DEFEATED SANITY
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
Regulamin forum
Tematy związane tylko z jednym zespołem lub jedną płytą. Wszelkie zbiorcze typu "América Latina Metal" lub "Najlepsza polska płyta thrash" itp. proszę zakładać w dziale "Dyskusje o muzyce metalowej"
Tematy związane tylko z jednym zespołem lub jedną płytą. Wszelkie zbiorcze typu "América Latina Metal" lub "Najlepsza polska płyta thrash" itp. proszę zakładać w dziale "Dyskusje o muzyce metalowej"
- Mol
- zahartowany metalizator
- Posty: 3513
- Rejestracja: 03-02-2003, 22:26
- Lokalizacja: Chocianów
-
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1006
- Rejestracja: 02-01-2020, 23:31
Re: DEFEATED SANITY
Jutro będzie słuchane , zapowiada się brutalna jazda .
- Sybir
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10655
- Rejestracja: 16-11-2011, 22:15
- Lokalizacja: Voivodowice
Re: DEFEATED SANITY
Jutro jest dzisiaj. 

nicram pisze:Antichrist niszczy UaFM w pięć sekund.
Triceratops pisze:szczepic sie mozna na rzadko mutujace i w miare stale genetycznie wirusy, jak gruzlica, krztusiec, blonica czy np koklusz
- nicram
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 12348
- Rejestracja: 13-04-2011, 18:53
- Lokalizacja: Litzmannstadt
Re: DEFEATED SANITY
Cmok, cmok. Mlask, mlask. O, żesz wasza mać, jakie to jest dobre! Ostatnie ich dwie płyty robiły mi bardzo, ale "Chronicles of Lunacy" to już jest jakiś kosmiczny poziom tego ich brutal death-jazzu. Wygibasy, wygibasy i przystępność, o którą chyba nie jest łatwo w takiej muzyce. Końcówka tego roku to jakieś mistrzostwa Świata w metalu.
all the monsters will break your heart
- Harlequin
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 8948
- Rejestracja: 12-03-2010, 13:38
- Lokalizacja: Koko City
Re: DEFEATED SANITY
O, kto wrócił
Nawet mi brakowało Ciebie na tym forume

-
- postuje jak opętany!
- Posty: 411
- Rejestracja: 29-06-2021, 15:15
-
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 15593
- Rejestracja: 21-01-2011, 11:12
Re: DEFEATED SANITY
Widział juz ktoś może tą płytę w sprzedaży u nas?
-
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9854
- Rejestracja: 30-03-2008, 17:30
- Lokalizacja: Trockenwald
Re: DEFEATED SANITY
Forumowa trzoda chlewna wspominała, że ma być w SMG.
- DST
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2241
- Rejestracja: 23-12-2010, 23:02
Re: DEFEATED SANITY
Przeleciało dwa razy na razie. Brzmienie jest fenomenalne, bas rzęzi jak buldożer, gitary mają cieżar, który można mierzyć w tonach, a werbel elegancki i celowo jak na poprzednich płyt zdaje się nawiązywać do tradycji slamowo-brutal death metalowej, czyli wysoko i dzwoni. Instrumentalnie to wiadomo jest nawet nie inna planeta, tylko galaktyka. Ten bębniarz, Lille, jest chyba najbardziej jazzowo grającym bębniarzem jakiego słyszałem w metalu - na zmianę wszystko trzyma w ryzach, żeby za chwilę wszystko chaotycznie rozsypać na kawałki. O tym czy to lepsze czy gorsze niż reszta na razie trudno mi się wypowiedzieć, bo łeb mi spuchnął od tej muzyki, więc będę musiał to dawkować po kawałku jak znakomitą poprzedniczkę. Niby do cna wyeksploatowana jest ta nisza, a tu taki mutant na scenie, który wykręca to w innym kierunku.
- WaszJudasz
- zahartowany metalizator
- Posty: 3519
- Rejestracja: 16-11-2010, 13:18
Re: DEFEATED SANITY
Bardzo ładnie opisane walory tego death metalowego albumu roku
Przepięknie się ten zespół rozwija.

Mózg powiększa się w czaszce, kiedy wody w rzece wzbierają. Wtenczas błony czerepu się wznoszą, przybliżając do czaszki.
- Olo
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2287
- Rejestracja: 27-11-2001, 11:41
- Lokalizacja: Lublin
- Kontakt:
Re: DEFEATED SANITY
Dokładnie. Podobny efekt uzyskiwało już wielu bębniarzy, którzy formy długich przejść traktowali jako elementy faktycznego podkładu rytmicznego (pamiętam, że pierwszy raz zwróciłem na to uwagę chyba przy okazji "Once upon the cross"), ale tutaj gęstość i jakość tego jak to zostało zrobione jest galaktyczna.
Życie światów jest ryczącą rzeką, ale Ziemia jest sadzawką i stawem.
Znak zagłady jest wypisany na waszych czołach – jak długo będziecie się opierać ukłuciom szpilek?
Znak zagłady jest wypisany na waszych czołach – jak długo będziecie się opierać ukłuciom szpilek?
- DST
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2241
- Rejestracja: 23-12-2010, 23:02
Re: DEFEATED SANITY
Podobnie, ale w mniejszym stopniu, posługiwał się tak bębnami w death metalu Dobber Beverly na pełniaku Malignant Altar. Tylko on bardziej "flirtował" z dynamiką, nierównomiernym i akcentami itd, a Lille to bestia na wyższym poziomie złożoności.Olo pisze: ↑23-11-2024, 09:46Dokładnie. Podobny efekt uzyskiwało już wielu bębniarzy, którzy formy długich przejść traktowali jako elementy faktycznego podkładu rytmicznego (pamiętam, że pierwszy raz zwróciłem na to uwagę chyba przy okazji "Once upon the cross"), ale tutaj gęstość i jakość tego jak to zostało zrobione jest galaktyczna.
-
- postuje jak opętany!
- Posty: 583
- Rejestracja: 04-01-2010, 18:10
Re: DEFEATED SANITY
Dość zabawne, że ta muzyka nie będzie wcale trudno przyswajalna dla kogoś, kto nie siedzi nie tylko w deathu, ale nawet w metalu w ogóle. Brzmienie pancerne, ale selektywne. Wokal jest nie gościem drącym ryja, a kolejnym instrumentem — w sumie co za różnica, czy źródłem dźwięku jest gardło, czy rura saksofonu.
-
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 15593
- Rejestracja: 21-01-2011, 11:12
Re: DEFEATED SANITY
W tym roku było już co najmniej kilka zaskakujących premier płytowych. Zaskakujących na wielu płaszczyznach, nie tylko muzycznych. Deicide wydał płytę, która muzycznie jest dobra, ale więcej czasu poświęcono okładce wykonanej dzięki pomocy AI, Blood Incantation okazał się być napompowanym balonikiem z którego uszło troszkę powietrza, bowiem każdy oczekiwał czegoś innego. Miał być progres, odważne połączenie nowych muzycznych światów, a tymczasem wielu kręci nosem że to nic odkrywczego, a nawet, że inni zrobili to lepiej .... Natomiast zespoły, które często kryły się w głębokim cieniu tych największych, w odmętach undergroundu stworzyły płyty, które zaskoczyły nawet najstarszych wyjadaczy. Tutaj znakomitym przykładem będzie zarówno Brodequin jak i bohaterowie tego tematu, czyli Defeated Sanity.
Nie chodzi o to, że wymienione kapele stworzyły coś nowego i unikatowego, będąc szczerym, trzeba powiedzieć, że żadnego Rubikonu nie przekroczyły, ba, one tworzą cały czas w ramach wąskich ram które sobie sami narzucili. W czym więc tkwi sekret? Ano w tym, że zagrali to w taki sposób, że iskry lecą z głośników. Jest tu i polot i pomysłowość, młodzieńcza furia i zaangażowanie, groove i lekkość, a jednocześnie brutalność i ciężar, który wyznaczyli protoplaści gatunku. Defetaed Sanity zaserwował nam muzykę szalenie skomplikowaną, najeżoną technicznymi wygibasami, zagrywkami po których człowiek chwyta się za głowę i nie wie co powiedzieć, ale wbrew temu, jest to muzyka dość łatwo przyswajalna, czytelna, i chwytliwa. To bardzo bogaty w warstwie instrumentalnej krążek, muzyka, którą słuchając za każdym razem odkryje się coś nowego, coś co przykuje uwagę. W jaki sposób tak zagmatwany materiał może być jednocześnie tak chwytliwy, pozostanie już chyba ich tajemnicą, ale pierwszy kontakt z ich muzyką nie odrzuca, jak często można to zauważyć słuchając płyt zespołów, które chcą pokazać swoją niesamowitą biegłość w opanowaniu instrumentów, ale po prostu brakuje w ich twórczości duszy.
A dusza w takiej muzyce to sprawa pierwszorzędna. Kolejnym istotnym elementem to brzmienie, które tutaj po prostu zwala z nóg. Mocarne, gęste, wręcz apokaliptyczne, ono zgniata słuchacza, nie pozostawia mu zbyt wielu możliwości by z tego śmiertelnego uścisku się wyzwolić. Tutaj jak ktoś chciałby znaleźć jakieś słabe punkty, musiałby się sporo wysilić i wykazać złą wolą, bowiem ja nic takiego nie potrafię wyszukać. Pasuje mi tutaj wszystko. Absolutne zaskoczenie pomimo faktu, że do sieci trafiły wcześniej single. To kolejny dowód na to, że tej płyty nie można słuchać wybiórczo, jedynie w całości. Optymalny czas trwania sprawia, że bardzo szybko płyta dobiega końca, człowiekowi wciąż mało i odpala ją po raz kolejny. Jestem naprawdę zaskoczony jakie spustoszenie przynosi ze sobą "Chronicle sof lunacy". To prawdziwy diament wśród tegorocznych wydawnictw i mocny pretendent do miana płyty roku.
Nie chodzi o to, że wymienione kapele stworzyły coś nowego i unikatowego, będąc szczerym, trzeba powiedzieć, że żadnego Rubikonu nie przekroczyły, ba, one tworzą cały czas w ramach wąskich ram które sobie sami narzucili. W czym więc tkwi sekret? Ano w tym, że zagrali to w taki sposób, że iskry lecą z głośników. Jest tu i polot i pomysłowość, młodzieńcza furia i zaangażowanie, groove i lekkość, a jednocześnie brutalność i ciężar, który wyznaczyli protoplaści gatunku. Defetaed Sanity zaserwował nam muzykę szalenie skomplikowaną, najeżoną technicznymi wygibasami, zagrywkami po których człowiek chwyta się za głowę i nie wie co powiedzieć, ale wbrew temu, jest to muzyka dość łatwo przyswajalna, czytelna, i chwytliwa. To bardzo bogaty w warstwie instrumentalnej krążek, muzyka, którą słuchając za każdym razem odkryje się coś nowego, coś co przykuje uwagę. W jaki sposób tak zagmatwany materiał może być jednocześnie tak chwytliwy, pozostanie już chyba ich tajemnicą, ale pierwszy kontakt z ich muzyką nie odrzuca, jak często można to zauważyć słuchając płyt zespołów, które chcą pokazać swoją niesamowitą biegłość w opanowaniu instrumentów, ale po prostu brakuje w ich twórczości duszy.
A dusza w takiej muzyce to sprawa pierwszorzędna. Kolejnym istotnym elementem to brzmienie, które tutaj po prostu zwala z nóg. Mocarne, gęste, wręcz apokaliptyczne, ono zgniata słuchacza, nie pozostawia mu zbyt wielu możliwości by z tego śmiertelnego uścisku się wyzwolić. Tutaj jak ktoś chciałby znaleźć jakieś słabe punkty, musiałby się sporo wysilić i wykazać złą wolą, bowiem ja nic takiego nie potrafię wyszukać. Pasuje mi tutaj wszystko. Absolutne zaskoczenie pomimo faktu, że do sieci trafiły wcześniej single. To kolejny dowód na to, że tej płyty nie można słuchać wybiórczo, jedynie w całości. Optymalny czas trwania sprawia, że bardzo szybko płyta dobiega końca, człowiekowi wciąż mało i odpala ją po raz kolejny. Jestem naprawdę zaskoczony jakie spustoszenie przynosi ze sobą "Chronicle sof lunacy". To prawdziwy diament wśród tegorocznych wydawnictw i mocny pretendent do miana płyty roku.
- WaszJudasz
- zahartowany metalizator
- Posty: 3519
- Rejestracja: 16-11-2010, 13:18
Re: DEFEATED SANITY
Kurde, już chciałem napisać, że ostatnio pod wpływem forumowej polecanki posłuchałem pierwszy raz Ingurgitating Oblivion i tam też jest równie dobry w tej kategorii zawodnik, ale sprawdziłem, jak się nazywa i okazało się, że tak samo

Mózg powiększa się w czaszce, kiedy wody w rzece wzbierają. Wtenczas błony czerepu się wznoszą, przybliżając do czaszki.
- Żułek
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 14927
- Rejestracja: 10-07-2013, 15:43
- Lokalizacja: from hell
Re: DEFEATED SANITY
Mocarne knury w butach biegają po lesie z połówkami melona na głowach wykrzykując pod adresem maciory jestem chomikiem z azbestu.
memberlist.php?mode=&sk=d&sd=d#memberlist
memberlist.php?mode=&sk=d&sd=d#memberlist
- knaar
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2389
- Rejestracja: 05-04-2005, 22:53
Re: DEFEATED SANITY
o dychę przesadzona
- Rejwan
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1475
- Rejestracja: 17-08-2013, 22:06
- Lokalizacja: WWA
Re: DEFEATED SANITY
a na kolorowym winylu?
To make a mistake is human but to really fuck things up you need a computer.
-
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 15593
- Rejestracja: 21-01-2011, 11:12
Re: DEFEATED SANITY
Może i trochę drogo, ale w porównaniu z cenami innych płyt, ta nie wydaje się aż tak mocno przesadzona.
- Sybir
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10655
- Rejestracja: 16-11-2011, 22:15
- Lokalizacja: Voivodowice
Re: DEFEATED SANITY
Poważnie? U wydawcy CD stało za 15 jurków.knaar pisze:o dychę przesadzona
nicram pisze:Antichrist niszczy UaFM w pięć sekund.
Triceratops pisze:szczepic sie mozna na rzadko mutujace i w miare stale genetycznie wirusy, jak gruzlica, krztusiec, blonica czy np koklusz