IMMOLATION

[est]

Ogólnie to ta płyta ma bardzo dobre przyjęcie. Pierwsze zachwyty dotarły do mnie już jakiś czas temu. Jest to MARKA i wiadomo, że to nie wzięło się znikąd. W końcu to legenda tej sceny, dzisiaj rozpoznawalna już naprawdę szeroko. I to mnie cieszy bo od dzieciaka mam do nich ogromne pokłady sympatii. Można napisać głupkowato, że im się należy. Wiadomo, że po tylu latach ich styl jest już mocno udeptany (choć tak naprawdę wciąż jedyny w swoim rodzaju) i dlatego nie dziwię się tym, którzy kręcą nosem bo chętnie ugrzęźli by w zdrowym błotku. Akurat dzisiaj jest w czym wybierać więc myślę, że da się przeżyć bez Immolation, a Immolation - jak widać - też przeżyje jak ktoś ich oleje. Natomiast razi mnie świętokrówstwo i faraonizacja zespołów, zawsze mnie to raziło. Ale jak widać, chyba nie da się bez tego, bo w końcu w odbiorze muzyki główną rolę grają emocje. Dlatego proszę się napierdalać, a ja odbiorę jedną ze stron już niedługo bo w końcu zasiadam do przesluchania Acts of God.

[[V]]

Co oni dzisiaj mogą,chuja mogą. Najlepsiejsze nagrali jusz.

[est]

Idź się pałować Ulver, a poważne tematy zostaw dorosłym

[[V]]

W chuju mam ulver tak samo jak tych zamulaczy.

[Lukass]

Po pierwszych trzech przesłuchaniach - fakt, przy robocie, więc takich na odwal - bardzo solidna płyta. Sporo już było pisane o mroku i dusznej atmosferze, tym bardziej zaskoczyła mnie ilość przestrzeni i powietrza w solówkach, znakomitych zresztą. Rubikonia nie przekroczono, bo i po co? Takie kapele nie są od tego. Można nie przekroczyć jak Morbid Angel, nagrywając płytę bez duszy i serca, można tak jak Immolation - bez nowości w sensie stylu, ale nadal grając jak najlepsza kapela w stawce. Będzie słuchane dalej.

[est]

W chuju mam ulver tak samo jak tych zamulaczy.

Jakich kurwa zamulaczy? Pisałem przecież, że nie ma błotka, a tym bardziej mułu.

[ozob]

Tak jak myślałem - zwyczajny szablon. AC/DC death metalu z primem przed wiekami. (:

No, ale jest mrok. XD

[[V]]

W chuju mam ulver tak samo jak tych zamulaczy.

Jakich kurwa zamulaczy? Pisałem przecież, że nie ma błotka, a tym bardziej mułu.

Rucham to. Przeciętna płyta jak na nich.

[est]

Nie no, jest iskra. Jak dla mnie, przy trzecim okrążeniu jest już lepiej niż na nieco niemrawej, w moim odczuciu, poprzedniczce. I Dan Lilker gościnnie mruczy. Fajnie

[Rumburak]

Tak jak myślałem - zwyczajny szablon. AC/DC death metalu z primem przed wiekami. (:

No, ale jest mrok. XD

Zawsze można podniecać się kolejnymi klonami Immo/Incantation. Ważne żeby muzycy byli koło czterdziestki. Wtedy jest młodość, iskra i prime time xD
Wziąłbyś Ozdob chociaż raz porządnie przesłuchał, nim zaczniesz standardowe pierdolenie. Potem będziesz umieszczał w top 10 minionego roku i znów głupio wyjdzie.

[hcpig]

I Dan Lilker gościnnie mruczy.

O!!! Było tak od razu.

[ozob]

Tak jak myślałem - zwyczajny szablon. AC/DC death metalu z primem przed wiekami. (:

No, ale jest mrok. XD

Zawsze można podniecać się kolejnymi klonami Immo/Incantation. Ważne żeby muzycy byli koło czterdziestki. Wtedy jest młodość, iskra i prime time xD
Wziąłbyś Ozdob chociaż raz porządnie przesłuchał, nim zaczniesz standardowe pierdolenie. Potem będziesz umieszczał w top 10 minionego roku i znów głupio wyjdzie.

Na pewno nie. Immolation to zespół, który zagrał wszystko na płytach 1-5. Cała reszta to autoobciganie, które mnie nigdy nie zainteresowało.

[nicram]

"Atonement" była zajebista i złego słowa na niej nie powiem. To była najlepsza płyta od dłuższego czasu - nagrywali dobre albumy, czasem bardzo dobre, ale ta mnie rozwaliła. Najnowsza wydaje mi się być lepsza od poprzedniczki, bardziej wysmakowana, jeszcze większy nacisk połozono tutaj na klimat, czuć tutaj tą duszność, zatęchłe powietrze, te dźwięki wgniatają i duszą.

Autocytaty.... a która kapela, która ma wypracowany swój unikalny styl ich nie ma? Ciężko być innowacyjnym z każdą płytą. Próbował to robić taki Entombed, Napalm Death, ale Immolation to dla mnie monolit, to zaklęty w kamieniu wzorzec death metalu pełnego pasji i zaangażowania, które po prostu słychać. Chciałbym takie autocytaty słyszeć na albumach Morbid Angel czy Deicide....Jak dla mnie to nie zarzut.

Powrót do przeszłości? Może.... ale nie sposób opędzić się od wrażenia, że mimo, iż po pierwszych taktach wiadomo kto gra, to jednak panowie zaserwowali nam tutaj coś nowego, oczywiście nie jest to rewolucja, raczej kombinowanie w ramach wyznaczonego wcześniej stylu.

Emocje.... tutaj jest ich sporo. Dla mnie to istotne, bo np na takim Majesty in Decay trochę mi ich zabrakło. Tutaj każdy utwór jest nimi wypełniony.

Oczywiście, można się przypierdalać, szukać potknięć, dziury w całym, kręcić nosem i wydziwiać, ale po co? By udowodnić, że to stare pryki i nie potrafią już grać? Rozumiem sentyment do starszych płyt, związane z nimi wspomnienia do których wracamy z rozrzewnieniem - normalna rzecz. Też tak mam. Ale za kilka lat takie wspomnienia będą mi towarzyszyć kiedy będę słuchał tego albumu, jestem tego pewien. Bo ten pierwiastek szaleństwa, ta iskra, która podpala świat, jest tutaj nadal uchwytna. Jest jej nawet więcej niż kilka lat temu. Nie ma sensu marudzić. Naprawdę.

Zgadzam się w całej rozciągłości, zresztą podobnie to odczuwam słuchając nowej płyty.

No i tylko nie zgodzę się z oceną Majesty and Decay, którą kocham bezgranicznie.

[nicram]

Tak jak myślałem - zwyczajny szablon. AC/DC death metalu z primem przed wiekami. (:

No, ale jest mrok. XD

Zawsze można podniecać się kolejnymi klonami Immo/Incantation. Ważne żeby muzycy byli koło czterdziestki. Wtedy jest młodość, iskra i prime time xD
Wziąłbyś Ozdob chociaż raz porządnie przesłuchał, nim zaczniesz standardowe pierdolenie. Potem będziesz umieszczał w top 10 minionego roku i znów głupio wyjdzie.

Na pewno nie. Immolation to zespół, który zagrał wszystko na płytach 1-5. Cała reszta to autoobciganie, które mnie nigdy nie zainteresowało.

Nie raz i nie dwa udowodniłeś, że twój aparat słuchu jest wadliwy, ale żeby pisać, że Immolation nagrał wszystko na płytach 1-5 i później sobie autoobciąga, to zakrawa do działu debilizmy. Podsumowując, podobnie jak na black metalu, tak na death metalu się nie znasz i powinieneś wrócić do kolorowanek dla dzieci.

[ozob]

Ja wiem, że to jest jedna z twoich najulubiensszuch kapel razem z Dark Funeral więc nie zachowuj się jak nastoletnia pizda, gdy komuś się po prostu takie granko nie podoba.

Każdy kto choc trochę zna się na muzyce powinien usłyszeć, że nowa płyta jest tak ze 3 półki niżej od np. takiej CtaWB.

No, ale jest mrok. (:

[nagrobek]

zna się na muzyce..co to w ogóle znaczy? to może jakaś ankietka kto na forum „zna się na muzyce” najlepiej?

[nicram]

Ja wiem, że to jest jedna z twoich najulubiensszuch kapel razem z Dark Funeral więc nie zachowuj się jak nastoletnia pizda, gdy komuś się po prostu takie granko nie podoba.

Każdy kto choc trochę zna się na muzyce powinien usłyszeć, że nowa płyta jest tak ze 3 półki niżej od np. takiej CtaWB.

No, ale jest mrok. (:

Nie to nie jest kwestia, że ci się nie podoba. Po prostu masz taki jakiś tik nerwowy i bez zastanowienia się i przesłuchania płyty pierdolisz jak Babiarz. Tak samo było z ostatnim DT. A później top10 roku...

[nagrobek]

bo baphomet we śnie do niego przemówił i zaskoczyło

[nicram]

nie wykluczam.

[Nasum]

Co oni dzisiaj mogą,chuja mogą. Najlepsiejsze nagrali jusz.

Wbrew pozorom mogą. Wystarczy zobaczyć ich na żywo - nadal kruszą ściany, to cały czas jest mordercza machina koncertowa której trudno dorównać. Czy najlepsze już nagrali? Nowa płyta pokazuje że nadal mogą takie rzeczy nagrywać.

W pewnym sensie jednak rozumiem Twoje podejście, bo mam tak samo tyle że z Vaderem. Ja zatrzymałem się gdzieś w okolicach Litany i dalej to już niekoniecznie mnie ich granie przekonuje, wystarczy mi do szczęścia taki "De profundis" który wciąga nosem ich kolejne płyty z łatwością i czuję się szczęśliwy. Na żywo dają nadal radę, ale płyty które nagrywają są takie rozwodnione jak piwo w podrzędnej knajpie. PO prostu, nie chwyta mnie to granie.

Ale Immolation, to moim zdaniem zupełnie inna bajka. Są konsekwentni, trzymają się cały czas swojego stylu, rozwijając go, choć pole manewru mają ograniczone. To tak jak Obituary - podobne podejście, cele i efekty. Przede wszystkim nie słychać w obydwu tych przypadkach wypalenia.

Może to też kwestia podejścia indywidualnego do muzyki. Ktoś może stwierdzić, że tylko będzie słuchał debiutanckich płyt kapel, od których zaczynał swoją muzyczną przygodę, bo nowszych rzeczy po prostu nie potrzebuje, nie jara go ta muzyka tak jak kiedyś, słucha być może już czego innego, ale nadal podobają mu się rzeczy z początku lat 90-tych. Wtedy rozumiem, że można mówić, że chuja mogą, albo, że zamulają. Nie mówię, że to Twoje podejście, ale nawet gdyby takowe było, nic mi do tego, byle byś był happy.

Jako przeciętny zjadacz metalu jestem wysoce ukontentowany nową płytą Immo.