Recenzje



  • Rattenfänger - "Epistolae Obscurorum Virorum"

    2012 / 1cd
    Dark Essence Records
    Ukraina
    Rattenfänger - Epistolae Obscurorum Virorum Rattenfänger (z niem. "łapacz szczurów") to kolejny projekt dobrze wszystkim znanych muzyków Drudkh, w którym dla odmiany postanowili grać death metal z doomowymi zwolnieniami zgodny z duchem starej szkoły - tej bliższej Incantation, Winter, Darkthrone z jedynki, czy sięgając jeszcze głębiej - Hellhammer/Celtic Frost. Jeżeli już spluwacie w ich kierunku z oskarżeniem o skok na aktualne trendy to przestrzegam - najpierw posłuchajcie jak Roman Saenko ze swoją kompanią kruszą krypty tym debiutanckim albumem, a dopiero potem ich sądźcie. Nisko strojona glebogryzarka gitar pozostawia za sobą grubo ciosane, surowe i gniotące riffy z mocnym wsparciem masywnego, stalowego basu, które doskonale komponują się z ryczącym niczym głodny niedźwiedź Grizzly, głębokim growlem i łopoczącymi luźnymi naciągami bębnami o brzmieniu bardzo podobnym do tego znanego z produkcji Blood Of Kingu. Dodajcie do tego oszczędnie zastosowane, ale bardzo umiejętnie wykorzystane klawisze o brzmieniu kościelnych organów, intra nawiązujące do mrocznych chorałów i fakt, że wszystkie teksty i tytuły utrzymane są w całości w łacinie. Nie bałbym się nawet stwierdzenia, że, biorąc pod uwagę tylko drugą falę na takie granie to jest to tak dobre jak Dead Congregation, wczesne Necros Christos czy greckie Embrace of Thorns. Pozornie proste i surowe utwory o ziemistym brzmieniu, szybko wciągają genialnym klimatem średniowiecznych katakumb i wspaniałą produkcyjną zgnilizną i bez żadnego naciągania można ulokować ten album w ścisłym gronie najlepszych death metalowych produkcji zeszłego roku.

    www.darkessencerecords.noOlo / 8,5 Szukaj więcej o Rattenfänger

Najnowsza recenzja

Sovereign

Altered Realities
Co za debiut! Jestem absolutnie zauroczony tym co zaserwowała ta norweska ekipa i absolutnie nie dziwię się, że Dark Descent nie zwlekała z kontraktem. Dotychczasowe doświadczenie muzyków Sover...





Najnowszy wywiad

Epitome

...co do saksofonu to był to przypadek całkowity. Bo idąc coś zjeść do miasta napotkaliśmy kolesia który na ulicy grał na saksofonie. Zagadałem do niego żeby nagrał nam jakieś partie i zgodził się. Oczywiście nie miał pojęcia na co się porwał, do tego komunikacja nie była najlepsza, bo okazał się być obywatelem Ukrainy i język polski nie był dobry albo w ogóle go nie było...