
Historia wzlotu, roztopienia skrzydeł i upadku, wszystko na jednej płycie. Cóż, nie każdy temat o płycie musi wynikać z faktu, że uważamy ją za wybitną, i tak też jest tutaj.
Co gra Emyn Muil, można wywnioskować z samych zdjęć, okładek i tytułów. Summoning było i będzie największą inspiracją zarówno muzycznie, tematycznie, jak i wizualnie. To w ogóle bardzo wpływowy zespół, chociaż większość tzw. profesorów nie potrafi tego przyznać. Emyn Muil nagrali, czy raczej nagrał, parę lat temu pierwszą płytę. Jako że poczuwam się do bycia fanem Tolkiena i jego twórczości, to sprawdziłem. Nie wyróżniała się niczym szczególnym, i tak trafiła do kuwety.
A teraz nagrano kolejny materiał. Krótki, zaledwie 41 minut, chociaż przelatuje tak, jakby to było 20. Byłem zachwycony. Wyglądało na to, że stał się cud. W końcu ktoś - w oparciu o to, co stworzyło Summoning - nagrał materiał o podobnym rozmachu, wyczuciu i jakości, będący jednocześnie rozwinięciem ich pomysłów z pewnym własnym sztychem. I tak sobie ten materiał zaczął lecieć, raz, drugi, trzeci. Byłem w siódmym niebie - było to nie tylko Summoning, ale też bardziej rozległe, ambientowe plamy przypominające uczucie lotu na orle nad Mordorem. Lekkość godna soundtracku filmowego, wypadkowa bardziej wzniosłych fragmentów ,,Władcy..." oraz muzyki, hm, Enyi? Byłem szczęśliwy.
Ale koło piątego okrążenia coś zaczęło się psuć. Leciał ostatni utwór, kiedy mojej dziewczynie coś błysnęło w głowie. Krótkie dochodzenie pokazało, że to praktycznie 100% zerżnięta linia z "Mourners" Empyrium z "Songs of moors...". Zasmuciło mnie to, nie muszę chyba tego dodawać.
Potem, gdy słuchałem "Ar-Pharazôn", coś znowu błysnęło, tym razem w mojej głowie. Ta melodia była mi znana, i to bardzo dobrze znana. Nie było to coś, co słyszałem 10 lat temu i jakimś cudem skojarzyłem. No i tak wkrótce odnalazłem - motyw jest zerżnięty z Summoning "Mirdautas Vras".
I tak czar prysł. Mało tego, chcę go jeszcze ratować, i w tym celu napisałem nawet do twórcy, który - mam nadzieję - jakoś po swojemu to wszystko uzasadni. Ale płyta nie będzie już tak piękna, jak była na początku.