https://creeppurplerecs.com/product/mys ... n-faces-7/

Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
Ciekawe, oni też idą w generowane grafiki.fugazi pisze: ↑13-12-2024, 10:34Chyba nowe wcielenie BMSS
https://creeppurplerecs.com/product/mys ... n-faces-7/
![]()
Zaznaczę, że The Black Abyss jest totalnie inna, wolniejsza mroczniejsza. Nigdy nie słuchałem tego dużo, ale raz na któryś miesiąc przyjdzie ten klimat na apokaliptyczną imprezę kroczącą na skraju normalnościbartwa pisze:I dlatego będą klepać ten sznyt aż do porzygu. Ich sprawa. Nikt nie zmusza do słuchania ani do kupowania siódmej wody po kisielu. Na tym patencie jedzie niestety zdecydowana większość obecnych kapel.
Inna, bo wyszła 2 lata wcześniej od Kaleidoscope.Raagoon pisze: ↑17-05-2025, 20:36Zaznaczę, że The Black Abyss jest totalnie inna, wolniejsza mroczniejsza. Nigdy nie słuchałem tego dużo, ale raz na któryś miesiąc przyjdzie ten klimat na apokaliptyczną imprezę kroczącą na skraju normalnościbartwa pisze:I dlatego będą klepać ten sznyt aż do porzygu. Ich sprawa. Nikt nie zmusza do słuchania ani do kupowania siódmej wody po kisielu. Na tym patencie jedzie niestety zdecydowana większość obecnych kapel.
Death in June?DST pisze: ↑17-05-2025, 20:10Słuchałem sobie tego męcząc się i doszedłem do wniosku, że 90% ich popularności to aura tajemnicy i dziwnie używana nazistowska symbolika, która występuje w niespotykanym muzycznie kontekście (bo jakiś rock psychodeliczny a nie black metal czy punkowo/rockowe potupajce).
No dobra, zapomniałem o nich i ogólnie neofolk/martial industrial. Racja. Niemniej nie ma nazistowskiej sceny psychodelicznego rocka.ŚWIAT BEZ KOŃCA pisze: ↑18-05-2025, 11:23Death in June?DST pisze: ↑17-05-2025, 20:10Słuchałem sobie tego męcząc się i doszedłem do wniosku, że 90% ich popularności to aura tajemnicy i dziwnie używana nazistowska symbolika, która występuje w niespotykanym muzycznie kontekście (bo jakiś rock psychodeliczny a nie black metal czy punkowo/rockowe potupajce).
Na BMSS załapałem się dość wcześnie, bo jak pierwsze demo wychodziło na 7". W tamtym czasie to było coś świeżego. To było jeszcze zanim DS zaczęło wracać do łask i przed wszystki co przyszło po tym (mam na myśli trend w ramach którego np. używa się różowego koloru okolicach "BM"). W okolicach funkcjonowało wtedy chyba tylko Woods of Infinity. Plus może Lugburum? Jeśli się uprzeć to może Urfaust.DST pisze: ↑17-05-2025, 20:10Nie wiem, ja nie byłem w stanie przebrnąć przez całą płytę. Najgorszy jest ten bezsensowny, niepasujący wokal. Słuchałem sobie tego męcząc się i doszedłem do wniosku, że 90% ich popularności to aura tajemnicy i dziwnie używana nazistowska symbolika, która występuje w niespotykanym muzycznie kontekście (bo jakiś rock psychodeliczny a nie black metal czy punkowo/rockowe potupajce).
Ostatnio jak słuchałem tej starczej, wymęczonej ostatniej płyty Metalliki i musiałem na odtrutkę wrzucić sobie Testament "The Gathering", tak tutaj nie myślałem o niczym innym jak o wrzuceniu The Devil's Blood.
Spoko, ciekawy pogląd.C//A pisze: ↑19-05-2025, 09:49Na BMSS załapałem się dość wcześnie, bo jak pierwsze demo wychodziło na 7". W tamtym czasie to było coś świeżego. To było jeszcze zanim DS zaczęło wracać do łask i przed wszystki co przyszło po tym (mam na myśli trend w ramach którego np. używa się różowego koloru okolicach "BM"). W okolicach funkcjonowało wtedy chyba tylko Woods of Infinity. Plus może Lugburum? Jeśli się uprzeć to może Urfaust.DST pisze: ↑17-05-2025, 20:10Nie wiem, ja nie byłem w stanie przebrnąć przez całą płytę. Najgorszy jest ten bezsensowny, niepasujący wokal. Słuchałem sobie tego męcząc się i doszedłem do wniosku, że 90% ich popularności to aura tajemnicy i dziwnie używana nazistowska symbolika, która występuje w niespotykanym muzycznie kontekście (bo jakiś rock psychodeliczny a nie black metal czy punkowo/rockowe potupajce).
Ostatnio jak słuchałem tej starczej, wymęczonej ostatniej płyty Metalliki i musiałem na odtrutkę wrzucić sobie Testament "The Gathering", tak tutaj nie myślałem o niczym innym jak o wrzuceniu The Devil's Blood.
BMSS to był "Rock psychodeliczny" zagrany jak barbarzyński lo-fi BM. Za to chwytliwe numery. Dobrze się tego słuchało. Takie easy listen for lo-fi BM youth. Aura tajemniczości też tam jakąś rolę grała na pewno. Natomiast wymieszanie elementow kontrkulturowych, które że sobą powinny kontrastować w sposób, który się nie gryzł tworzyło (przynajmniej we mnie) ciekawy dysonans poznawczy. Tutaj możnaby popisać trochę o Libach itd.
Devils Blood to trochę inna bajka, bo jednak naswaiona na jakąś jakość wykonawczą i produkcyjną.
Problem z BMSS jest taki, że ogrywają ten sam patent od lat. Wiele się wydarzyło od kiedy nagrali pierwsze materiały. Ocenianie ich z perspektywy dzisiejszej sceny wypada słabo, ale też nie oddaje tego jak można ich było odbierać w początkach. Myślę, że BMSS to bardziej zjawisko osadzone w czasie, niż jakaś uniwersalnie wartościowa, ponadczasowa muzyka.
padła nazwa szwedzkiego Woods Of Infinity. W czym to podobieństwo do Szwedów? Wątły rock Black M ss, do Woi równać? toż to jakiś cyrk jest. Black M SS, to chyba uczyli się sarkasm stajlu, od Szwedów raczej . Z marnym skudkję widzę wszelkim. Chyba okładkami kororowymi SS , chcę oczojebać PUB-liczność wyłoncznie.C//A pisze: ↑19-05-2025, 09:49Na BMSS załapałem się dość wcześnie, bo jak pierwsze demo wychodziło na 7". W tamtym czasie to było coś świeżego. To było jeszcze zanim DS zaczęło wracać do łask i przed wszystki co przyszło po tym (mam na myśli trend w ramach którego np. używa się różowego koloru okolicach "BM"). W okolicach funkcjonowało wtedy chyba tylko Woods of Infinity. Plus może Lugburum? Jeśli się uprzeć to może Urfaust.DST pisze: ↑17-05-2025, 20:10Nie wiem, ja nie byłem w stanie przebrnąć przez całą płytę. Najgorszy jest ten bezsensowny, niepasujący wokal. Słuchałem sobie tego męcząc się i doszedłem do wniosku, że 90% ich popularności to aura tajemnicy i dziwnie używana nazistowska symbolika, która występuje w niespotykanym muzycznie kontekście (bo jakiś rock psychodeliczny a nie black metal czy punkowo/rockowe potupajce).
Ostatnio jak słuchałem tej starczej, wymęczonej ostatniej płyty Metalliki i musiałem na odtrutkę wrzucić sobie Testament "The Gathering", tak tutaj nie myślałem o niczym innym jak o wrzuceniu The Devil's Blood.
BMSS to był "Rock psychodeliczny" zagrany jak barbarzyński lo-fi BM. Za to chwytliwe numery. Dobrze się tego słuchało. Takie easy listen for lo-fi BM youth. Aura tajemniczości też tam jakąś rolę grała na pewno. Natomiast wymieszanie elementow kontrkulturowych, które że sobą powinny kontrastować w sposób, który się nie gryzł tworzyło (przynajmniej we mnie) ciekawy dysonans poznawczy. Tutaj możnaby popisać trochę o Libach itd.
Devils Blood to trochę inna bajka, bo jednak naswaiona na jakąś jakość wykonawczą i produkcyjną.
Problem z BMSS jest taki, że ogrywają ten sam patent od lat. Wiele się wydarzyło od kiedy nagrali pierwsze materiały. Ocenianie ich z perspektywy dzisiejszej sceny wypada słabo, ale też nie oddaje tego jak można ich było odbierać w początkach. Myślę, że BMSS to bardziej zjawisko osadzone w czasie, niż jakaś uniwersalnie wartościowa, ponadczasowa muzyka.
Wiadomo, że BMSS mogli się uczyć od WoI, nie odwrotnie. Punktów stycznych jest parę: klawisze, lo-fi, pójście pod włos tradycyjnego BM, można by mnożyć. Ale fakt, różnica poziomów jest oczywista.SODOMOUSE pisze: ↑19-05-2025, 19:27padła nazwa szwedzkiego Woods Of Infinity. W czym to podobieństwo do Szwedów? Wątły rock Black M ss, do Woi równać? toż to jakiś cyrk jest. Black M SS, to chyba uczyli się sarkasm stajlu, od Szwedów raczej . Z marnym skudkję widzę wszelkim. Chyba okładkami kororowymi SS , chcę oczojebać PUB-liczność wyłoncznie.C//A pisze: ↑19-05-2025, 09:49Na BMSS załapałem się dość wcześnie, bo jak pierwsze demo wychodziło na 7". W tamtym czasie to było coś świeżego. To było jeszcze zanim DS zaczęło wracać do łask i przed wszystki co przyszło po tym (mam na myśli trend w ramach którego np. używa się różowego koloru okolicach "BM"). W okolicach funkcjonowało wtedy chyba tylko Woods of Infinity. Plus może Lugburum? Jeśli się uprzeć to może Urfaust.DST pisze: ↑17-05-2025, 20:10Nie wiem, ja nie byłem w stanie przebrnąć przez całą płytę. Najgorszy jest ten bezsensowny, niepasujący wokal. Słuchałem sobie tego męcząc się i doszedłem do wniosku, że 90% ich popularności to aura tajemnicy i dziwnie używana nazistowska symbolika, która występuje w niespotykanym muzycznie kontekście (bo jakiś rock psychodeliczny a nie black metal czy punkowo/rockowe potupajce).
Ostatnio jak słuchałem tej starczej, wymęczonej ostatniej płyty Metalliki i musiałem na odtrutkę wrzucić sobie Testament "The Gathering", tak tutaj nie myślałem o niczym innym jak o wrzuceniu The Devil's Blood.
BMSS to był "Rock psychodeliczny" zagrany jak barbarzyński lo-fi BM. Za to chwytliwe numery. Dobrze się tego słuchało. Takie easy listen for lo-fi BM youth. Aura tajemniczości też tam jakąś rolę grała na pewno. Natomiast wymieszanie elementow kontrkulturowych, które że sobą powinny kontrastować w sposób, który się nie gryzł tworzyło (przynajmniej we mnie) ciekawy dysonans poznawczy. Tutaj możnaby popisać trochę o Libach itd.
Devils Blood to trochę inna bajka, bo jednak naswaiona na jakąś jakość wykonawczą i produkcyjną.
Problem z BMSS jest taki, że ogrywają ten sam patent od lat. Wiele się wydarzyło od kiedy nagrali pierwsze materiały. Ocenianie ich z perspektywy dzisiejszej sceny wypada słabo, ale też nie oddaje tego jak można ich było odbierać w początkach. Myślę, że BMSS to bardziej zjawisko osadzone w czasie, niż jakaś uniwersalnie wartościowa, ponadczasowa muzyka.