ULVER
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
Regulamin forum
Tematy związane tylko z jednym zespołem lub jedną płytą. Wszelkie zbiorcze typu "América Latina Metal" lub "Najlepsza polska płyta thrash" itp. proszę zakładać w dziale "Dyskusje o muzyce metalowej"
Tematy związane tylko z jednym zespołem lub jedną płytą. Wszelkie zbiorcze typu "América Latina Metal" lub "Najlepsza polska płyta thrash" itp. proszę zakładać w dziale "Dyskusje o muzyce metalowej"
-
[V]
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 8398
- Rejestracja: 07-06-2009, 16:29
Re: ULVER
Co nie zmienia faktu, ze prasa reflektuje chyba w jakis sposób aktualna sytuacje jaka panuje na rynku wydawniczym.
Ja po Blake'a siegnalem po lekturze znakomitego wywiadu jaki zrobil Marcin dla MN. Od razu polapal sie, ze to wspaniala plyta.
No i ze mna bylo podobnie. I chyba z kazdym kto szukal / szuka wartosciowej muzyki. Tak wiec z mojego punktu widzenia byl hype. Zespol byl na jezykach, a wraz z nastaniem ery Perdition City bylo juz naprawde glosno.
Ja po Blake'a siegnalem po lekturze znakomitego wywiadu jaki zrobil Marcin dla MN. Od razu polapal sie, ze to wspaniala plyta.
No i ze mna bylo podobnie. I chyba z kazdym kto szukal / szuka wartosciowej muzyki. Tak wiec z mojego punktu widzenia byl hype. Zespol byl na jezykach, a wraz z nastaniem ery Perdition City bylo juz naprawde glosno.
If any man should attempt to criticize Braun's actions, he should be thoroughly patronized for his obviously Jewish behavior
- longinus696
- zahartowany metalizator
- Posty: 3644
- Rejestracja: 20-02-2005, 01:19
- Lokalizacja: Łódź
Re: ULVER
Dokładnie. Mnie ta płyta zmiotła bez trudu. W dodatku byłem wtedy świeżo po lekturze "Zaślubin..." i tym bardziej zareagowałem pozytywnie. Zresztą nie pamiętam nikogo z moich znajomych, kto wypowiadał by się niepochlebnie na temat tego albumu.[V] pisze:Co nie zmienia faktu, ze prasa reflektuje chyba w jakis sposób aktualna sytuacje jaka panuje na rynku wydawniczym.
Ja po Blake'a siegnalem po lekturze znakomitego wywiadu jaki zrobil Marcin dla MN. Od razu polapal sie, ze to wspaniala plyta.
No i ze mna bylo podobnie. I chyba z kazdym kto szukal / szuka wartosciowej muzyki. Tak wiec z mojego punktu widzenia byl hype. Zespol byl na jezykach, a wraz z nastaniem ery Perdition City bylo juz naprawde glosno.
The imagination is a muscle. It has to be exercised. Luis Bunuel
http://musicamok.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
http://musicamok.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
- Riven
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 16717
- Rejestracja: 27-05-2004, 11:15
- Lokalizacja: behind the crooked cross
- Kontakt:
Re: ULVER
problem jest taki, ze kiedys Ulver generalowal hype, a teraz zamiast tego poddal sie tej niefajnej modzie na mietkie rzepolenie ;)
this is a land of wolves now
- KKK
- postuje jak opętany!
- Posty: 493
- Rejestracja: 29-07-2010, 19:01
Re: ULVER
Nic dodac nic ujac. Choc ja pamietam, ze ten "hype" (jasne, w mniejszej nieco skali) byl juz troszke wczesniej (przed wydaniem "Themes..."), w okresie Madrygałow. Byl na ustach (stronach) wszystkich komercyjnych metalowych czasopism wychodzacych w tym okresie w Polsce.[V] pisze:Co nie zmienia faktu, ze prasa reflektuje chyba w jakis sposób aktualna sytuacje jaka panuje na rynku wydawniczym.535 pisze:O SZTUCE pisano wtedy w przypadku każdego kto nosił instrument ,ja zapytam o Wasze osobiste odczucia względnie odczucia Waszego muzycznego otoczenia, w "gazetkach" różne rzeczy się pojawiały.
Ja po Blake'a siegnalem po lekturze znakomitego wywiadu jaki zrobil Marcin dla MN. Od razu polapal sie, ze to wspaniala plyta.
No i ze mna bylo podobnie. I chyba z kazdym kto szukal / szuka wartosciowej muzyki. Tak wiec z mojego punktu widzenia byl hype. Zespol byl na jezykach, a wraz z nastaniem ery Perdition City bylo juz naprawde glosno.
- KKK
- postuje jak opętany!
- Posty: 493
- Rejestracja: 29-07-2010, 19:01
Re: ULVER
Tak, pamietam nawet pewna discomanke z Grecji jak polecala mi "Themes..." (swiezo po ukazaniu), argumentujac, ze takie swietne i nawet taneczne rytmy sa. ;)longinus696 pisze:Mnie ta płyta zmiotła bez trudu. W dodatku byłem wtedy świeżo po lekturze "Zaślubin..." i tym bardziej zareagowałem pozytywnie. Zresztą nie pamiętam nikogo z moich znajomych, kto wypowiadał by się niepochlebnie na temat tego albumu.
-
[V]
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 8398
- Rejestracja: 07-06-2009, 16:29
Re: ULVER
Pamietam te naiwne wywiady, opowiastki o lasach,etc. ;))KKK pisze:pamietam, ze ten "hype" (jasne, w mniejszej nieco skali) byl juz troszke wczesniej (przed wydaniem "Themes..."), w okresie Madrygałow. Byl na ustach (stronach) wszystkich komercyjnych metalowych czasopism wychodzacych w tym okresie w Polsce.
Ale juz po wydaniu Nattens Madrigal, Garm mowil [chyba na lamach Thrash'em All - Machine Head na okladce], ze kolejny album bedzie zupelnie inny, beda smyki, elektronika, popowe aranzacje. Nie wierzylem w te gadki, po takiej plycie jak Nattens... myslalem ze to jakies jaja, a jednak. ;)))
If any man should attempt to criticize Braun's actions, he should be thoroughly patronized for his obviously Jewish behavior
- Ihasan
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2428
- Rejestracja: 15-03-2006, 23:53
- Lokalizacja: East Prussia
- Kontakt:
Re: ULVER
To fakt, wspominał, że "Nattens... " będzie zakończeniem trylogii i będzie przejściem w inny klimat, który niejeden może nie zrozumieć. "Themes from William Blake's The Marriage of Heaven and Hell" pamiętam katowałem min. dwa miechy dzień w dzień i nie mogłem się od niej uwolnić. Zresztą już po składance do gazety Mystica i wejściowym numerze z tej płyty wiadomo było, że ta płyta będzie genialna! :)
- grot
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1352
- Rejestracja: 24-05-2008, 11:30
- Lokalizacja: Transformed God Basement
Re: ULVER
to wlepiaj bo ja nie znajuhcpig pisze:A w jakim pięknym stylu Jaszak spuścił kilka wydawnictw ULVER w klopie na łamach BT, masakryczne recki :))))))
Jak będą chętni którzy ich nie znają to mogę wlepić :)
- Odkryłem swoją drugą osobowość. Ma na imię Jan.
- O, czym się zajmuje?
- Jan, generalnie, pogardza.
- O, czym się zajmuje?
- Jan, generalnie, pogardza.
- Rattlehead
- zahartowany metalizator
- Posty: 4194
- Rejestracja: 16-02-2006, 19:38
Re: ULVER
egzakli dac rajt, tak samo wyglądało to u mnieIhasan pisze:"Themes from William Blake's The Marriage of Heaven and Hell" pamiętam katowałem min. dwa miechy dzień w dzień i nie mogłem się od niej uwolnić. Zresztą już po składance do gazety Mystica i wejściowym numerze z tej płyty wiadomo było, że ta płyta będzie genialna! :)
support music, not rumors
- Rattlehead
- zahartowany metalizator
- Posty: 4194
- Rejestracja: 16-02-2006, 19:38
Re: ULVER
Jeśli chodzi o literaturę to "Themes from William Blake's The Marriage of Heaven and Hell" już zawsze będzie mi się kojarzył z Małą Apokalipsą Konwickiego, bo jak wyszła ta płyta miałem to na tapecie w technikum jako obowiązkową lekturę ;). Czytając towarzyszyła mi właśnie ta płyta Norwegów.
support music, not rumors
- Rattlehead
- zahartowany metalizator
- Posty: 4194
- Rejestracja: 16-02-2006, 19:38
Re: ULVER
hehe ano widzisz. Tak w ogóle to jest chyba jedyna płyta, która tak trwale kojarzy mi się z książką. Myślę Ulver "Themes... i widzę Tadzia z Apokalipsą :)
support music, not rumors
- hcpig
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10462
- Rejestracja: 06-07-2008, 13:23
Re: ULVER
Voila :)
Lycanthropen Themes:
O ile pamiętam, to Ulver nagrał swego czasu całkiem zajebistą płytę "Perdition city", potem dwa brzęczące mini CD, no a teraz to - ta kulminacja brzęczenia. Podobno jest to soundtrack, kolega Kristian Smoszna Vikernes nawet pouczył mnie, żebym nie oddawał kału na soundtrack bez oglądania filmu, ale go nie posłuchałem, bo na przykład zanim obejrzałem "The Rock", to soundtrack obróciłem z 997 razy w odtwarzaczu za każdym razem z tą samą ekstazą i było uroczo, dlatego wiem już na pewno, że nawet jakby kiedyś Polshit puścił "Lycanthropen", to nie obejrzę, choćby mi mieli zapłacić. Bo o czym może być film, do którego soundtrack przez dziesięć numerów brzęczy to samo? Ja wiem o czym - on ją kocha, ona się puszcza. On za nią biegnie, a ona ćpa. Ścigają się po metrze i ciemnych, deszczowych ulicach - ona ma najebane, on jeszcze bardziej, bo chce mu się za kurwą biegać. Na koniec spotykają się w strugach deszczu, całują, wciągają heroinę nosem i idą się pierdolić w blasku obrazu kontrolnego TVP2. Na szczęście nie pokazują już jak ona za dwa dni mówi mu, że nie może przyznać się do niczego rodzicom, bo tata nie da czesnego na studia, muszą poczekać, aż jej rodzina wymrze, no chyba że jej się najpierw znudzi, więc on się wkurwia i wchodzi pod metro, ona płacze i puszcza się dalej bo go kochała. W międzyczasie jak on biegnie, a ona się puszcza, to Ulver brzęczy. Nie wiem jak wy, ale ja przy piątym utworze zauważyłem, że coś jest nie tak, poczekałem do siódmego, myślałem, że przestanie brzęczeć, no ale przy dziesiątym numerze płyta się skończyła. No i faktycznie przestało. Ta płyta podoba się chyba tylko Tricksterowi Gangsta Garmowi i reżyserowi filmu (ćpun, nie liczy się). Taki bobek dla wiernych fanów i intelektualnych pederastów co myślą, że jak przyćpają w swoich śmierdzących akademikach i posłuchają gówna, to znaczy, ze są lepsi niż ci, co wolą Gospel of the Horns.
1993-2003: 1st Decade in the Machines:
Ulver zafundował sobie jubileuszówkę na miarę swojej wielkości. Zebrał do kupy trzynastu pierdolotów i stanął na ich czele, zapoczątkowując tego kloca, który podobno jest zbiorem remiksów czy czegoś w tym stylu. Żeby nie przesądzać z góry o zawartości płyty, przesłuchałem parę razy (w rozpiętości czasowej czterech miesięcy, bo inaczej się nie dało) i niestety, za mało wpycham w nos białych rzeczy (czasem najwyżej chustkę do nosa), żeby pojąć, o co chodzi w tej plątaninie bzyków i szumów, którym ktoś nadał tytuły (jeden nawet proroczy - "A little wiser than a monkey"). Nie będę wyżywał się mocniej, bo napiszę to samo, co o "Lycanthropen Themes" w poprzednim numerze, uczciwie dodam tylko, że na płycie znajduje się kilka słuchalnych numerów, nawet Ulver wziął się w garść i nagrał coś, co przynajmniej szczątkowo da się słuchać. W reszcie wyróżnić można zespoły takie jak Information, Third Eye Foundation, Upland czy Neothropic, resztę zaś spokojnie można spuścić w sraczu, na czele z naszym rodakiem Bogusławem Raczyńskim, który za swą sztukę powinien dostać kulę w łeb.
Jestem pewien, że kilku narkomanom to się spodoba (ta kula w łeb raczej...), ale do słuchania przez człowieka przynajmniej w 6% procentach zrównoważonego, jak ja, to jest absolutnie nie stworzone. Scheiße.
Lycanthropen Themes:
O ile pamiętam, to Ulver nagrał swego czasu całkiem zajebistą płytę "Perdition city", potem dwa brzęczące mini CD, no a teraz to - ta kulminacja brzęczenia. Podobno jest to soundtrack, kolega Kristian Smoszna Vikernes nawet pouczył mnie, żebym nie oddawał kału na soundtrack bez oglądania filmu, ale go nie posłuchałem, bo na przykład zanim obejrzałem "The Rock", to soundtrack obróciłem z 997 razy w odtwarzaczu za każdym razem z tą samą ekstazą i było uroczo, dlatego wiem już na pewno, że nawet jakby kiedyś Polshit puścił "Lycanthropen", to nie obejrzę, choćby mi mieli zapłacić. Bo o czym może być film, do którego soundtrack przez dziesięć numerów brzęczy to samo? Ja wiem o czym - on ją kocha, ona się puszcza. On za nią biegnie, a ona ćpa. Ścigają się po metrze i ciemnych, deszczowych ulicach - ona ma najebane, on jeszcze bardziej, bo chce mu się za kurwą biegać. Na koniec spotykają się w strugach deszczu, całują, wciągają heroinę nosem i idą się pierdolić w blasku obrazu kontrolnego TVP2. Na szczęście nie pokazują już jak ona za dwa dni mówi mu, że nie może przyznać się do niczego rodzicom, bo tata nie da czesnego na studia, muszą poczekać, aż jej rodzina wymrze, no chyba że jej się najpierw znudzi, więc on się wkurwia i wchodzi pod metro, ona płacze i puszcza się dalej bo go kochała. W międzyczasie jak on biegnie, a ona się puszcza, to Ulver brzęczy. Nie wiem jak wy, ale ja przy piątym utworze zauważyłem, że coś jest nie tak, poczekałem do siódmego, myślałem, że przestanie brzęczeć, no ale przy dziesiątym numerze płyta się skończyła. No i faktycznie przestało. Ta płyta podoba się chyba tylko Tricksterowi Gangsta Garmowi i reżyserowi filmu (ćpun, nie liczy się). Taki bobek dla wiernych fanów i intelektualnych pederastów co myślą, że jak przyćpają w swoich śmierdzących akademikach i posłuchają gówna, to znaczy, ze są lepsi niż ci, co wolą Gospel of the Horns.
1993-2003: 1st Decade in the Machines:
Ulver zafundował sobie jubileuszówkę na miarę swojej wielkości. Zebrał do kupy trzynastu pierdolotów i stanął na ich czele, zapoczątkowując tego kloca, który podobno jest zbiorem remiksów czy czegoś w tym stylu. Żeby nie przesądzać z góry o zawartości płyty, przesłuchałem parę razy (w rozpiętości czasowej czterech miesięcy, bo inaczej się nie dało) i niestety, za mało wpycham w nos białych rzeczy (czasem najwyżej chustkę do nosa), żeby pojąć, o co chodzi w tej plątaninie bzyków i szumów, którym ktoś nadał tytuły (jeden nawet proroczy - "A little wiser than a monkey"). Nie będę wyżywał się mocniej, bo napiszę to samo, co o "Lycanthropen Themes" w poprzednim numerze, uczciwie dodam tylko, że na płycie znajduje się kilka słuchalnych numerów, nawet Ulver wziął się w garść i nagrał coś, co przynajmniej szczątkowo da się słuchać. W reszcie wyróżnić można zespoły takie jak Information, Third Eye Foundation, Upland czy Neothropic, resztę zaś spokojnie można spuścić w sraczu, na czele z naszym rodakiem Bogusławem Raczyńskim, który za swą sztukę powinien dostać kulę w łeb.
Jestem pewien, że kilku narkomanom to się spodoba (ta kula w łeb raczej...), ale do słuchania przez człowieka przynajmniej w 6% procentach zrównoważonego, jak ja, to jest absolutnie nie stworzone. Scheiße.
Yare Yare Daze
- 0ms
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 3285
- Rejestracja: 02-02-2009, 22:05
Re: ULVER
Skrywany uraz? ;)hcpig pisze:Taki bobek dla wiernych fanów i intelektualnych pederastów co myślą, że jak przyćpają w swoich śmierdzących akademikach i posłuchają gówna, to znaczy, ze są lepsi niż ci, co wolą Gospel of the Horns.
Zajebiste, dzieki!
-
535
Re: ULVER
Pełna zgoda, ale wcześniej to raczej nie ULVER rozdawał karty. Garm owszem udzielał się, koniunktura - jak napisał Kolega KKK - była, lecz mam wrażenie, że ULVER w tamtych latach był nieco w cieniu, przynajmniej w porównaniu do tego, co widzimy obecnie.[V] pisze:Co nie zmienia faktu, ze prasa reflektuje chyba w jakis sposób aktualna sytuacje jaka panuje na rynku wydawniczym.535 pisze:O SZTUCE pisano wtedy w przypadku każdego kto nosił instrument ,ja zapytam o Wasze osobiste odczucia względnie odczucia Waszego muzycznego otoczenia, w "gazetkach" różne rzeczy się pojawiały.
Ja po Blake'a siegnalem po lekturze znakomitego wywiadu jaki zrobil Marcin dla MN. Od razu polapal sie, ze to wspaniala plyta.
No i ze mna bylo podobnie. I chyba z kazdym kto szukal / szuka wartosciowej muzyki. Tak wiec z mojego punktu widzenia byl hype. Zespol byl na jezykach, a wraz z nastaniem ery Perdition City bylo juz naprawde glosno.
Co do tego wywiadu to są tam znamienne słowa o koncertach, których ULVER miał nigdy nie grać. Jak to się skończyło, wiemy i wcale tego nie potępiam. Natomiast niestety widać gołym okiem (przede wszystkim słychać), że coś im się wymyka z rąk... Obym się mylił. Może to świadoma zmiana adresata twórczości?








