JUDAS PRIEST

[bartwa]

Judas Priest > Iron Maiden

[ozob]

Mając na uwadze XXI wiek, to pełna zgoda. Lata 80-te to jednak Maiden. Ależ znowu najlepszy album heavy metal wszechczasów to "Painkiller".

[Maruder]

Painkiller imo nie lapie sie do "top 5", Jugulator o wiele lepszy. W ogole jest to rewelacyjny I nieslusznie niedoceniany album.

[ozob]

Po chuju. Kto ci naopowiadał tych głupot i kazał ci w nie uwierzyć? XD

[Hellion]

Painkiller imo nie lapie sie do "top 5", Jugulator o wiele lepszy. W ogole jest to rewelacyjny I nieslusznie niedoceniany album.

Nie no, bądźmy poważni. Wczoraj nawet słuchałem Jugulator, naprawdę dobry album, no ale gdzie mu do Painkiller.
No ale każdy ma swój gust, trudno, co zrobić

[Maruder]

Dwa kawalki Burn in Hell i Cathedral Spires zmiataja z planszy wszystko oferuje Painkiller. Dla mnie status Painkillera jest niezrozumialy jako absolutnego klasyka, moze ma to zwiazek z faktem, ze kilka plyt przed nim JP nagrywali bardziej komercyjne plyt I to byl kopniak. Nie mowie, ze to zla plyta ale gdzie tam do klasykow z 70/80.

[bartwa]

Pogodzę was, Turbo jest lepsza od obu

[dzik]

Oczywiście polskie Turbo.

[Stoigniew]

Oczywiście

[WaszJudasz]

Ależ znowu najlepszy album heavy metal wszechczasów to "Painkiller".

Nie łapie się nawet do pierwszej piątki najlepszych albumów Judas Priest.

O, widzę, że dokładnie to samo ktoś już napisał

[ozob]

Bo jest ponad nimi o kilka długości.

[WaszJudasz]

Nie, to jest po prostu średnio udana i momentami mocno rażąca sztucznością próba JP wbicia się w szybsze i mocniejsze granie. Trzeba kompletnie nie kumać muzyki JP i heavy metalu ogółem, żeby stawiać to na podium.

[bartwa]

Ten album jest jak przekolorowany komiks.

Na dzisiaj podium to Turbo, Sad Wings I British Steel. Ale jako że mają z dziesięć świetnych albumów, to za rok może być zupełnie inaczej. Nie przywiązuję się do moich zestawień.

Victim of changes brzmi fantastycznie na koncertach, ten nieśmiertelny riff zyskuje na na nowocześniejszym brzmieniu w porównaniu do albumowej wersji.

[Believer]

BDB jest ta płyta i nie bawię się w rankingi, bo nagrali tyle zajebistych albumów, ze się po prostu nie da. Tytułowy kawalek jak żywcem wyjęty z ery Ram it down. Możliwe, że to ich najlepszy album od Painkiller, kwestia dyskusji czy ta jest lepsza od Firepower, muszę jeszcze posłuchać.

1:16
1:31 czy tylko mi się kojarzy?

[ozob]

Ten album jest jak przekolorowany komiks.

Bardzo trafne słowa. Definicja hejwi metalu.

[Dragazes]

To oczywiste że Painkiller nie jest najlepszym albumem JP (to Stained Class jakby ktoś pytał).
Painkiller to jednak jeden z najlepszych albumów starych zespołów które poniekąd zredefiniowaly swój styl mając już pokaźny dorobek.

[schizoid]

Victim of changes brzmi fantastycznie na koncertach, ten nieśmiertelny riff zyskuje na na nowocześniejszym brzmieniu w porównaniu do albumowej wersji.

A to akurat tyczy się całej masy utworów Priest. Bardziej nowoczesne brzmienie i delikatne obniżenie tonacji wyszło na plus też Desert Plains, Sinner, Metal Gods, Blood Red Skies... Sporo tego można naliczyć.

Painkiller to oczywiście GOAT metalu.

[hcpig]

Painkiller to oczywiście GOAT metalu.

Przecież to nie jest nawet GOAT Judasów.

[schizoid]

Oczywiście, że jest

Painkiller to de facto zbieranina tego, co Judasom wyszło na poprzednich płytach. W trochę uaktualnionym wydaniu, ale ta płyta jest konsekwencją tego, co działo się u nich wcześniej w latach 80., ale także 70.

[bartwa]

Victim of changes brzmi fantastycznie na koncertach, ten nieśmiertelny riff zyskuje na na nowocześniejszym brzmieniu w porównaniu do albumowej wersji.

A to akurat tyczy się całej masy utworów Priest. Bardziej nowoczesne brzmienie i delikatne obniżenie tonacji wyszło na plus też Desert Plains, Sinner, Metal Gods, Blood Red Skies... Sporo tego można naliczyć.

Painkiller to oczywiście GOAT metalu.

Jakie koncertówki polecisz? Ten Victim live słucham po prostu z Metal Works, a z tego co piszesz, to trzeba po prostu nabyć album live.