Regulamin forum
Tematy związane tylko z jednym zespołem lub jedną płytą. Wszelkie zbiorcze typu "América Latina Metal" lub "Najlepsza polska płyta thrash" itp. proszę zakładać w dziale "Dyskusje o muzyce metalowej"
harvestman pisze:Max odszedł w kwietniu 1997 roku jak dobrze pamiętam.
Nie. Wtedy był już poza zespołem. Mam jeszcze gdzieś numer metalowego młotka z tamtego roku, i w podsumowaniu jeśli chodzi o styczeń, pisano jako o największym rozczarowaniu z początku roku, że Max nie pogodził się z resztą muzyków i nie wraca do zespołu. Ostatni koncert w klasycznym składzie zagrali 16 grudnia, po czym Max odszedł z kapeli.
A, to jeszcze przy okazji ostatnich spustow nad sepa chcialbym nadmienic, ze maja jedne z najlepszych instrumentali w thrash metalu - i to w zasadzie na kazdej plycie od Arise. Teraz leci We who are not as others (traktuje jako instrumental bo tekstu tam jest sladowa ilosc) i to ma tak zajebisty, apokaliptyczny klimat, ze brak ciar wchodzi w gre tylko u osob gluchych albo po prostu chujowych !!!!:-)
edit: kurwa, nie mialem prawdziwej fazy na sepe od kilku dobrych lat. ale jest zajebiscie, dawno mi muzyka tyle radosci nie sprawiala. zig high cavalera brothers !!!!!
ahh jakie to jest zajebiste nagranie - igor napierdala tak ze ja nie wiem jak te gary wytrzymuja caly koncert
Napisz co sądzisz o projekcie Maxa - Nailbomb. To też zacna pozycja w jego dorobku, i cieszę się, że był to tylko jednorazowy projekt, bez ciagu dalszego, który nadwyrężyłby ten szyld.
kurwa, wpadłem na forum, bo dawno mnie nie było, poczytac cos o jakichs fajnych nowościach i skonczylo sie na tym, że katuje stare koncerty Sepultury od rana. Dzięki towarzysze;))
Potężna załoga to była.
Coz, nie powiem pewnie nic oryginalnego. Zajebisty material i tyle. Energia i ciezar z Chaos A.D. przepieknie wspolgraja z syntetycznymi podkladami i samplami, a mocniejszy nacisk na hardcore'owe aspiracje Maxa dal tutaj swietny efekt. Brzmienie to prawdopodobnie ideal jesli chodzi o tego typu muzyka. Teraz juz coraz rzadziej udaje sie nagrac plyte, ktora z jednej strony ma klarowne, a z drugiej strony zupelnie naturalne brzmienie. Moc jak chuj!
Highlighty jak dla mnie: Wasting Away, 24 hour bullshit, Cockroaches (ten glowny riff kruszy kosci, kojarzy mi sie z muzyka Napalm Death z lat 90), World of Shit (przepiekny hold zlozony Godflesh, tyle ze na nieco szybszych obrotach).
Materiał na ten album nagrywali bez żadnej presji ze strony wytwórni czy fanów, dla których to było swego rodzaju novum. to album który nie jest najbardziej ekstremalny na planecie Ziemia, ale ma w sobie coś, co słuchając go, przygniata - naturalna wściekłość, wkurwienie i nienawiść przebijają się przez dźwiękową nawałnicę przez cały czas trwania płyty. Utwory są proste, bez jakichkolwiek technicznych wygibasów, ale moc jaka z nich bije nie pozwala ustać w miejscu. Brzmienie to jak zaznaczyłeś , niemal ideał. Czego chcieć wiecej? Lata temu, chciałem drugiego albumu, jak Max odszedł z Sepultury, chciałem aby kontynuował to dzieło, co jak sie okazało, postąpił słusznie nie tykając tego szyldu.
Jesli chodzi o same kawałki - cóż, World of shit to był kiedyś mój numer jeden, absolutny faworyt. Wasting away jako utwór zapowiadajacy tą godzinną zawieruchę musi zachwycać, Cocroaches czy Guerillas tak samo...zreszta ten album nie ma słabych punktów. To chyba najlepsza rzecz jaka się Maxowi udała.
Materiał na ten album nagrywali bez żadnej presji ze strony wytwórni czy fanów
I to wlasnie bardzo slychac w tej muzyce. Widac 'czysta wene', luz i feeling - czyli rzeczy , ktorych moim zdaniem kompletnie brakuje w Soulfly. Poza tym mysle, ze dla wielu ortodoksow zastosowanie elektronicznych bitow moglo byc nie do przyjecia , hehe. Swietna rzecz, bede napierdalal na zmiane z Chaos, bo swietnie sie uzupelniaja.
A swoja droga, zerknalem sobie ostatnio na pare kawalkow wspomnianego Soulfly (dobrze znam 3 plyty ktore chyba nawet gdzies mam na polce) - taki np. "Back to the primitive" zaczyna sie rewelacyjnym intrem, naprawde zajebiscie im to wyszlo - szkoda tylko, ze wlasciwa czesc utworu to juz to kompletnie pozbawione ognia jumpdafuckup pierdolenie....
Właśnie - luz. Nagrali godzinę muzyki myśląc pewnie że dla siebie i dla kilku zapaleńców, od samego początku wiedzieli że to nie będzie regularny zespół a tylko taka odskocznia. A wyszła im po prostu petarda.
Wiem ;). Slychac. Gosc ma tak charakterystyczny styl, ze wystarcza 3 sekundy i odrazu wiadomo kto piłuje solo
Zreszta nie tylko solowki jako takie - te jego transowe ozdobniki stanowia o polowie klimatu np. na Arise.
edit: widzialem , [v] wklejal na swoim profilu na facebooku. PRZEMOC - to byl chyba ich jedyny koncert, prawda?
Riven pisze:
I to wlasnie bardzo slychac w tej muzyce. Widac 'czysta wene', luz i feeling - czyli rzeczy , ktorych moim zdaniem kompletnie brakuje w Soulfly.
Istotą powołania do życia Soulfly była też zapewne chęć pokazania pozostałym członkom Sepultury że to on stanowił o sile tego zespołu, że kontynuując ścieżkę obraną na Roots jest w stanie wzbić się na sam szczyt po raz drugi. Wszyscy mieli ogromne oczekiwania co do jego nowej muzyki, dlatego też na ich albumach nie ma tego szaleństwa, amoku. Pewnie Max nigdy do tego sie nie przyzna, ale tak to pewnie wygladało.
Riven pisze:Wiem ;). Slychac. Gosc ma tak charakterystyczny styl, ze wystarcza 3 sekundy i odrazu wiadomo kto piłuje solo
Zreszta nie tylko solowki jako takie - te jego transowe ozdobniki stanowia o polowie klimatu np. na Arise.
edit: widzialem , [v] wklejal na swoim profilu na facebooku. PRZEMOC - to byl chyba ich jedyny koncert, prawda?
Zagrali dwa - dzień albo dwa wcześniej tez na Dynamo ale w namiocie, dla 400 osób. Podobno ten dla mniejszej publiczności był o piekło lepszy.
Riven pisze:
I to wlasnie bardzo slychac w tej muzyce. Widac 'czysta wene', luz i feeling - czyli rzeczy , ktorych moim zdaniem kompletnie brakuje w Soulfly.
Istotą powołania do życia Soulfly była też zapewne chęć pokazania pozostałym członkom Sepultury że to on stanowił o sile tego zespołu, że kontynuując ścieżkę obraną na Roots jest w stanie wzbić się na sam szczyt po raz drugi. Wszyscy mieli ogromne oczekiwania co do jego nowej muzyki, dlatego też na ich albumach nie ma tego szaleństwa, amoku. Pewnie Max nigdy do tego sie nie przyzna, ale tak to pewnie wygladało.
ano. podobnie jest z cavalera conspriacy - zreszta jak popatrzysz na opinie , to wiele jest glosow typu "the return of real sepultura!!!" itp., a tymczasem jest to moze i calkiem poprawne, ale kompletnie wyrachowane granie pozbawione najwazniejszego aspektu sepultury - autentycznej dzikosci. no ale ludzie maja chujowy gust i rzadko kiedy potrafia zwrocic uwage dalej niz na nazwisko.
A Sepultura bez Maxa? Trzeba przyznać że tez dużo straciła ze swego pazura, tez już nie ma na tych nowych płytach tego czegoś, co garściami można było brać na starych longach. Chociaż ma o wiele więcej przebłysków niz projekty Maxa.
Jasne, ze nie. Ale pojawily sie na ich plytach inne elementy, ktorych wczesniej nie bylo. Taki Dante jest bardzo zroznicowany i ma sporo patentow zapozyczonych np. z black metalu. Pazura tez czasem maja - takie kawalki jak What I Do, Corrupted, Mindwar czy Come Back Alive zajebiscie motywuja do napierdalania ;)
Ja do tego podchodze w ten sposob - oczywiscie, ze nie jest to juz Chaos A.D. czy Arise, ale posuneli sie stylistycznie tak daleko, ze ciezko jest mi w ogole porownywac te plyty. Slucham sobie A-lex i jestem bardzo zadowolony, a ze nie gniecie jak Chaos... trudno. World Painted Blood tez nie jest porownywalne z Reign in Blood, a mimo to slucha sie zajebiscie. Nie mniej oczywiscie rozumiem jak ktos nie moze przelknac nowego oblicza Sepultury. Warto jednak dac im szanse, bo robia duzo ciekawego - problem jest taki, ze te nowe plyty wymagaja nie tylko sporego wysliku, ale tez chwilowego zapomnienia o starej sepie. Ciagle porownywanie wszystkiego co nagrywaja przez pryzmat starych klasykow jest nieuczciwe wobec zespolu.
Zreszta imponuje mi ich postawa artystow dla ktorych priorytetem jest nagrywanie muzyki, a nie dazenie do sukcesu, i to tez, nie ukrywam, sklada sie na pozytywne podejscie. Nie mam nic przeciwko "komercjalizacji" muzyki, chodzi raczej o szczerosc i autentycznosc tego co sie robi. Nie widze problemu gdy muzyk zarabia zajebista kase na tym co robi (wrecz przeciwnie), ale gdy zaistnienie w swiadomosci sluchaczy jest glownym celem ktory przyswieca tworczosci, to nigdy nie wychodzi nic ciekawego.
P.S. Mysle, ze utwory takie jak ten --> sa niewiele mniej szalone niz ich najlepsze nagrania ;). Jest ich znacznie mniej niz kiedys, ale mi wystarczy. Numer wypruwa flaki i ma piekne, paskudne (lol) brzmienie.
Riven pisze:
Zreszta imponuje mi ich postawa artystow dla ktorych priorytetem jest nagrywanie muzyki, a nie dazenie do sukcesu, i to tez, nie ukrywam, sklada sie na pozytywne podejscie. Nie mam nic przeciwko "komercjalizacji" muzyki, chodzi raczej o szczerosc i autentycznosc tego co sie robi. Nie widze problemu gdy muzyk zarabia zajebista kase na tym co robi (wrecz przeciwnie), ale gdy zaistnienie w swiadomosci sluchaczy jest glownym celem ktory przyswieca tworczosci, to nigdy nie wychodzi nic ciekawego.
Jeśli chodzi o Sepulturę i ich obecną kondycję, to w pewnym sensie mozna ich podziwiać. Nagrywają kolejne płyty nie patrząc na nikogo, po prostu ciągną ten wózek dalej. Znaleźli nowego wokalistę, który uczciwie czy nie, ale cały czas będzie porównywany z kimś tak charyzmatycznym jak Max. Wokalistę, który co by nie mówić, jest słabszy od poprzednika. Wydają kolejne albumy, na które nie czeka już tak wielka rzesza ludzi jak w schyłkowym okresie pobytu Maxa w zespole - nie grają już w wypełnionym Spodku, ale w wypełnionym Mega Clubie, a mimo to, energia jaka bije ze sceny jest taka sama. Byli na szczycie, zasmakowali sławy i pieniędzy, a mimo wszystko sprawiają wrażenie że nie tęsknią do tego, wrócili do swych nomen omen korzeni i dobrze czują się w tym miejscu, w którym teraz się znajdują.
No wiec wlasnie. Zreszta odrazu po nich widac, ze to pasjonaci - tzn. glownie Andreas i Derrick. Paulo jest, jak zawsze chyba, mocno wycofany, a ten dzieciak na perkusji choc gra zajebiscie, jest chyba mlodszy ode mnie, wiec jakos tak dziwnie to wyglada :D. Ale gra ok, wiec co za roznica. Zreszta co tu mowic, grac w tak mlodym wieku w legendarnym zespole to niezly szacun na dzielni.
Riven pisze:Wiem ;). Slychac. Gosc ma tak charakterystyczny styl, ze wystarcza 3 sekundy i odrazu wiadomo kto piłuje solo
Zreszta nie tylko solowki jako takie - te jego transowe ozdobniki stanowia o polowie klimatu np. na Arise.
edit: widzialem , [v] wklejal na swoim profilu na facebooku. PRZEMOC - to byl chyba ich jedyny koncert, prawda?
Zagrali dwa - dzień albo dwa wcześniej tez na Dynamo ale w namiocie, dla 400 osób. Podobno ten dla mniejszej publiczności był o piekło lepszy.
Warto przypomnieć że ten ich koncert został wydany w formie płyty - "Proud to commit commercial suicide". Takie, jak sama nazwa wskazuje, pożegananie. Zresztą we wkładce było ich oświadczenie, dlaczego kończą z Nailbomb.