SOURVEIN

[Pacjent]

Zespół generalnie znany, więc od razu zacznę od wydarzeń dni ostatnich. Z nowym albumem SOURVEIN sprawa wcale nie jest taka oczywista jakby się to wydawało. O ile wcześniejszą twórczość można było z przymrużeniem oka postawić sobie obok EYEHATEGOD o tyle zaproponowany na „Aquatic Occult” rodzaj sludge metalu przechodzi śmiało od nowoorleańskich mistrzów do bardziej oryginalnej tożsamości (wreszcie), która - nie wprost - powinna przypaść do gustu smutnym fanom ACID BATH, a nawet ELECTRIC WIZARD. Tak czy owak dostajemy najbardziej zróżnicowany materiał SOURVEIN, na którym lider i wokalista T-Roy wspiął się na swoje wyżyny. Po uszach bije nas luz w oparach zielonego dymu, który nic nie robi sobie z ciężaru oczekiwań wyznawców poprzednich płyt zespołu. Tutaj wszystko jest możliwe. Rytualne zwolnienia, atmosfera dusznego klubu, melodia łatwo wpadajaca w ucho czy soolówka w stylu PARADISE LOST.

" onclick="window.open(this.href);return false;

[Drone]

Jeżeli jest jakiś zespół, który osiągnął mistrzostwo w nijakości, to jest to SOURVEIN! Jak niezapadające w pamięć, jak bardzo bezbarwne są ich płyty - nie ma na nich nic, co by przykuwało uwagę postronnego słuchacza. I - paradoksalnie - jest to największa siła tego zespołu, ten ich brak wyrazistości sprawia, że w odróżnieniu od kolorowego tłumu różnej maści sladżowców czy innych narkomanów, pozostają oryginalni. Mogę słuchać ich na okrągło, a nowa płyta znakomita!

[Pacjent]

Jeżeli jest jakiś zespół, który osiągnął mistrzostwo w nijakości, to jest to SOURVEIN! Jak niezapadające w pamięć, jak bardzo bezbarwne są ich płyty - nie ma na nich nic, co by przykuwało uwagę postronnego słuchacza.

Wg mnie nową płytą wyraźnie wyszli poza ramy tej definicji. Zróżnicowali przekaz, a nawet udało się im nagrać coś "przebojowego", co zapada w pamięć. Od czasu do czasu nucę sobie nawet jakiś fragment z "Avian Dawn" czy z "Capsized".