
Zaraz przyjdzie Lykan i napisze gówno, gówno, gówno! Ale zanim przyjdzie...Parę tygodni temu przeglądałem sobie płyty, których od lat nie słuchałem i nie trudno się domyśleć, że wśród nich była także "Per Aspera Ad Astra", którą kupiłem zaraz po premierze i od tamtego czasu zbierała kurz. Może nie jest to muzyka wybitna, ale przywołuje we mnie wszystkie najlepsze wspomnienia black metalu lat dziewięćdziesiątych. Wszyscy porównywali ich do Emperor, ale mnie bardziej przypominają Satyricon i Immortal z dużą ilością klawiszy. Instrumentalnie bez zarzutu, wokalnie także (o ile gość nie próbuje śpiewać), fajne solówki, klimat zimy. Kolejna płyta (Blacklight) niestety nie tak dobra jak debiut, ma momenty, ale ogólnie dość przeciętna. Wie ktoś czy jeszcze żyją?