
W przypadku amerykańskich kapel deathmetalowych, które cokolwiek dłubały w tej materii na początku lat 90-tych, a potem zamilkły by powrócić po latach niezawodnie sprawdza się powiedzenie "Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci". Podobnie jest z zespołem DYSPHORIA, który w 1992 r. wydał fajną demówkę i zamilknął, na szczęście nie bezpowrotnie. Wydany w zeszłym roku album "Foul Ashes of Deceit" tak wszedł mi w krew, że postanowiłem coś o nim naskrobać. Zamiast pisać o oczywistościach typu oldschool i amerykański death metal, podkreślę że mamy tu do czynienia z bardzo energetycznym i zadowalającym technicznie graniem, które dzielnie uprawiają takie zespoły jak RESURRECTION i BRUTALITY. Ze starego składu pozostali tutaj gitarzyści i wokalista i są to najmocniejsze punkty tej płyty. Panowie chyba nie potrafią grać nowocześnie i dlatego nie odniosą sukcesu na jakimś niemieckim festiwalu, ale u sentymentalnych i zakurzonych metalowców powinni. Niektórzy może nawet kupią:
https://www.shop.oldtemple.com/dysphori ... -2084.html" onclick="window.open(this.href);return false;
[youtube][/youtube]