
Pierdole bycie metalowcem, wole szerszą, rockową perspektwę

A Dismember to taki sezonowy zespół dla metalofczyków spod budki z piwem czy motz dla tych z szerszym kontekstem od rocka, jak Entombet? Może jeszcze coś innego?
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
No to 1/4 drogi do bycia pedałem pokonałeśjester pisze:Nie piję w zasadzie
hahahahahahaMorph pisze:Jestera gradację należy brać z odpowiednią modyfikacją:
arcydzieło -> całkiem dobry krążek
absolutnie genialne -> względnie można posłuchać
dobra płyta -> gówno absolutne
"w tym albumie brak... (wstawić cokolwiek)" -> jester nie zrozumiał
jester pisze:ktoś znowu powie, że nie można woleć "Like An Ever...", od powiedzmy "The Grand Leveller",
bzdura - rozczarowaniem była "Massive..." - to zaowocowało tym, że mało ludzi już sięgnęło po naprawdę zajebistą "Death Metal" i do dziś ten krążek jest mocno niedoceniany. Odbudowali sobie pozycję dopiero na "Where Ironcrosses...", ale to wyszło naturalnie na fali "nowego odkrywania szwedzkiej sceny"Drone pisze:Jak wyszła, była ogromnym rozczarowaniem - i w stosunku do debiutu i na tle dokonań ENTOMBED w tamtym czasie. Aż do wydania "IaO" to były bliźniacze zespoły.Revenant pisze: Ale nie do końca rozumiem, czemu np Drone wyrażając zachwyt nad genialną jedynką (co jest oczywiste), jednocześnie skreśla całkiem niezłą dwójeczkę. Ja rozumiem, że brzmienie już nie to, brud już nie ten, ale mimo wszystko proszę o parę słów wyjaśnień.
Chodzi Ci o to, że modnisie odkryli Dismember na nowo, czy także uważasz HC za dno, od którego odbili się na następnej? Jak dla mnie poziom HC i WIG jest zbliżony (bardzo dobry), choć na piedestał wysuwa się oczywiście Kampania Nienawiści, mimo że WIC troszeczkę zalatuje Autopsy, ale to już może trochę porównanie na wyrost.Olo pisze:Odbudowali sobie pozycję dopiero na "Where Ironcrosses...", ale to wyszło naturalnie na fali "nowego odkrywania szwedzkiej sceny"