DEATHSPELL OMEGA

[manieczki]

zwale Ci konia za piątaka

[twoja_stara_trotzky]

Morph daje trójkę, możesz spierdalać

[Morph]

Przeginasz, pomorska pokrako!

[twoja_stara_trotzky]

dziś The Cult, kiedy Misfits?

[Morph]

Pojutsze, jak wyczeźwiejem.

[Prurient]

fajna ta epka. lubie to bardziej niż pełnograj.

[ultravox]

Pojutsze, jak wyczeźwiejem.

Misfits właśnie lepiej po pijaku słuchać. ;)

[maciek z klanu]

co do Drought wlasnie odsluchuje po raz 6ty i kurwa jest bardzo dobrze, ino zle tutaj piszecie... nie jest w strone parakleta tylko w strone fas

[Riven]

o to chyba poslucham jednak :)

[Drone]

co do Drought wlasnie odsluchuje po raz 6ty i kurwa jest bardzo dobrze, ino zle tutaj piszecie... nie jest w strone parakleta tylko w strone fas

Tak, trochę tak, ale jednak atomy smutku z "Parakletusa" też są tu obecne. Wszystko zatopione w matematycznym sosie całek i różniczek. Jednak płyta roku, co do tego nie mam już wątpliwości.

[streetcleaner]

[maciek z klanu]

Momentami czuje, że tak zajebistych riffów jak na Drought DSO jeszcze nie mieli. Kompozycyjnie bywało lepiej, ale niektore riffy są mordercze. Ma tak ktoś?

[zekke]

po 30 sec tej recenzji mam ochote uderzyc go w twarz

maciek - napisz co to za riffy bo zadnych nie stwierdzilem, drought to odrzuty z paracletusa - typowy ep zapychacz pomiedzy lp (kurwa, a kenose bylo takie dobre). dorobione intro/outro (najlepszy track na plycie, doh) - w srodku odrzuty.

[Riven]

kenose bylo takie dobre ale ctk jest najlepsze i nie wierze zeby ten zespol byl w stanie nagrac cos rownie dobrego :D

[zekke]

sure, ja mam slabosc do tych bardziej "transowych" (od biedy z dupy okreslenie, nie chce mi sie zastanawiac nad innym slowem) kawalkow - np I z kenose moglbym sluchac nonstop, zreszta Ty pewnie tez.

[Riven]

cos jest na rzeczy z tym transem, bo z perspektywy czasu najlepiej wchodza mi wlasnie Kenose, CTK i wyjebiste MGA, do takiego FAS nie chce mi sie wracac mimo ze uwazam ja za album totalny

[83koper83]

Ciekaw jestem czy Wizje Salowej celowo tak delikatnie po kombojsku wybrzmiewają, bo kawałek do okładki pasuje mi wybornie. Słucham tego i czekam, żeby James załkał "Leeet my heaaart gooooouu..".
Kawałek wyborny, swoją drogą.

[Riven]

poki co zgadzam sie z tricepsem, pierwszy i ostatni track rzadza. te pomiedzy sa na poziomie ale w zadnym momencie nie podjaraly, natomiast ostatni ...kurwa, moc.

[Pelson]

A ja powiem, że to piękny krok w tył z ukłonem w kierunku SMRC i Kenose, z środkiem dość typowym dla ostatnich dokonań Francuzów. Problemem tego zespołu, a raczej ludzi, którzy go słuchają jest to, iż wcześniej stworzył kilka płyt absolutnie rzucających o ścianę i teraz na każdą wydaną przez nich płytę patrzy się przez pryzmat wcześniejszych dokonań.
Nawet jeśli skok kompozycyjny pomiędzy Drought a Paracletusem jest mniejszy niż np. pomiędzy Kenose a Fas to ile płyt o podobnej klasie wychodzi co roku? Dwie, trzy? Nadal jest kawał świetnej muzyki, niedostępnej poziomem dla mnóstwa załóg, na nieszczęście dla niektorych zbliżonej nieco stylistycznie do ostatniego pełnego albumu, co ma stanowic chyba o upadku ekipy.
Dla mnie absolutnie smerfastyczne mini, oby więcej takich "zawodów" w tym, na razie dość słabym roku.
Słuchać i nie marudzić.

[Pan_Kimono]

po 30 sec tej recenzji mam ochote uderzyc go w twarz

to patrz na tego: