ja też jestem ciekaw, od razu wyjdzie, ile tu hetro, a ilu gajuszyVvi sect (in) pisze:przede wszystkim:nudni
ciekaw jestem jak wielu użytkowników forum podzieli twój entuzjazm względem tego wydawnictwa..

Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
i to jest obiektywna opiniaBlock69 pisze:Ta płyta to kurewski huragan zmiatający wszystko co stanie mu na drodze. Lindberg nagrał chyba swoje najlepsze wokale wspomagane w dodatku zajebistymi chórkami a brudne, garażowe brzmienie rozwala. Ciekawe czego sie nawdupiali, że tak zapierdalają w dodatku w towarzystwie zajebistych riffów i solówek. 35min ? Po pierwszym odsłuchaniu mi sie zdawało, że to jakaś 10min epka. Moc ! Kto nie lubi ten gej.
Wolfpack jest gites, ale nie ma tam tyle klasycznych riffów, zajebistych solówek i potężnych pochodów bassu, co tujesterSS pisze:Bo to crust, nie metal jest;)Morph pisze:Nie ma ich na metal-archives.
Ale pomijając tą drobną niedogodność to powiem, że chyba nareszcie znalazłem odpowiednią muzykę na rower.
Jak chcesz takie klimaty, to załatw sobie Wolfpack "Allday Hell" - rozkurw totalny, również ze Szwecji.
Właśnie przesłuchałem tegoroczny Disfear i jest kurewsko dobrze, zwłaszcza, że uwialbiam takie rejony muzyczne, ale gdy tak klęczę i modlę się przy tym, to zaczyna mi świtać pewna herezja. Mianowicie materiał ten wydaje się być tym lepszy im bardziej skręca w punkowe rejony oddalając od przesolówkowanego metalu. Tutaj Wolfpack jest górą, ale co kto lubi... oni się wywodzą ze środowisko punkowego inkorporując metalowe elementy, a Disfear robi rzecz odwrotną. Także wokalnie Wolf bardziej mnie przekonuje. Ale co tam z tym ględzeniem... płyta jest zajebista i mus do kupienia w zaniedługim czasie.twoja_stara_trotzky pisze:Wolfpack jest gites, ale nie ma tam tyle klasycznych riffów, zajebistych solówek (...) co tu
Slayer to kał i ogólnie rzecz biorąc beznadziejna kapela.
Moim zdaniem A Brutal Sight of War i Soul Scars najlepsze. Generalnie jednak to w skali zajebistych szwedzkich zespołów d-beatowo-crustowych Disfear jest raczej średni. Warcollpase i Wolfbrigade widzę, że już słuchasz. Obadaj mistrzów z Totalitär.Baton pisze:Ok, osłuchałem "Live The Storm" na wszystkie strony, materiał jest arcyzajebisty i nie będę się dalej spuszczał, bo niczego odkrywczego nie napiszę.
Pytanie jest takie. Czy pozostałe materiały Szwedów są równie dobre/lepsze? Jeśli tak, to które?
Może się źle wyraziłem. Ich ostatnia płyta jest bardzo dobra, powiedziałbym nawet, że to idealny materiał, aby rozpocząć romansowanie z taką muzyką. Wiesz, chwytliwa produkcja, miodne kompozycje - taka muzyka nie może się nie podobać. Ale z punktu widzenia ortodoksyjnego crust d-beat (a taki punkt widzenia sam wyznaję i uznaję) to już taka mała wolta i oczko puszczone w stronę tych, którzy wcześniej się w tych dźwiękach nie lubowali. Prawdziwy crust nie jest ani trochę przebojowy, taki Vlad Tepes muzyki punkowejBaton pisze: Jeśli Disfear wypada średnio, to jestem więcej niż zachęcony.