Ljosazabojstwa - "Staražytnaje licha"
2016 / demo
Hellthrasher Productions
Belarus
Zbyt wiele kapel z Białorusi to ja nie znam, a już na pewno nie kojarzę grających równie dobrze jak Ljosazabojstwa. Nie potrafię zdobyć się na ani jeden przytyk w odniesieniu do "Staražytnaje licha". Nie stać mnie nawet na umiarkowaną krytykę. No bo do czego się tu przyczepić? Do produkcji materiału? Przecież to naturalne i surowe brzmienie ukazuje zespół jako żywy organizm nieskalany piętnem nowoczesnych technologii. Bez obaw, wszystko doskonale słychać. Ljosazabojstwa szczęśliwie nie podziela poglądów części kapel inspirujących się kanadyjskim Blasphemy, dla których szczytem marzeń jest piwniczny bulgot. Białorusini także dobrze odnajdują się w podobnej stylistyce, niejednokrotnie serwując doskonale znane riffy o siarczystej i topornej naturze, lecz pomimo programowej surowości nie ma mowy o problemach z ich identyfikacją. Pozostając w temacie brzmienia, szczególnie mocne wrażenie zrobiły na mnie partie perkusisty. Doskonale słychać każde uderzenie. Trudno oprzeć się wrażeniu, że bębniarz gra tuż obok na świetnie nagłośnionym akustycznym zestawie. Pomimo słyszalnych inspiracji zaznaczę, że Ljosazabojstwa tworzy muzykę, której nie wypada określać mianem plagiatu. Utwory są długie i wielokrotnie zaskakują. Szczególnie otwierający "Struk U Horła Chrysta". Czegóż tu nie ma! Toporne riffy zagrane w miarowym tempie, klawiszowy motyw rodem z klasycznego filmu grozy zagrany solo, akustyczna gitara i ta wszędobylska diaboliczna aura. Kilkukrotnie przeszyły mnie dreszcze. Trudno odmówić kapeli szczypty oryginalności i specyficznie pojmowanej egzotyki. Pewnie nie bez wpływu na to jest fakt, że wokalista wykrzykuje teksty w rodzimym języku. W notce promocyjnej pada kilka kapel w kontekście stylistycznych odnośników. Ze swojej strony dodałbym nasze Pandemonium. Podobna motoryka, wymowa części riffów, pogłos na wokalu. Nie zdziwiłbym się gdyby w płytotece członków Ljosazabojstwa na poczesnym miejscu znajdowały się "Devilri" i "The Ancient Catatonia". "Staražytnaje licha" to cztery utwory, które zabrały mnie gdzieś w białoruskie bezdroża, gdzie sam Diabeł mówi dobranoc. Ciężko się stamtąd wydostać, lecz ja, o dziwo nigdzie się nie śpieszę.
lszb.bandcamp.com
www.hellthrasher-distribution6.home.plRobert Jurkiewicz / 9 Szukaj więcej o Ljosazabojstwa