Relacje z koncertów



Najnowsza recenzja

Deamoniac

Visions of the Nightside
Trzeci album włoskiej death metalowej ekipy złożonej z byłych muzyków nieco bardziej znanego wszystkim Horrid. Tutaj, zafascynowani starą Szwecją oddają się całkiem przyjemnemu, brutalnemu mieleniu w bardzo surowej oprawie brzmieniowej (chyba nawet bez masteringu) co powinno przypaść do gustu wielbicielom nie tylko Nihilist, Carnage, czy wiadomo-którego-Crematory, ale też Nominon, Ka...





Morbid Sacrifice

Ceremonial Blood Worship
Drugi album włoskich podziemniaków, których jaskiniowy black/death metal zauroczy każdego, kto pluje na krzyż i tańczy przy wczesnych piosenkach Archgoat, Hellhammer, Nunslaughter, Grave Desecrator, peruwiańskiego Mortem, Sathanas, czy choćby naszego Throneum. Nowy materiał, podobnie jak dotychczasowe tego zespołu, pozbawiony jest partii solowych i brzmi prawie jak koncertówka z głębo...





God Disease

Apocalyptic Doom
Nazwa God Disease przewinęła mi się parę lat temu w kampaniach niemieckiej F.D.A. Records, która wydała debiut tych Finów, ale nigdy nie doszło do zbliżenia, że się tak wyrażę. Drugi album zespołu ukazuje się z kolei w barwach świeżutkiej, portugalskiej Gruesome Records. Tym razem trafił do mojego odtwarzacza i, korzystając ze sprzyjającej aury leniwie się w nim rozgościł n...





Melancholic Seasons

The Crypt of Time
Melodyjny death metal od wielu lat skręca coraz bardziej na margines zainteresowania fanów ekstremalnego grania i skutkuje to tym, że nawet tak niezłe zespoły jak niemieckie Melancholic Seasons funkcjonują jako kompletnie nieznane i bez większych szans na przebicie się przez skorupę powszechnej obojętności. Wierząc Metal Archives i załączonemu bio zespół istnieje od połowy lat 90-...





  • United Death Armageddon 2009, 18.09.2009, Rzeszów, Pod Palmą

    2009-10-29
    Rozpoczęło się z tradycyjnym, ściśle związanym z tego typu wydarzeniami opóźnieniem. Mogę czekać, gdy jest na co, szczególnie w dobrym towarzystwie. Tym razem było na co, towarzystwo dopisało jak zwykle. Niewielki cień na imprezę nazwaną "United Death Armageddon 2009" położyła skromna frekwencja oraz problemy z nagłośnieniem. Rzeszowscy fani muzyki ekstremalnej od pewnego czasu zaczęli niedomagać i odpuszczać sobie koncerty mniej utytułowanych wykonawców. Przykre tym bardziej, że w nie tak odległej przeszłości sytuacja przedstawiała się diametralnie odmiennie. Niewielką liczebnie grupę zgromadzonych przywitał Excidium. Występ Rzeszowian można było podziwiać jedynie od strony wizualnej. Sprawcą wyjątkowo nędznej jakości dźwięku dobiegającego ze sceny był pan odpowiedzialny za nagłośnienie. Większą cześć setu Excidium wypełniły szalone eksperymenty prowadzone przez niego na wszelkich dostępnych suwakach, pokrętłach, przełącznikach. Pan szalał na całego włączając i wyłączając, kręcąc w lewo, prawo, przesuwając w górę i w dół. Efekt tych manewrów był opłakany, dźwięk co rusz niknął, pojawiał się i przepadał ponownie. Po pewnym czasie odbiór doszczętnie zmasakrowanej fonii począł boleśnie ciążyć. Wielka szkoda, że wysiłek i sceniczne zaangażowanie kapeli poszło na marne. Podczas występu kolejnego zespołu sytuacja uległa niewielkiej poprawie. Po części dzięki zaangażowaniu w poprawę nagłośnienia ludzi dobrej woli, przypadkowych herosów, którzy dorzucili jakże cenne w zaistniałej sytuacji "trzy grosze". Pomogło także to, że Mord'A'Stigmata wykonuje muzykę bardziej przestrzenną i uporządkowaną aniżeli sceniczni poprzednicy. Podczas "United Death Armageddon 2009" mogliśmy poznać mocno odmienione oblicze "Uberrealistic". Zespół zrezygnował z intensywnie wykorzystywanej na płycie elektroniki i dało to zaskakująco ciekawy efekt. Szczególnie pozytywnie odebrałem wolniejsze, transowe partie. Być może dlatego, że żwawsze, rozpędzone brzmiały nieczytelnie. Blaze Of Perdition zwracał uwagę przede wszystkim sceniczną prezencją. Muzycy przystroili się litrami farby, krwi, zwojami bandaży, kilogramami łańcuchów. Ze sceny powiało umiejętnie ucharakteryzowaną grozą. Na scenie odbyło się coś na kształt podszytego black metalem rytuału. Bohaterami show byli jednak nie tylko obaj przekrzykujący się, strojący groźne miny, biczujący się wokaliści. Uwagę przykuwał także fenomenalnie grający basista. Byłem pod dużym wrażeniem tego, jak wiele ciekawych dźwięków i nieszablonowych zagrywek zdołał upchnąć ów muzyk w swoje partie nie burząc jednocześnie konwencji surowego black metalu wykonywanego przez resztę zespołu. Hell United ma także w składzie wyczynowych instrumentalistów. Nie mam pojęcia gdzie i w jaki sposób obaj gitarzyści doprowadzają do tak niebywałej wprawy swoje prawe nadgarstki, ale ich praca jest bezwzględnie godna odnotowania. Zaimponowało mi zgranie, precyzja i żelazna kondycja obu panów. Podczas występu Hell United akustyk doszedł do wniosku, że czas prześledzić instrukcję obsługiwanego sprzętu. Ubolewałem nad tym, że na ponowny manewr nie zdecydował się wcześniej, niemniej dzięki nieśpiesznym, acz konsekwentnym działaniom mogliśmy połowę show Hell United podziwiać w zdecydowanie bardziej komfortowych warunkach. Koncert MasseMord charakteryzował przede wszystkim niespotykany owego pięknego wieczoru na tak dużą skalę ruch sceniczny. Na deskach zapanowało zbiorowe szaleństwo, a nagie torsy muzyków wzbudziły niebywały aplauz wśród żeńskiej części publiczności. Podziwiając sceniczne wyczyny MasseMord nie sposób nie zauważyć, że zespół czerpie dużą satysfakcję z występów na żywo nie ograniczając się jedynie do groźnych min i szerokiego rozkroku. Poczynania zespołu charakteryzował potężny ładunek rock'n'rolla, co jest bardzo pożądanym elementem koncertowej zawieruchy. Zapamiętam "United Death Armageddon 2009" jako wyjątkowo barwną imprezę kulturalną, której bardzo mocnym punktem był dobór zespołów. Podczas kilku minionych godzin dane mi było bawić się w takt muzyki ekstremalnej o różnych obliczach, w każdym przypadku cieszącej oko.

    tekst: Robert Jurkiewicz
    foto: A.Czarna666
    Dodał: Olo

Najnowsza recenzja

Deamoniac

Visions of the Nightside
Trzeci album włoskiej death metalowej ekipy złożonej z byłych muzyków nieco bardziej znanego wszystkim Horrid. Tutaj, zafascynowani starą Szwecją oddają się całkiem przyjemnemu, brutalnemu m...





Najnowszy wywiad

Epitome

...co do saksofonu to był to przypadek całkowity. Bo idąc coś zjeść do miasta napotkaliśmy kolesia który na ulicy grał na saksofonie. Zagadałem do niego żeby nagrał nam jakieś partie i zgodził się. Oczywiście nie miał pojęcia na co się porwał, do tego komunikacja nie była najlepsza, bo okazał się być obywatelem Ukrainy i język polski nie był dobry albo w ogóle go nie było...