Recenzje



  • Epitome - "AutoeROTicism / Engulf The Decrepitude" 2015 / COMPIL. CD
    DEFORMEATHING PRODUCTION
    POLAND

    Epitome - AutoeROTicism / Engulf The Decrepitude Południowowschodnia Polska, lata dziewięćdziesiąte, Rzeszów traktowany przez południowców jako nieformalna stolica regionu, położony u podnóża Bieszczad Sanok, gdzie mieściło się studio nagrań "Manek"... Te i wiele innych wspomnień przywołała mi recenzowana tu reedycja demówek rzeszowskiego Epitome. Oprócz wspomnień pozostała muzyka, która w przypadku Epitome zaskakująco dobrze broni się po latach i brzmi zdumiewająco anty-anachronicznie. Metaliczny, zimny, gwałtowny grind plus kapitalnie korespondująca z nim szpitalno/medyczno/obskurna otoczka, towarzysząca zarówno wizerunkowi kapeli jak i grafikom zdobiącym wydawnictwo. Szczególnie na "Autoe'ROT'icism", które stanowi gwóźdź programu, rzeszowiacy dalecy są od ślepego naśladownictwa i podążania utartymi ścieżkami. Mechaniczne riffy, równie nieludzka praca sekcji rytmicznej, a na dokładkę poupychane w kilku miejscach sample i inne dziwne odgłosy. W takim "Adrenalin Vitamine" mój styrany aparat słuchowy zarejestrował popierdywanie na źdźble trawy. Przykład ewidentnie świadczący o specyficznym i mocno zdystansowanym podejściu muzyków do własnej twórczości jak i do otaczającej rzeczywistości. Zresztą przywołany powyżej utwór to także najbardziej dobitny dowód na dalekie od schematyzmu podejście kapeli do tematyki grindcora. Oczywiste nawiązania do Voivod w kontekście schizoidalnego piłowania gitarzysty tylko pogłębiają wrażenie przeszywającego, nieludzkiego chłodu. Wtłoczone na dysk w charakterze bonusa debiutanckie demo "Engulf The Decrepitude" nie prezentuje się co prawda równie okazale i charakterystycznie jak zarejestrowane cztery lata później "Autoe'ROT'icism", lecz niezaprzeczalnie mamy do czynienia z dobrym, bezboleśnie przyswajalnym grindcorem. Wypada nadmienić, że płycie towarzyszy efektowna oprawa graficzna. Booklet zawiera nie tylko niezbędne informacje pokroju: kto, z kim i dlaczego. Każdemu z utworów towarzyszy odrębna, w kilku przypadkach bardzo sugestywna grafika. Nic tylko biczować się wynaturzonym grindcorem w wersji Epitome i równocześnie kaleczyć ślepia załączonymi obrazami. Pyszne wydawnictwo, nie tylko dla fono archeologów i innych sentymentalistów.

    www.facebook.com/pages/Epitome/278439555601750
    deformeathing.comRobert Jurkiewicz / 8 Szukaj więcej o Epitome

Najnowsza recenzja

Deamoniac

Visions of the Nightside
Trzeci album włoskiej death metalowej ekipy złożonej z byłych muzyków nieco bardziej znanego wszystkim Horrid. Tutaj, zafascynowani starą Szwecją oddają się całkiem przyjemnemu, brutalnemu m...





Najnowszy wywiad

Epitome

...co do saksofonu to był to przypadek całkowity. Bo idąc coś zjeść do miasta napotkaliśmy kolesia który na ulicy grał na saksofonie. Zagadałem do niego żeby nagrał nam jakieś partie i zgodził się. Oczywiście nie miał pojęcia na co się porwał, do tego komunikacja nie była najlepsza, bo okazał się być obywatelem Ukrainy i język polski nie był dobry albo w ogóle go nie było...