Przecież to chyba jasne, że Cannibale są momentami "techniczni" w sensie wykonawczym, jako instrumentaliści, palce mają po prostu wyćwiczone, godziny z metronomem przegrane. Nie, żeby to samo w sobie stanowiło jakąś wartość, ale taki na przykład "Frantic..." nie kopałby, jak kopie, gdyby nie był tak szybki i zarazem gitarowo połamany. Jak sądzę w tym zawężonym sensie się tu tego pojęcia używa, rzemieślniczym.Kurt pisze:Po pierwsze, bardzo sprytnie unikacie odpowiedzi na pytanie. Ja nie chce deprecjonować żadnego zespołu, czy ustalać jego klasy. Ja się jedynie pytam, co się kryje pod pojęciem "techniki", używanego przez Was. To, czy to jest dobre, złe, kiepskie, nie pasujące w ogóle mnie nie interesuje - w tym momencie.
Mógłbyś rozwinąć? Bo nie rozumiem dlaczego pojęcie techniki należy rozróżniać zależnie od profilu zespołu.83koper83 pisze:(...)Porównywanie "techniczności" CC i DSO to porównywanie dwóch różnych rzeczy. U DSO przejawia się to w warstwie doboru harmonii i ich następstw, dojrzałości kompozycyjnej. CC ma przede wszystkim walić w mordę.
A z DSO to inna historia, bo przecież oni programowo eksperymentują z kompozycją i harmonią(albo raczej przenoszą wyniki eksperymentów przez kogoś dokonanych na grunt muzyki ekstremalnej). Jak ktoś się upiera, żeby nazywać ich muzykę "techniczną", to niech sobie nazywa, ale ja zakładam, że ma wtedy na myśli całościowy właśnie warsztat muzyczny: dojrzałość aranżacyjną, jakąś tam wiedzę teoretyczną, świadome formowanie kompozycji w organiczną całość + panowanie nad instrumentem.