
Death/Doom z męskim growlem i żeńskim czystym wokalem = patetyczne gówno dla licealistów i czarnych wielorybów.
Jak wiadomo nawet reguły, które możemy przyjąć na bazie ich oczywistości potrzebują jakiegoś wyjątku, by utwierdzić się w ich poprawności.
Tu mam taki jeden, spokojnie wystarczający.
Pytanie jak takie coś może w ogóle zadziałać. Przede wszystkim potrzeba dobrej podstawy ludzkiej, wystarczą właściwie dwie osoby. Jedna to ładniejsza część Skeletal Spectre i Scaremaker, druga natomiast to istotny składnik Encoffination, Tombstones, Decrepitaph, Festered, Beyond Hell blablabla.
Na płytce mamy sporo wpływów klasycznego doomowania. Wszystko jest nieprzesadnie ciężkie i dobrze bują, podczas, gdy w tle płyną sobie teksty o paleniu kolejnych wiedźm. Część death nie jest zbyt mocno uwypuklona, acz występują pewne motywy charakterystyczne dla klimatów, w których przeważnie obracają się autorzy płyty. No i jest ten growl.
W sumie lepiej jakby go nie było, bo elementy klasyczne sa tutaj dużo fajniejsze i niepotrzebnie zaburzane przez drugi wokal.
Największy plus to duża dawka fajnych, charakterystycznych melodii sprawnie tkających nastrój pogoni za cieniani błakającymi się po opuszczonych nekropoliach.
Dla fanów Jex Toss pozycja obowiązkowa. Dużo wspólnych wibracji, chociaż Kołek ma zdecydowanie mniej wpływów 70'ties, a więcej dyndających na drzewach wisielców, którym wilki obgryzają kikuty.
http://www.myspace.com/woodenstakedeath