasphemy?