SLAUGHTER LORD (AUS)

[Lykantrop]

Kolejni, którzy dowodzą, że nie trzeba wydać pełnograja, aby stać się legendą. Zgrabne ujęcie tego co najlepsze w Venom, Slayer, Possessed i Bathory - i jak na tamte czasy słusznie uważano ich za jedną, o ile nie najbardziej ekstremalną kapelę. Jakkolwiek z perspektywy czasu to kwestia dyskusyjna, tak stwierdzić trzeba jedno - po latach muzyka tych kangurów broni się i nadal kopie w sranie, równie mocno jak w drugiej połowie lat 80.

Zdobycie ich demosów na sensownym nośniku graniczyło z cudem, więc koleś z Invictus Prod. pokusił się o wypuszczenie kompilacji z w/w. Cenowo to są marne grosze i jeśli ktoś chce uchodzić za fajnego na salonach, ten czym prędzej powinien na półce postawić "Thrash 'til Death". A ci, którzy już mają, ergo: znają, uprasza się o wygłoszenie świadectwa.

[DCI Hunt]

Slaughter Lord wymiata. Kocham taką muzykę. Aż strach pomyśleć co by było gdyby nagrali pełny album. Tak czy inaczej zajebiście, że ktoś wydał tę kompilację.

[martyrdoom]

Może nie jest to moja ulubiona kapela z Australii, ale jak większość plugastwa z antypodów - niszczy obiekty. Zawsze miło posłuchać takiej pozbawionej subtelności i jakiegoś większego pomyślunku rzezi. Mam oczywiście składankę z Invictus (cholera, trzeba więcej rzeczy z ich katalogu nabyć, bo choć skromny, to konkretny!) i to jest perfekcyjny stosunek cena/jakość. Die By Power!

[Gore_Obsessed]

Dla mnie absolutne mistrzostwo świata. Ich ewentualny debiut to jedna z najbardziej nieodżałowanych przeze mnie płyt. Kompilacja mieszcząca cały ich dorobek na Allegro po trzy dychy i nikt tego nie bierze. Tu w temacie pustki. Bez komentarza. W szeroko pojętym nurcie death thrash nie da się przypierdolić bardziej niż Australijczycy, co udowodnili w takich utworach jak "Die by power". A "Steel lords of war" to jedna z najgenialniejszych kompozycji jakie znam. Wyświechtane powiedzonko "teraz już się tak nie gra" pasuje tu jak ulał. Teraz już się tak nie gra, teraz nie powstają już takie utwory. Takie jak: "Chemical warfare", "Hell awaits", "At dawn the sleep", "Let there be Death", "Contract in blood", "Deliver us to evil", "Fabulous disaster", "Darkness descends", "Leave scars", "Black death", "Curse the gods", "Obsessed by cruelty", "Sodomy and lust", "Nuclear winter" czy "Christ passion". Tak, wspomniany kawałek SLAUGHTER LORD, jak zresztą cała zawartość ich demówek to dla mnie ten sam poziom. Gdyby tylko usłyszeć to z porządnym brzmieniem...

[ultravox]

Gdyby tylko usłyszeć to z porządnym brzmieniem...

Mnie akurat bardzo podoba się surowe brzmienie tych kawałków. Jakiś czas temu kupiłem sobie wspomnianą kompilację i mogę tylko potwierdzić to, co inni już w tym temacie napisali - niszczy obiekty.

[Lykantrop]

"Demo 86" miało dla mnie idealne brzmienie, nic dodać nic ująć, tylko palce lizać. Jak na owe czasy i standardy wśród kapel nagrywających debiutanckie dema to wręcz nie do pomyślenia, że można AŻ TAK genialnie zabrzmieć na dzień dobry.

Oprócz "Die by Power" wyróżniłbym takie miażdżące hymny jak "Destructor" czy "Onslaught". Riffy są tam tak okurwiałe, szalone, spontaniczne i strzelające z liścia w papę, że nie ma przeproś. Wcale mnie nie dziwi, że tutaj o nich cicho, a kompilacja cieszy się zerowym zainteresowaniem ze strony allegrowiczów - bo to jest metal. Metal to the bone. Dla aspołecznych chamów co piją okowitę bez zapity, w 30stopniowy upał zakładają chains & leather, a w ich uzębieniu brakuje jedynki. W toku postępującej demetalizacji i "ewangelizacji" ciężko o uwagę dla esencji tego gatunku. To se nevrati, pane Havranek...

:-)

[Góral]

Dobrze, że ten temat został założony, nazwa nieraz obijała mi się o uszy ale zawsze coś wypadało. Wziąłem ostatnio składaka w ciemno z SMG, jestem po kilkunastu przesłuchaniach i cóż tu rzec, kompletny rozpierdol i wybijanie zębów. Wszystkie demówki koszą równo, ale najbardziej podoba mi się chyba druga, momentami kojarzy mi się jakby to było Pleasure To Kill(maniera wokalna, riffy) nagrane z jeszcze większym wykurwem i brudem, coś niesamowicie zajebistego. Leży tego jeszcze trochę, brać i nie żałować 30 zł, za 47 minut takiej muzyki, to wręcz jak za darmo.

[Gore_Obsessed]

Wziąłem ostatnio składaka w ciemno z SMG

A więc to byłeś Ty... ;) Gratuluję.

Leży tego jeszcze trochę, brać i nie żałować 30 zł, za 47 minut takiej muzyki, to wręcz jak za darmo.

Oczywiście, ale nie - lepiej licytować furie czy inne massemordy (aukcja kończy się jutro, a już dobija do ośmiu dych, wczoraj poszedł za dwie stówy, o tym za ponad trzy sprzed tygodnia już w ogóle szkoda wspominać - pojebane).

[Góral]

A więc to byłeś Ty... ;) Gratuluję.

Tak. Subskrypcja pokazująca, że składak Teitanblood leży za 2 dychy, też zrobiła swoje. Generalnie w SMG jest dużo bardzo fajnych rzeczy za naprawdę okazyjne ceny.

Oczywiście, ale nie - lepiej licytować furie czy inne massemordy (aukcja kończy się jutro, a już dobija do ośmiu dych, wczoraj poszedł za dwie stówy, o tym za ponad trzy sprzed tygodnia już w ogóle szkoda wspominać - pojebane).

Tego kompletnie nie rozumiem. Podobna sprawa ma się z debiutem Vomitor, było już chyba z 8 aukcji, a nikt nawet jednej nie ruszył, to samo z ostatnim albumem Abominator, który wisiał bardzo długo i został sprzedany dopiero przeceniony na 25 zł
Zajebiste materiały nie schodzą za grosze, a różne dziwactwa osiągają chore ceny, których często nie są nawet warte.

[Gore_Obsessed]

Zgadzam się - dwa świetne materiały i zupełnie lekceważone (przynajmniej na Allegro). Albo weźmy debiut SERPENT OBSCENE, który Mr Dziupla bezskutecznie wystawia za 32 złote od miesięcy.

[SCREAMBLOODYGORE]

Panowie! Robi się WINYL!

[Gore_Obsessed]

Steve Hughes wymiata (najlepsze od 10:10).