SCYTHRA (death metal, Kanada)

[Harlequin]

Młode chłopaki, ze śrdnią wieku poniżej lat 20 w zeszłym roku wydali debiut "Human Cesspool"



Niekoniecznie granie w stylu francuskiej Kanady (bo grupa pochodzi z Saskatchewan w środkowej Kanadzie), niemniej jest to death metal wysokiej próby. Może nie nadzwyczaj oryginalny, nadzwyczaj techniczny, najszybszy czy też najcięższy, ale w każdym aspekcie co najmniej dobry. Zdecydowanie bliżej tu do klasycznego podejścia niż do bardziej nowoczesnego. Kompozycje do nudnych nie należą, a część z nich jest naprawde rozbudowane. Poziom wykonawczy wysoki, ale nie przyćmiewający tego co najważniejsze w tej muzyce. Całkiem sporo średnich, ale motorycznych temp, bez głupkowatego umpa-umpa czy innych bezcelowych galopad.

Warto posłuchać, a może i nawet kupić. Ja sobie sprawiłem, po jednym odsłuchu, a to czy płyta okaże się pro CDrem czy fabrycznie tłoczoną to zdradze później. Na pewno grupa z bardzo dużym potencjałem.

Do posłuchania i kupienia:

https://scythra.bandcamp.com/album/human-cesspool

[Wasyl]

Dobre. Podoba mi się. Chłopaki maja jakiś pomysł na granie. Nie brzmią jak kolejny zespół udający starych thrash-deathmetalowców.

[Harlequin]

Wziąłem od nich płytkę. Dam znac czy to nie jest pro CDr. No zwazywszy na fakt, że to naprawde młode gostki, to jest szansa, że staną się wartościową marką.

[Harlequin]

Bandcampowej bolączki ciąg dalszy. Co znajdę jakieś wykopalisko, gdzie zespół usiłuje sprzedać swoją muzykę na kompaktowym nośniku to nacinam się na CD-R. Garroted, Scalpel, Contorted, Ulcer (wszystko oprócz ostatniego pełniaka i matexu wydanego w 1997). Do tego grona dołącza też kanadyjska SCYTHRA. Osoba kontaktowa zarzekała się, że to factory press, ale zważywszy, że muzycy grupy mają po 18 lat (jeden ma 20) i pochodzą z kontynentu amerykańskiego, to wierzę w zdygitalizowany ciemnogród. Pal licho co sądzę, bi wydany w 2017 roku "Human Cesspool" to kawał bardzo pomysłowego i "jakiegoś" jak na współczesne standardy death metalu. Przeważnie średnie i wolne tempa, umiarkowanie nowoczesne brzmienie, trochę wyraźnych inspiracji środkowymi Kanibalami. Ciężko mi ich do czegokolwiek porównać, ale jest to NAPRAWDĘ DOBRE. Nie wybitne, nie transgresywne, ale NAPRAWDĘ DOBRE. Ciekawe, niebanalne kompozycje, dość sporadyczne, ale jakże klasowe solówki (!) I prawie 50 minut muzyki. U szkoda, że CD-R, bo jak zobaczyłem przy zakupie, egzemplarz, który mam to drugie wydanie (nawet cd-ry można tak tytułować). W porównaniu do wszystkich wymienionych wcześniej kapel ten album wydany jest porządnie na niezłej jakości papierze, booklet 3-skrzydłowa harmonijka, a nawet sam dysk ma jakiśtam blado przebijający matrix wokół pierścienia. Pewnie sobie zostawię, bo muzyka niegłupia, ciekawa, a zespól dobrze rokuje. Zobaczymy co dalej. Materiał do odsłuchu na bandcampie, wyjątkowo jestem skłonny polecić ten cd-r bo jak na tego typu wydawnictwo zrobiony jest dobrze, wsio bangla bez zarzutu, nie trze, nie chrobocze w odtwarzaczu itp.