
Umbra Nihil to drugi zespół panów z fińskiego cotokurwajest bandu Aarni. Pierwszy pełniak to jakiś ciotowaty doom/death i lepiej trzymać od tego bezpieczny dystans. Druga płyta o której tutaj mowa to dowód na to, że narkotyki powodować mogą głębokie zmiany w umyśle i osobowości.
Tym razem pod wpływem lektury przed-przedwiecznych historyjek o terrorze spoza granic przestrzeni panowie poszli w całkiem unikalną mieszankę konserwatywnego doom metalu z mocnymi wpływami lat siedemdziesiątych. Żeby wyłożyć kawę na ławę - są z Finlandii, tak jak Pewien Znany Zespół Grający Tradycyjny Doom Metal. Jak wiemy dżentelmeni z tego ostatniego Zespołu w pewnym momencie poczuli miętę do takich nazw jak King Crimson, Van Der Graaf Generator, Black Widow i takich tam i to może, choć nie musi być pewien trop jeśli chodzi o nasze Rytuały na granicy światów.
Stoimy przed czterdziestotrzyminutową opowieścią. To dobre słowo, bo nagranie jest muzyczną wariacją na temat prozy znanego niektórym pana Hodżsona, a konkretnie dziełka pt. "Dom na granicy światów". Jest nastrój, groza, niepokój i astralne kły czające się w zakurzonych kątach starego domostwa.
Album ma więc swoją całkiem przekonującą narrację w trakcie której mamy na talerzu jakiś niby doom, niby progresywne brzdąkanie. Na szczęście obyło się bez modnych ostatnio wpływów zespołów, które ponad riffy przedkładają grzybobrania, ogniska i poncza z frędzlami ubranymi na zakrwawione cycki które mylą Black Sabbath z Black Widow. Muzycznie są momenty bliskie wspomnianym finom z zepsołu R.B. ale brak tu pankowego pierwiastka obecnego na nagraniach trupy pana A. Wiedźmołapa, co poczytuję na jedyny chyba minus omawianego kawałka plastiku. Jest tylko dostoność, flegmatyczność i szmery zwijającej się tapety rzeczywistości.
Jako największy plus dodatni wskazałbym aranżacje idące w parze z dobrze współgrającymi instrumentami, które sprawnie grają "do siebie" dając miły memu uchu efekt muzykalności. Rumieńców dodaje fakt, że brak tu wirtuozerii i ładnie prześwituje w pewnych momentach amatorska szczerość panów którzy grają coś, co nazwę z braku lepszego określenia muzyką.
http://www.youtube.com/watch?v=rOfQiv3w ... re=related