26-05-2010, 17:10
a posłuchałem tego watejna. niby może być nawet, trochę fajnych, transowych riffów, trochę "momentów", sporo dłużyzn i nudy. duża część tych nieszczęsnych solówek - czy słodkich, czy pedalskich, czy jeszcze innych, nieważne, jak zwał tak zwał - jakoś mi zwyczajnie nie pasuje, zakłóca ciągłość utworów. kompozycyjnie kawałki dobre, logiczne (pomijając wspomniane sola), widać, że chłopaki lubią pokombinować (choć mam teorię, że ten cały feeling jest dziełem przypadku raczej niż celowego zamiaru). po kilku przesłuchaniach stwierdzam też, że jest na płycie sporo smaczków do odkrywania podczas kolejnych przesłuchań - to na plus.
na minus to OKROPNE brzmienie chyba już z automatu rozdawane zespołom mieniącym się religijnymi, plaga, która mierzi mnie niemiłosiernie.
podsumowując: nie rozumiem i nie podzielam zachwytów nad tą płytą. przesłucham może jeszcze ze dwa razy i zapomnę. tak, jak było ze sworn to the dark. a porównywanie watain do dissection to jakiś niesmaczny żart. ja wracam do casus luciferi.
ON TO RUPTURE
Necro Skins Society