04-01-2012, 18:06
leśne brzmienie pomału odchodzi w niebyt i niedługo tylko garstka maniaków będzie je celebrować kolejnymi gównianymi krążkami wydawanymi w ultra-limitach. dla mnie obecnie scena black wygląda tak:
zespoły grające na pograniczu death/black: DSO, Teitanblood, Blasphemophagher, Bestial Raids, Revenge, Weapon, Mitochondrion, Truppensturm, Witchrist, Wrathprayer (czekamy na krążek), Proclamation, Bestial Witchery, Doombringer itd.
kontynuatorzy I/II fali, old school black metal: Katharsis, Funeral Mist, Mgła, Clandestine Blaze, Antaeus, Negative Plane, Watain, Ascension, Ondskapt, Void, Orcustus, Inquisition... + starzy wyjadacze: Burzum, Enslaved, Satyricon, Marduk, Arckanum itd.
zespoły kombinujące w inne strony: Blut Aus Nord, Peste Noire, Oranssi Pazuzu, Cobalt, Kvelertak itd.
wymieniłem tylko bardziej popularne nazwy, a i tak jest tych zespołów całkiem sporo. prawdziwych petard od początku XXI w. było oczywiście mniej niż w latach 90 (choć tak naprawdę i wtedy wcale nie było ich aż tak dużo), ale wtedy bm powstawał i nie ma co porównywać do tamtych czasów. także nie ma co marudzić i żalić się na jakieś kryzysy (co chwilę ta kwestia powraca - ostatnio w wątku hipsterski black metal czyt. gay-friendly black metal). taka refleksja po ciężkim dniu i dwóch perłach niepasteryzowanych....