Faith No More (Temat nie przeznaczony dla Ortodoksów i innej

[Drone]

Skwituję to krótko: krytykujący nie rozumieją tej płyty prawdopodobnie z przyczyn metrykalnych. To jest bardzo dojrzała płyta, wymagająca dojrzałego odbiorcy, którego nie interesują łatwe rozwiązania i efektowne fajerwerki. Zresztą nie zamierzam wchodzić w głębsze polemiki na ten temat: czas doskonale zweryfikuje, kto miał w tym względzie rację.

[Kurwaćukoglu]

Skwituję to krótko: krytykujący nie rozumieją tej płyty prawdopodobnie z przyczyn metrykalnych. To jest bardzo dojrzała płyta, wymagająca dojrzałego odbiorcy, którego nie interesują łatwe rozwiązania i efektowne fajerwerki. Zresztą nie zamierzam wchodzić w głębsze polemiki na ten temat: czas doskonale zweryfikuje, kto miał w tym względzie rację.

King For A Day, Fool For A Lifetime poznałem jeszcze będąc w liceum i od razu ten album mnie zachwycił. Zresztą ten zachwyt nie opuścił mnie do dnia dzisiejszego (nota bene to mój ulubiony album Faith No More i jeden z najbardziej ukochanych w ogóle). Odpowiednio doceniłem także o dwa lata późniejszy Album Of The Year. A zatem "argument metrykalny" nie jest do końca trafiony. W przypadku Sol Invictus entuzjazmu niestety nie ma (a słuchałem tej płyty ok. dziesięć razy w całości, od początku do końca, nie licząc - jakże rozczarowujących - odsłuchów singli przed oficjalną premierą albumu). Mam uzasadnione obawy, że się już nie pojawi.

[Drone]

I nie słyszysz, że ten nowy album to połączenie - oczywiście odpowiednio stonowanej - przebojowości "Angel Dust" z wyrafinowaniem "Album Of The Year"?

[Kurwaćukoglu]

Jedyne co słyszę, to profesjonalnie zamaskowane bezfazie twórców. Jeszcze raz powtórzę; 3,5/5.

[Deathhammer66]

No właśnie wg. mnie tej przebojowości na Sol Invictus nie ma prawie w ogóle. I to jest problem. Tej płyty nie chce się - przynajmniej dla mnie - słuchać, skoro są zajebiste i przy okazji wpadające w ucho trzy poprzednie albumy. Hitem na miarę tego zespołu jest tu tylko Superhero, niestety.

[ramonoth]

No właśnie wg. mnie tej przebojowości na Sol Invictus nie ma prawie w ogóle. I to jest problem. Tej płyty nie chce się - przynajmniej dla mnie - słuchać, skoro są zajebiste i przy okazji wpadające w ucho trzy poprzednie albumy. Hitem na miarę tego zespołu jest tu tylko Superhero, niestety.

Przecież tu jest hit na hicie. To trzeba być głuchym albo pogrążobym w ciężkiej depresji żeby tego nie słyszeć.

[Kurwaćukoglu]

No właśnie wg. mnie tej przebojowości na Sol Invictus nie ma prawie w ogóle. I to jest problem. Tej płyty nie chce się - przynajmniej dla mnie - słuchać, skoro są zajebiste i przy okazji wpadające w ucho trzy poprzednie albumy. Hitem na miarę tego zespołu jest tu tylko Superhero, niestety.

Przecież tu jest hit na hicie. To trzeba być głuchym albo pogrążobym w ciężkiej depresji żeby tego nie słyszeć.

Olśniłeś mnie! To mój stan emocjonalny jest kluczem do odbioru Sol Invictus ;) Albo też te "hity" występują pod postacią palimpsestu. Widocznie mój stan psychiczny nie pozwala mi na dokopanie się do tej właściwej warstwy.

[ramonoth]

Nie, po prostu głuchy jesteś.

[Kurwaćukoglu]

Nie, po prostu głuchy jesteś.

Co mówiłeś? Musisz głośniej, bo nic nie słyszę ;).

[ramonoth]

Wreszcie ktoś bez bólu dupy :)

[Kurwaćukoglu]

:).

[harvestman]

No właśnie wg. mnie tej przebojowości na Sol Invictus nie ma prawie w ogóle. I to jest problem. Tej płyty nie chce się - przynajmniej dla mnie - słuchać, skoro są zajebiste i przy okazji wpadające w ucho trzy poprzednie albumy. Hitem na miarę tego zespołu jest tu tylko Superhero, niestety.

Przecież tu jest hit na hicie. To trzeba być głuchym albo pogrążobym w ciężkiej depresji żeby tego nie słyszeć.

Otóż to!!! ;)

[Triceratops]

Skwituję to krótko: krytykujący nie rozumieją tej płyty prawdopodobnie z przyczyn metrykalnych. To jest bardzo dojrzała płyta, wymagająca dojrzałego odbiorcy, którego nie interesują łatwe rozwiązania i efektowne fajerwerki.

Tak, sedno.

[ramonoth]

Skwituję to krótko: krytykujący nie rozumieją tej płyty prawdopodobnie z przyczyn metrykalnych. To jest bardzo dojrzała płyta, wymagająca dojrzałego odbiorcy, którego nie interesują łatwe rozwiązania i efektowne fajerwerki.

Tak, sedno.

Nic dodać, nic ująć.

[Kurwaćukoglu]

No to zaczęło się. TWA* metodą "kopiuj-wklej" utwierdza się w jedynie słusznym poglądzie na Sol Invictus (po raz wtóry mówię; 3,5/5) ;) . Przy okazji kurczowo trzymając się zupełnie nieadekwatnego co do mojej skromnej osoby "argumentu metrykalnego".

* - Towarzystwo Wzajemnej Adoracji

[moonfire]

Mojżemy założyć TWA-bis. Mnie się też Sol Invictus nie podoba, a argument metrykalny do mnie nie przemawia, bom już stary. I głuchy - dodadzą złośliwcy.

[Kurwaćukoglu]

Niewykluczone, że ten materiał zyskuje w wykonaniu na żywo, bo Patton - o czym przecież napomknąłem - wokalnie jest w świetnej formie. Clue problemu to raczej przeciętne jak na ich możliwości melodie. Może rzeczywiście mnogość projektów w jakich Mike uczestniczył na przestrzeni ostatnich lat spowodowała zmęczenie. Trudno powiedzieć. W moim odczuciu nawet ostatni album Tomahawk Odd Fellows (jeśli już jesteśmy przy zespołach /projektach najbardziej stylistycznie zbliżonych do Faith No More) jest bardziej udany od Sol Invictus. Blamażu nie ma, jest po prostu średnio.

[Skaut]

Skwituję to krótko: krytykujący nie rozumieją tej płyty prawdopodobnie z przyczyn metrykalnych. To jest bardzo dojrzała płyta, wymagająca dojrzałego odbiorcy, którego nie interesują łatwe rozwiązania i efektowne fajerwerki.

Tak, sedno.

Nic dodać, nic ująć.

można dodać, że płyta jak na tak krótki czas trwania jest naprawdę zajebiście zróżnicowana. Poza tym, plus pińcset do powyższego.

[Kurwaćukoglu]

Wszystkie płyty Faith No More raczej do homogenicznych nie należały (a King For A Day... to już w ogóle absolutne mistrzostwo eklektyzmu), więc dlaczego nagle najnowsza miałaby być na jedno kopyto? Mnie raczej rozchodzi się o to, że Sol Invictus nie ma tej temperatury oraz że brak jej elementu zaskoczenia. No a przede wszystkim (monotematyczność mode on ;) ) nie ma na niej olśniewających melodii (porównajcie sobie single Motherfucker i Superhero z np. takim Stripsearch lub Last Cup Of Sorrow z albumu przedostatniego - żeby zostać przy płytach nagranych w identycznym składzie). Taki drobny szkopuł...

[Drone]

Precz z melodiami!