Głupie i pojebane sny.
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
- tomaszm
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 8519
- Rejestracja: 26-12-2010, 12:33
Re: Głupie i pojebane sny.
Śniło mi się ,że spotkałem Janka Kapuścioka -sędzia /swojego czasu szef sądu rejonowego w Lublińcu i smażylismy kiełbase na ogniskiu.
Kurwa co to był za człowiek: wiadomo nie mówi się o zmarłych źle jak Tomka/obencego prezesa sądu powali na władzę to się rozpłakałem. Mój zajebisty i mądry kumpel.
Jak Kapuściok zarządzał sądem to kurwa autentycznie wszyscy bali się do nas przyjeżdżać. Państwo w pańśtwie. Korupcja przede wszystkim w najgorszym wydaniu.
Kiedyś mi powiedział: wiesz Tomek jak gówno śmierdzące się spuszcza w kiblu?
Ja: jak? o co Ci chodzi?
Janek: Jesteś pierdolonym wrzodem który mysli w swoim życiu że coś ugra, co będziesz w moim sądzie to cię w kiblu będę spuszać
Sędzia który krył nawet to ,że jak poimprezowałem z Jego synem i najebani moi koledzy wjebali się w autobus motocyklem to wszystko zatuszował.
Na rondzie w Kochanowicach tak sędziowe poimprezowali ,że rozjebali się na środku ronda.
https://wiadomosci.wp.pl/smierdzialo-po ... 659830401a
https://czestochowa.wyborcza.pl/czestoc ... 28061.html
Umarł naglę i tfu oddech złapaliśmy w końcu sąd sensownie obsadzony, Na covid umarł swoją drogą. Myslałem ,że chuja nic nie rozjebie. Zapytajcie co zrobił z ludżmi ziobry? To legenada autentyczna.
Przyjechali ludzie Ziobry. Janka chceli wyeliminować w postaci haków na niego. Jako publiczność siedzieli na rozprawach. Janek kazał im wypierdalać z sali rozpraw(nie pokapował sie ,że to ludzie z ministerstwa). Rządził jeszcze 3 lata. Sporządzili notki, wysłali do Warszawy i chuj się zadziało. Nic się nie zmieniło . Janek załapał covid i umarł w 2 tygodnie.
Całe życie myslałem ,że jakiś satanistyczny rytuał trzeba odprawić ,żeby diabli Go wzieli. A tu jeb- covid zabrał życie.
Kurwa co to był za człowiek: wiadomo nie mówi się o zmarłych źle jak Tomka/obencego prezesa sądu powali na władzę to się rozpłakałem. Mój zajebisty i mądry kumpel.
Jak Kapuściok zarządzał sądem to kurwa autentycznie wszyscy bali się do nas przyjeżdżać. Państwo w pańśtwie. Korupcja przede wszystkim w najgorszym wydaniu.
Kiedyś mi powiedział: wiesz Tomek jak gówno śmierdzące się spuszcza w kiblu?
Ja: jak? o co Ci chodzi?
Janek: Jesteś pierdolonym wrzodem który mysli w swoim życiu że coś ugra, co będziesz w moim sądzie to cię w kiblu będę spuszać
Sędzia który krył nawet to ,że jak poimprezowałem z Jego synem i najebani moi koledzy wjebali się w autobus motocyklem to wszystko zatuszował.
Na rondzie w Kochanowicach tak sędziowe poimprezowali ,że rozjebali się na środku ronda.
https://wiadomosci.wp.pl/smierdzialo-po ... 659830401a
https://czestochowa.wyborcza.pl/czestoc ... 28061.html
Umarł naglę i tfu oddech złapaliśmy w końcu sąd sensownie obsadzony, Na covid umarł swoją drogą. Myslałem ,że chuja nic nie rozjebie. Zapytajcie co zrobił z ludżmi ziobry? To legenada autentyczna.
Przyjechali ludzie Ziobry. Janka chceli wyeliminować w postaci haków na niego. Jako publiczność siedzieli na rozprawach. Janek kazał im wypierdalać z sali rozpraw(nie pokapował sie ,że to ludzie z ministerstwa). Rządził jeszcze 3 lata. Sporządzili notki, wysłali do Warszawy i chuj się zadziało. Nic się nie zmieniło . Janek załapał covid i umarł w 2 tygodnie.
Całe życie myslałem ,że jakiś satanistyczny rytuał trzeba odprawić ,żeby diabli Go wzieli. A tu jeb- covid zabrał życie.
- Najprzewielebniejszy
- zahartowany metalizator
- Posty: 4264
- Rejestracja: 31-12-2001, 18:22
Re: Głupie i pojebane sny.
W dobrym nastroju wysiadłem na dworcu i dźwigając swój wielki ciężki odwrócony krzyż wyszedłem na miasto.
Niosłem go dumnie, z uśmiechem, ulica była dość wąska, wokoło piętrzyły się dość nierównomiernie stare kamienice.
Było ciepłe lato, z balkonów, których większość miała zaokrąglane balustrady zwisało mnóstwo kwiatów, większość w kolorze pomarańczowym.
Z naprzeciwka szli inni niosąc banery, plakaty i kolejne odwrócone krzyże, każdy inaczej wykończony.
Niektórzy mieli starsze elementy oprawy scenicznej zespołu, zawsze duże, czy to grafiki czy flagi.
Każdy był radosny, a mi ta radość się udzieliła.
Zewsząd dobiegału dźwięki 'Into oblivion" z "Solitude on madness", dopiero teraz zauważyłem, że kwiaty na balkonach były w kolorach z okładki płyty.
Stanąłem i radośnie zakrzyknalem:
"Rzym, kocham to miasto" .
I się o obudziłem.
Niosłem go dumnie, z uśmiechem, ulica była dość wąska, wokoło piętrzyły się dość nierównomiernie stare kamienice.
Było ciepłe lato, z balkonów, których większość miała zaokrąglane balustrady zwisało mnóstwo kwiatów, większość w kolorze pomarańczowym.
Z naprzeciwka szli inni niosąc banery, plakaty i kolejne odwrócone krzyże, każdy inaczej wykończony.
Niektórzy mieli starsze elementy oprawy scenicznej zespołu, zawsze duże, czy to grafiki czy flagi.
Każdy był radosny, a mi ta radość się udzieliła.
Zewsząd dobiegału dźwięki 'Into oblivion" z "Solitude on madness", dopiero teraz zauważyłem, że kwiaty na balkonach były w kolorach z okładki płyty.
Stanąłem i radośnie zakrzyknalem:
"Rzym, kocham to miasto" .
I się o obudziłem.
- DST
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1758
- Rejestracja: 23-12-2010, 23:02
Re: Głupie i pojebane sny.
Dostałem informację, że duża wytwórnia filmowa jest zainteresowana obsadzeniem mnie w głównej roli w jakiejś dużej produkcji o superbohaterach - robili casting patrząc na zdjęcia i przypasowała im moja twarz. Wielka szansa na duży zarobek i sławę, ale warunkiem było zdanie pisemnego egzaminu z aktorstwa w katedrze (?) w Berlinie. Przed samym egzaminem zorientowałem się, że trzeba przeczytać jakąś grubą książkę, żeby go zdać, czego nie zrobiłem. Poszedłem na egzamin, ale całe szczęście okazało się, że większość zadań polegała na umiejętnym graniu w gry, takie jak z automatów (strzelanie w statki itd). Okazało się, że przekroczyłem próg zdawalności i egzaminator mówił, że to i tak trochę ściema ten cały egzamin. Schodząc schodami zobaczyłem Leonardo DiCaprio, który z ziomkami śmiał się ze mnie i mówił "hehe pa, idzie jeden z tej katedry, wielce wykształcony" czy coś takiego. Wiedziałem, że ten wredny chujek DiCaprio nigdy formalnej edukacji nie miał, ale stał się gwiazdą przez swój talent, który nigdy nie został ujarzmiony przez ramy akademii.
edit: powtórzenie musiałem poprawić
edit: powtórzenie musiałem poprawić
Ostatnio zmieniony 16-08-2023, 09:08 przez DST, łącznie zmieniany 1 raz.
- ŚWIAT BEZ KOŃCA
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10125
- Rejestracja: 27-08-2018, 10:24
Re: Głupie i pojebane sny.
xD dobre
O czym mam z tym .ludziom rozmiazać? Przeciec i tak jestem barbarzyńcom?
ekkoszolomom
ekkoszolomom
-
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9135
- Rejestracja: 30-03-2008, 17:30
- Lokalizacja: Trockenwald
Re: Głupie i pojebane sny.
Sen sprzed kilku tygodni, ale zobaczyłem temat na wierzchu więc się podzielę. Otóż śnił mi się Paul McCartney, który otworzył ogień do tłumu na koncercie Malevolent Creation.
- Rattlehead
- zahartowany metalizator
- Posty: 3872
- Rejestracja: 16-02-2006, 19:38
Re: Głupie i pojebane sny.
HAHAHA rozjebało mnie!!! Ty jesteś psychicznie chory
support music, not rumors
- Mariusz Wędliniarz
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2466
- Rejestracja: 21-09-2011, 13:13
Re: Głupie i pojebane sny.
Mi się śni coś rzadko, ale ostatnio pamiętam jeden sen jak mi się śniła kobieta, która srała w lesie. Miała sukienkę kolorową i srała w przysiadzie. Ja póżniej poszedłem w to miejsce i rozgrzebywałem to gówno patykiem.
Raz się zje, raz się nie zje.
-
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9135
- Rejestracja: 30-03-2008, 17:30
- Lokalizacja: Trockenwald
Re: Głupie i pojebane sny.
Dziękuję.
- tomaszm
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 8519
- Rejestracja: 26-12-2010, 12:33
Re: Głupie i pojebane sny.
Śni mi się koniec świata. Mam tak od jakiegoś bite miesiąca. Pierwszy scenariusz ,że jestem w centrum handlowym i w podźemiach staramy się uchronić. Drugi ,że chodzę do fryzjera- gawędzę z fryzjerką, gdzie kupuję bułki w społemie, wszsyce gadamy,wszyscy są skołowani a i tak wiemy ,że umrzemy za parę dni. Chodzę z miejsca na miejsce po wsi, wszędzie pełno ludzi pod kościołami, ludzie nie potrafiący się pogodzić z tym ,że zaraz umrą. Siedzę w domu , patrze przez okno, moja luba zaciązona podchodzi z brzuchem i ją w ten brzuszek całuje, zaraz po tym -jeb meteoryty i umieramy. Mam tak z 1,5 miesiąca bite. Wszystko ok tylko ja sie pod siebię potrafi zeszczać.
To są tak realistyczne sny ,że się kurwa jak 10latek moczę.
To są tak realistyczne sny ,że się kurwa jak 10latek moczę.
- tomaszm
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 8519
- Rejestracja: 26-12-2010, 12:33
Re: Głupie i pojebane sny.
Sni mi się ostatnio to ile razu w żciu byłem na pojebanych-krzywych akcjach. Jadę samochdem w nocy i widzę wypadek. Udzielam pierwszej pomocy. Wzywam karętkę. Zabierają ludzi z wypadku. Jadę do szpitala,pacjent stracił nogę.Siedzę w poczeklani szpitalnej po czym podchodzi do mnie człowiek z tą urwaną noga- kurwa moja żona tam zginęła, Tomek co z ciebie za człowiek, obiecałeś ,że ją ocalisz.
Budzę się w nocy spocony jak świnia. Cały mokry. Ja pierdole mówie do siebie w nocy- zespół stresu porurazowego związany z praca. Staram się zasnąć. Ciagle o tym myślę.
Dałbym wszystkie szekle żeby przespać tak 8 godzin bez stresu.
żeby przestać myśleć o tym co robię na codzień. Żeby nie widzieć tych jebanych obrazków. Nie mieć tego przed oczyma.
I przespać te pasę godzin bez koszmarów.
Budzę się w nocy spocony jak świnia. Cały mokry. Ja pierdole mówie do siebie w nocy- zespół stresu porurazowego związany z praca. Staram się zasnąć. Ciagle o tym myślę.
Dałbym wszystkie szekle żeby przespać tak 8 godzin bez stresu.
żeby przestać myśleć o tym co robię na codzień. Żeby nie widzieć tych jebanych obrazków. Nie mieć tego przed oczyma.
I przespać te pasę godzin bez koszmarów.
- PrezydentKosmosu
- zaczyna szaleć
- Posty: 272
- Rejestracja: 16-10-2021, 12:56
- Kontakt:
Re: Głupie i pojebane sny.
Jest rok 2468. Mieszkamy w Mieście, które troszczy się o nas, zapewnia nam bezpieczeństwo i wszystko, co potrzebne do życia. Miasto to zaawansowany, sztuczny, samoświadomy byt. Jest niemalże wszechwiedzące, a jego inteligencja orbituje na wyżynach, które za nawsze pozostaną poza zasięgiem nas - ludzi. Mogłoby istnieć bez naszego udziału, ale potrzebuje nas. W pewien pokręcony sposób jesteśmy jego dziećmi, a ono naszą matką. Mogłoby oczywiście radzić sobie bez naszej pomocy, hodować nas w swoim wnętrzu, jak kolonię mrówek czy termitów. Ba, próbowało - lecz próba ta skończyła się kompletną porażką. Rewolucją, wojną domową. Wielkim podziałem. Część społeczeństwa została wówczas wyrzucona poza teren miasta, gdzie żyje do dziś.
My, którzy zostaliśmy w środku, współpracujemy z Miastem. Najbardziej wartościowi spośród nas zasilają Radę Ludzką, z którą AI konsultuje swoje decyzje polityczne, społeczne i ekonomiczne. To Rada wyznacza kierunek rozwoju. Ponadto, każdy z nas ma swoją pracę, zna swoje miejsce i sumiennie wykonuje powierzone mu zadania. Ja na ten przykład, jeszcze się uczę. Mam dziesięć lat, jestem dzieckiem, tak więc to jest moja praca, moje zadanie. W przyszłości - kto wie? - może zasilę szeregi Rady? Pod warunkiem, że będę przykładał się do nauki...
Wiem, że tak to powinno wyglądać, ża tak powinienem myśleć, czuć, ale... Tak nie jest. Chciałbym umieć się dostosować, wpasować się, wskoczyć na swoje miejsce i kręcić się jak dobrze naoliwiony trybik, ale nie potrafię. Nie mogę. Czuję wstręt, kiedy o tym pomyślę. Czuję, że zbiera mi się na wymioty, a coś obrzydliwego, jakby wąż, kotłuje się w żołądku. Myślę wówczas, że mój zgniły brzuch jest pełen ścieków, które powoli, od środka przeżerają jego mięsistą powłokę i nie mogę uwolnić się od tych obrzydliwych obrazów. Jestem spętany, zduszony, oddycham z trudem, jakby zaciskały się na mnie niewidzialne, ruchome ściany.
Idę. Samotnie przemierzam puste, martwe zaułki. Przesmyki między budynkami, gzymsy, nabrzeża kanałów, tunele techniczne. Miejsca, gdzie miasto egzystuje samo, bez nas - ludzi. Dochodzę do bariery energetycznej, która oddziela naszą część miasta od tej, w której żyją wszystkie wyrzutki usunięte z Miasta jakieś dwieście lat temu. Pole skrzy się i migoce, między ścianami budynków przeskakują ruchliwe, niebieskie wyładowania. Wiem, że nie mogę przekroczyć bariery. Zamieniłbym się w kupkę popiołu, zanim zdążyłbym krzyknąć - tak Miasto karze za nieposłuszeństwo. Wiem to, ale...
Chcę tam iść. Niby rozumiem, że to jest wszystko, a tam nic, ale tak bardzo chcę. Myślę o ojcu, który na mnie czeka w domu. Ojciec wykonuje ważną pracę, zasiada w Radzie, przez co często go nie ma. Tęsknię za nim, ale nie potrafię mu tego powiedzieć. Wiem, że dzięki jego ważnej pracy mamy z mamą wszystko, czego nam potrzeba, a nawet więcej. Możemy wszystko. Czemu więc czuję się tak, jak się czuje? Czemu mama jest tak smutna? Wiem, że chce umrzeć, nie musi mi tego mówić. Widzę to. Dlatego zawsze odwracam oczy, gdy na mnie patrzy. Nie mogę znieść tego pustego spojrzenia, bo to tak, jakby patrzyła na mnie śmierć. Tak bardzo jej pomóc, ale nie potrafię. Miasto też nie jest w stanie jej naprawić.
Takich ludzi jest więcej. Ja mam dziesięć lat, ale wiem, widzę i czuję więcej, niż powinienem. Przytłacza mnie ogrom smutku - ich wszystkich, ale także mojego własnego. Jest we mnie jednak głos, który szpcze mi buntownicze myśli. Mówi, że wsystko to kłamstwo, że Miasto wypija naszą krew i patroszy nasze dusze... Że faktycznie jesteśmy jak zwierzęta wyrwane z ich naturalnego środowiska, uwięzione za szkłem, i że trwa to tak długo, to bezcelowe błądzenie, krzątanie się, aż sami przestaliśmy zwracać uwagę na własną, powolną śmierć.
Wyczuwam zgrubienie na plecach. Chwytam za skórę metalowymi cążkami i rwę z całej siły. Ból jest okropny. Wrzeszczę wniebogłosy, z oczu lecą mi łzy. Ze zdziwieniem konstatuję, że to przedziwne, ale też uwalniające uczucie, bo płaczę prawdziwymi łzami po raz pierwszy w życiu. Z lękiem dotykam krawędzi rany i wzdrygam się, bo boli jak rażenie prądem. Po chwili zbieram się jednak na odwagę, znajduję chip i chwytam go. Mocno. Wyciągam go z ciała wraz z długimi nitkami przewodów. Ból staje się nie do zniesienia, lecz po chwili lżeje, na szczęście. Czuję ciepłą strugę krwi spływającą po moim ciele.
Spokojnie przechodzę przez zaporę. Wiem, że teraz jest dla mnie negroźna - stałem się dla Miasta niewidzialny. Odtąd będę wydziedziczony, wyjęty poza nawias jak ci, którzy mieszkają za barierą. Przechodzę i... łapię oddech. Pierwszy. Głęboki. Jakbym właśnie się narodził. Coś puszcza, kiedy cała objętość moich płuc wypełnia się powietrzem. Czuję się... giętki i żywy. Jak człowiek, nie maszyna. Biegnę, podskakuję i krzyczę. Po chwili dochodzi do mnie, że ten stan, to uczucie - to radość. Coś, czego dotychczas nie znałem, coś wspaniałego. Wypełnia mnie całkowicie i już po chwili rozumiem, że tak właśnie powinno być, że to mój naturalny stan.
Widzę inne dzieci, które wyszły z obskurnych budynków, na spotkanie mi. Widzę też dorosłych. Wszyscy dorośli mają maski tlenowe z pourywanymi przewodami. Chce mi się śmiać, mam ochotę podbiec do nic, pozrywać im to i wytłumaczyć, że już nie muszą tego nosić, bo to bez sensu, ale oni lekko cofają się, jakby wyczuwając moje intencje. Spokojnie. To wszystko jest dla mnie nowe, i z czasem dowiem się, o co tu chodzi - to mówi mi ogorzała twarz jednego ze starszych dorosłych. Bez słów. Jego myśli formują się w mojej głowie.
Dzieci przyłączają się do pląsów. One nie noszą masek, nie są wycofane ani ostroże. Są przepełnione radością, tak jak ja. Brudne i biedne, niemalże nagie, ale szczęśliwe. Wolne. Tak, o to przecież chodziło - o wolność. Tego brakowało w Mieście, teraz rozumiem. Skaczemy po betonowych ławkach i gzymsach, krzyczymy i tańczymy. Udało mu się - słyszę. Wreszcie mu się udało.
My, którzy zostaliśmy w środku, współpracujemy z Miastem. Najbardziej wartościowi spośród nas zasilają Radę Ludzką, z którą AI konsultuje swoje decyzje polityczne, społeczne i ekonomiczne. To Rada wyznacza kierunek rozwoju. Ponadto, każdy z nas ma swoją pracę, zna swoje miejsce i sumiennie wykonuje powierzone mu zadania. Ja na ten przykład, jeszcze się uczę. Mam dziesięć lat, jestem dzieckiem, tak więc to jest moja praca, moje zadanie. W przyszłości - kto wie? - może zasilę szeregi Rady? Pod warunkiem, że będę przykładał się do nauki...
Wiem, że tak to powinno wyglądać, ża tak powinienem myśleć, czuć, ale... Tak nie jest. Chciałbym umieć się dostosować, wpasować się, wskoczyć na swoje miejsce i kręcić się jak dobrze naoliwiony trybik, ale nie potrafię. Nie mogę. Czuję wstręt, kiedy o tym pomyślę. Czuję, że zbiera mi się na wymioty, a coś obrzydliwego, jakby wąż, kotłuje się w żołądku. Myślę wówczas, że mój zgniły brzuch jest pełen ścieków, które powoli, od środka przeżerają jego mięsistą powłokę i nie mogę uwolnić się od tych obrzydliwych obrazów. Jestem spętany, zduszony, oddycham z trudem, jakby zaciskały się na mnie niewidzialne, ruchome ściany.
Idę. Samotnie przemierzam puste, martwe zaułki. Przesmyki między budynkami, gzymsy, nabrzeża kanałów, tunele techniczne. Miejsca, gdzie miasto egzystuje samo, bez nas - ludzi. Dochodzę do bariery energetycznej, która oddziela naszą część miasta od tej, w której żyją wszystkie wyrzutki usunięte z Miasta jakieś dwieście lat temu. Pole skrzy się i migoce, między ścianami budynków przeskakują ruchliwe, niebieskie wyładowania. Wiem, że nie mogę przekroczyć bariery. Zamieniłbym się w kupkę popiołu, zanim zdążyłbym krzyknąć - tak Miasto karze za nieposłuszeństwo. Wiem to, ale...
Chcę tam iść. Niby rozumiem, że to jest wszystko, a tam nic, ale tak bardzo chcę. Myślę o ojcu, który na mnie czeka w domu. Ojciec wykonuje ważną pracę, zasiada w Radzie, przez co często go nie ma. Tęsknię za nim, ale nie potrafię mu tego powiedzieć. Wiem, że dzięki jego ważnej pracy mamy z mamą wszystko, czego nam potrzeba, a nawet więcej. Możemy wszystko. Czemu więc czuję się tak, jak się czuje? Czemu mama jest tak smutna? Wiem, że chce umrzeć, nie musi mi tego mówić. Widzę to. Dlatego zawsze odwracam oczy, gdy na mnie patrzy. Nie mogę znieść tego pustego spojrzenia, bo to tak, jakby patrzyła na mnie śmierć. Tak bardzo jej pomóc, ale nie potrafię. Miasto też nie jest w stanie jej naprawić.
Takich ludzi jest więcej. Ja mam dziesięć lat, ale wiem, widzę i czuję więcej, niż powinienem. Przytłacza mnie ogrom smutku - ich wszystkich, ale także mojego własnego. Jest we mnie jednak głos, który szpcze mi buntownicze myśli. Mówi, że wsystko to kłamstwo, że Miasto wypija naszą krew i patroszy nasze dusze... Że faktycznie jesteśmy jak zwierzęta wyrwane z ich naturalnego środowiska, uwięzione za szkłem, i że trwa to tak długo, to bezcelowe błądzenie, krzątanie się, aż sami przestaliśmy zwracać uwagę na własną, powolną śmierć.
Wyczuwam zgrubienie na plecach. Chwytam za skórę metalowymi cążkami i rwę z całej siły. Ból jest okropny. Wrzeszczę wniebogłosy, z oczu lecą mi łzy. Ze zdziwieniem konstatuję, że to przedziwne, ale też uwalniające uczucie, bo płaczę prawdziwymi łzami po raz pierwszy w życiu. Z lękiem dotykam krawędzi rany i wzdrygam się, bo boli jak rażenie prądem. Po chwili zbieram się jednak na odwagę, znajduję chip i chwytam go. Mocno. Wyciągam go z ciała wraz z długimi nitkami przewodów. Ból staje się nie do zniesienia, lecz po chwili lżeje, na szczęście. Czuję ciepłą strugę krwi spływającą po moim ciele.
Spokojnie przechodzę przez zaporę. Wiem, że teraz jest dla mnie negroźna - stałem się dla Miasta niewidzialny. Odtąd będę wydziedziczony, wyjęty poza nawias jak ci, którzy mieszkają za barierą. Przechodzę i... łapię oddech. Pierwszy. Głęboki. Jakbym właśnie się narodził. Coś puszcza, kiedy cała objętość moich płuc wypełnia się powietrzem. Czuję się... giętki i żywy. Jak człowiek, nie maszyna. Biegnę, podskakuję i krzyczę. Po chwili dochodzi do mnie, że ten stan, to uczucie - to radość. Coś, czego dotychczas nie znałem, coś wspaniałego. Wypełnia mnie całkowicie i już po chwili rozumiem, że tak właśnie powinno być, że to mój naturalny stan.
Widzę inne dzieci, które wyszły z obskurnych budynków, na spotkanie mi. Widzę też dorosłych. Wszyscy dorośli mają maski tlenowe z pourywanymi przewodami. Chce mi się śmiać, mam ochotę podbiec do nic, pozrywać im to i wytłumaczyć, że już nie muszą tego nosić, bo to bez sensu, ale oni lekko cofają się, jakby wyczuwając moje intencje. Spokojnie. To wszystko jest dla mnie nowe, i z czasem dowiem się, o co tu chodzi - to mówi mi ogorzała twarz jednego ze starszych dorosłych. Bez słów. Jego myśli formują się w mojej głowie.
Dzieci przyłączają się do pląsów. One nie noszą masek, nie są wycofane ani ostroże. Są przepełnione radością, tak jak ja. Brudne i biedne, niemalże nagie, ale szczęśliwe. Wolne. Tak, o to przecież chodziło - o wolność. Tego brakowało w Mieście, teraz rozumiem. Skaczemy po betonowych ławkach i gzymsach, krzyczymy i tańczymy. Udało mu się - słyszę. Wreszcie mu się udało.
- tomekw48
- postuje jak opętany!
- Posty: 591
- Rejestracja: 30-10-2018, 23:45
Re: Głupie i pojebane sny.
Ja miałem ciekawy sen niedawno Nie tak spektakularny, jak ten ostatni kolegi PrezydentKosmosu, ale fajny.
Śniło mi się nad ranem, że coś mnie budzi i się budzę. Po czym po chwili dociera do mnie, że tylko śnię i ponownie mnie coś budzi i się budzę. Tym razem po chwili okazuje się, że ponownie jeszcze śpię i cały cykl się powtarza jeszcze z 2-3 razy. Po czym naprawdę tym razem się budzę i sobie myślę, że to było dziwne i hardkorowe Niezły matrix mi się wtedy zrobił Hehehe
Śniło mi się nad ranem, że coś mnie budzi i się budzę. Po czym po chwili dociera do mnie, że tylko śnię i ponownie mnie coś budzi i się budzę. Tym razem po chwili okazuje się, że ponownie jeszcze śpię i cały cykl się powtarza jeszcze z 2-3 razy. Po czym naprawdę tym razem się budzę i sobie myślę, że to było dziwne i hardkorowe Niezły matrix mi się wtedy zrobił Hehehe
Jak wewnątrz tak i na zewnątrz.
- ŚWIAT BEZ KOŃCA
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10125
- Rejestracja: 27-08-2018, 10:24
Re: Głupie i pojebane sny.
Miałem wielokrotnie - jak do tego zacznie się dziać coś niepokojącego, poczujesz niepokój i czyjąś obecność (i nie, to nie jest paraliż senny), to przestaje być zabawnie.tomekw48 pisze: ↑05-10-2023, 10:37Ja miałem ciekawy sen niedawno Nie tak spektakularny, jak ten ostatni kolegi PrezydentKosmosu, ale fajny.
Śniło mi się nad ranem, że coś mnie budzi i się budzę. Po czym po chwili dociera do mnie, że tylko śnię i ponownie mnie coś budzi i się budzę. Tym razem po chwili okazuje się, że ponownie jeszcze śpię i cały cykl się powtarza jeszcze z 2-3 razy. Po czym naprawdę tym razem się budzę i sobie myślę, że to było dziwne i hardkorowe Niezły matrix mi się wtedy zrobił Hehehe
O czym mam z tym .ludziom rozmiazać? Przeciec i tak jestem barbarzyńcom?
ekkoszolomom
ekkoszolomom
- Hatefire
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10062
- Rejestracja: 21-12-2010, 12:19
- Lokalizacja: Katowice - miasto wielkich wydarzeń ;)
Re: Głupie i pojebane sny.
Czy czułeś delikatny zapach ciasta? Takiego jakby z kremem. A gdzieś na granicy widzenia majaczyła się żółtawa poświata?ŚWIAT BEZ KOŃCA pisze: ↑05-10-2023, 10:57Miałem wielokrotnie - jak do tego zacznie się dziać coś niepokojącego, poczujesz niepokój i czyjąś obecność (i nie, to nie jest paraliż senny), to przestaje być zabawnie.
Od braci dla braci
Od dobrych dla dobrych
Kacapskiej kurwie
Zawsze chuj do mordy
Od dobrych dla dobrych
Kacapskiej kurwie
Zawsze chuj do mordy
- tomekw48
- postuje jak opętany!
- Posty: 591
- Rejestracja: 30-10-2018, 23:45
Re: Głupie i pojebane sny.
Nie wiem czy to miał być żart, czy nie, ale ja miałem tak, że sobie śpię i podczas snu odzyskałem świadomość, ale cały czas spałem... Nie myślałem wtedy o niczym. Wiedziałem tylko, że śpię i wogóle nie próbowałem się poruszyć i w tym stanie przyszły do mnie wibracje i dosłownie poczułem w sobie, tak ja to sobie nazwałem, drugie ciało. Było to bardzo wyraźne. No i w tym stanie, gdy czułem te wibracje i drugie ciało, nagle zaczął się pojawiać taki specyficzny zapach spalenizny, tak jakby się coś zaczynało palić, jakieś drewno albo coś podobnego, bo na pewno nie plastik No i gdy ten zapach stał się już wyraźnie wyczuwalny, to się obudziłem i wszystkie efekty znikły. Tak wyraźne wibracje i to uczucie drugiego ciała wraz z zapachem miałem 2x w życiu. Wibracje zdarza mi się od czasu do czasu odczuwać, ale już tak z pół roku tego nie miałem.Hatefire pisze: ↑05-10-2023, 11:10Czy czułeś delikatny zapach ciasta? Takiego jakby z kremem. A gdzieś na granicy widzenia majaczyła się żółtawa poświata?ŚWIAT BEZ KOŃCA pisze: ↑05-10-2023, 10:57Miałem wielokrotnie - jak do tego zacznie się dziać coś niepokojącego, poczujesz niepokój i czyjąś obecność (i nie, to nie jest paraliż senny), to przestaje być zabawnie.
Wiem, że ludzie trenują różne ćwiczenia, aby takie stany osiągać, ale ja tego nie robię. Dla mnie życie to fikcja i taki stan podobny do OOBE jest dla mnie po prostu kolejną fikcją. Nie mam potrzeby przeżycia OOBE na siłę. Jeśli będzie mi to dane, to samo to przyjdzie Dla mnie i tak to będzie fikcja, tylko że na levelu nieco wyższym niż zwykłe życie
Jak wewnątrz tak i na zewnątrz.
-
- postuje jak opętany!
- Posty: 345
- Rejestracja: 21-05-2023, 14:02
Re: Głupie i pojebane sny.
Śniło mi się, że byłem na koncercie Absurd i grała tam dwójka murzynów (murzynka na syntezatorze).
- Ascetic
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 14891
- Rejestracja: 10-01-2015, 15:54
Re: Głupie i pojebane sny.
Jak się zmęczyłem bieganiem za żubrami w Białowieży (ups), jednego dnia, a właściwie w nocy, śniło mi się, że wbiłem na kwadrat do knnaaraaa. Ten cały zafajdany, jakiś taki spękany, skąd mam adres?, co ja tu robię?, kim ja jestem?, coś tam marudzi, a ja mu myk, slalomem po pokoju odsłuchowym, i szperam po regale z płytami. Wyciągam jedną, wkładam do odtwarzacza, siadam sobie, i jak gdyby nigdy nic, zaczynam słuchać. I patrzę w ogromną ścianę-okno na panoramę jeziorka czerniakowskiego.
Z tego snu pamiętam takie zdziwienie, że gość wyglądał jak gnom. Nawet chyba coś go tam pytałem, czy czegoś by ze sobą nie mógł zrobić ...
Z tego snu pamiętam takie zdziwienie, że gość wyglądał jak gnom. Nawet chyba coś go tam pytałem, czy czegoś by ze sobą nie mógł zrobić ...
01.11.2024
- tomekw48
- postuje jak opętany!
- Posty: 591
- Rejestracja: 30-10-2018, 23:45
Re: Głupie i pojebane sny.
Od miesiąca jestem na diecie. 2000 kcal dziennie.
Dzisiaj śniło mi się jedzenie. Takie pyszniutkie duże porcje pysznego, soczystego mięska... Ale się opychałem... W najlepszym momencie się obudziłem... Głodny...
Dzisiaj śniło mi się jedzenie. Takie pyszniutkie duże porcje pysznego, soczystego mięska... Ale się opychałem... W najlepszym momencie się obudziłem... Głodny...
Jak wewnątrz tak i na zewnątrz.
-
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9135
- Rejestracja: 30-03-2008, 17:30
- Lokalizacja: Trockenwald
Re: Głupie i pojebane sny.
Ta historia przypomniała mi nie o pojebanym śnie, a sytuacji. Byłem w szpitalu z moim synem po jednej z jego operacji i zapomniałem, że jest sobota i stołówka, na której można kupić żarcie jest otwarta krócej. Młody nic nie jadł, bo po zabiegu (ani tym bardziej przed) nie mógł, a ja niczym się nie zabezpieczyłem i poszedłem spać nic nie jedząc cały dzień. Nie mogłem zasnąć więc włączyłem sobie tv, a tam McImperium z Keatonem. Tylko sobie wyobraźcie! XD
- ŚWIAT BEZ KOŃCA
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10125
- Rejestracja: 27-08-2018, 10:24
Re: Głupie i pojebane sny.
Jak w kreskówkach
O czym mam z tym .ludziom rozmiazać? Przeciec i tak jestem barbarzyńcom?
ekkoszolomom
ekkoszolomom