OVERKILL

[Harlequin]

Nudna ta nowa płyta, nie dotrwałem do końca. Dużo rzemieślnictwa, mało ognia i pasji. No i to plastikowe brzmienie.

o tuż to, uwielbiam takich krytyków znawców i chuj wie jakich filozofów , to tak jakbyś przeczytał wstęp do książki i ją wyjebał twierdząc, że jest chujowa, co to płyty to moim zdaniem po każdym przesłuchaniu "zyskuje" i wcale nie jest zła.

Muzyka może się podobać lub nie, ale jeśli najzwyczajniej w świecie męczy, to ciężko jest, aby sprawiała przyjemność. Jeśli nawet przesłuchałem pół płyty i wymęczyło mnie, to nawet gdyby druga polowa była lepsza nie zmienia faktu, że pierwsza połowa po prostu męczyła bułe. A co do brzmienia nie trzeba być specem, aby stwierdzić, że wali paloną oponą :/

[Gunman]

Czasem bywa tak ze zwalona produkcja jest do przeżycia bo muzyka się ratuje, np. albumy pod którymi podpisał się Rubin. Tu brakuje jeszcze czegoś oprócz dobrego brzmienia. Tez sobie poczekam z zakupem na cenę w okolicach 20zl.

[moonfire]

Overkill to zawsze była trzecia liga - thrash w formalinie

Solidna druga liga z przebłyskami na pierwszą pomiędzy "Under the Influence" a "Horrorscope.

Za trzecią ligę uważam nową falę thrashu, te wszystkie Warbringery, Evile. A w czasach rozkwitu thrash metalu trzecią ligą były z pewnością Deathrow, Re-Animator, Acid Reign etc.

[Drone]

I jak się Państwu widzi nowy OVERKILL? Mi ta płyta nasuwa skojarzenia z "I Hear Black". Podoba mi się, ale rozumiem rozczarowanych, bo dwie ostatnie płyty to był żywy ogień. Tu jest trochę spokojniej, więcej groove, więcej kombinacji w średnich tempach. Zwracają też uwagę doskonałe solówki.

[moonfire]

No właśnie, ja za I Hear Black nie przepadam.

[B.A.R.T.E.K]

Lubie Overkill na pewno bardziej niż Anthrax ( główni przez Belladonne ten jego głosik. Choć na Worship Music wokale aż tak nie drażnią) Ironbound rewelacyjna tyle mocy, tyle zabawy. Początki RÓWNIEŻ wyśmienite. Trzymają poziom jak Slayer, nie ma słabych płyt. Jedynie zdążają się bardzo dobre miedzy tymi rewelacyjnymi.
II ten brzdekający sobie bas D.D. Verniego :)
obok Slayera i Exodus gnieżdża sie na podium

[moonfire]

Mała zajawka singla.

" onclick="window.open(this.href);return false;

[byrgh]

znowu będą same hiciory, mam przeczucie. no i w końcu na nowo jakoś to zabrzmi. uwielbiam ten zespół.

[Żułek]

znowu będą same hiciory, mam przeczucie. no i w końcu na nowo jakoś to zabrzmi.

ja niczego wielkiego nie oczekuje bo ostatnie płyty są znakomite (ostatnia troche mniej) ale jakby naprawde było konkretnie to byłby znakomity pretekst aby sie wybrać na koncert ;)

[Triceratops]

Ostatnio tak sobie sluchalem i doszedlem do wniosku, ze po Years Of Decay to rownia pochyla niestety.

[byrgh]

[youtube][/youtube]

niestety bez szału.

[Żułek]

niestety zgadzam sie :/

[Gunman]

Brzmi jak odrzut z Electric Age.
Od lat grają ciągle to samo już do wyrzygania. Nie jest to zły poziom tylko ostatnie albumy są tak do siebie podobne, że nie mam ochoty ich słuchać. Nawet produkcja jest taka sama, sterylna jak chuj.

[Triceratops]

+100 bez dwoch zdan. Gdzie im do ANTHRAX.....ale z drugiej strony komu dzis do ANTHRAX, chyba tylko Metka nowa plyta moze ich zrzucic z tronu, pod warunkiem, ze skroca plyte do 43 minut...

[Gunman]

Sam ją możesz skrócić, wystarczy wyjebać jeden nośnik do śmieci.

[Thetoxicavenger]

A death angel czy vektor wam się nie podobało?

[Triceratops]

Sam ją możesz skrócić, wystarczy wyjebać jeden nośnik do śmieci.

Ale kawalkow sie nie da skrocic.

[Heretyk]

Ironbound to był cios jakich mało, kolejna jeszcze OK, ale później coś się jakby zacięło - zbyt podobne to wszystko do siebie i zbyt przewidywalne jak na moje ucho

[Gunman]

Ironbound była rewelacją bo na tle poprzednich się wyróżniała, inne brzmienie, przebojowość. Nie dało się tej płyty pomylić ze starszymi. Electric Age była naturalną kontynuacją sukcesu poprzedniczki, i nawet dobrze bo po Ironbound czuło się niedosyt i EA to uzupełniała. Trzecie płyta to już zjadanie własnego ogona, niczego odkrywczego w niej nie ma, nie znam nawet jednego kawałka, bo ta wtórność w stosunku do dwóch poprzednich mnie zniechęciła. Teraz mamy kolejny odgrzewany kotlet, jechanie na patentach z Ironbound, nawet im się produkcją nie chciało zmienić brzmienia. Niech spierdalają, nie wydam na to ani złotówki.
I żeby nie było nie słyszałem tej płyty, moja ocena jest na podstawie tego jednego kawałka, bo dam sobie rękę uciąć, że cała płyta jest w takim samym, Ironbound-owym stylu.

[Heretyk]

w każdym razie na koncertach koszą wszystko równo z glebą. jak kto nie widział, to serdecznie polecam