DARKTHRONE

[Lykantrop]

O to to!!! Coś w tym jest. Pytania bardzo dobre, tylko jakoś te odpowiedzi bufonowate ;)

No pisałem wyżej, Manowar mode on. Szkoda, bo zawsze lubiłem ten luzacki styl bycia i zdystansowane podejście do otaczającej rzeczywistości. W tych nowych wywiadach jakby z lekka Gylve stracił zdolność zdroworozsądkowego postrzegania tego co się dzieje dookoła. Ale nic to, nadal tworzy zajebistą muzykę, więc można mu wybaczyć. No i nadal nie rozumiem utyskiwania maruderów, co chcą taśmy "biały ząbek" na facjatach muzyków. Przecież zajawka w postaci tego nowego kawałka to przepiękny ukłon w stronę środkowego Darkthrone.

[streetcleaner]

Swoją drogą V masz jakiś namiar na ten pub?

[est]

Znowu wywiad z Darkthrone? Buuuuuuuuuuuuu

[Lykantrop]

Chciałem zrobić z Revenge, ale sam rozumiesz... JEBAĆ.ODPOWIADANIE.NA.MAILE.

[Skaut]

Jeśli ci ludzie, o których wspominasz przyszliby do mojego mieszkania, utonęli by w mojej kolekcji, wiedzy o metalu, jestem tego pewien.

Wiesz, kocham komunikację biegnącą tylko w jednym kierunku, dlatego też założyłem mojego bloga.

to mi się jeszcze spodobało ;]
Wiesz, odpowiem tak: Ja tworzę kulturę razem z Darkthrone. Myślę, że przez te wszystkie lata udowodniłem swoją postawą, że możesz być dumnym członkiem społeczeństwa, wciąż grać metal i jednoczęsnie zajmować głos w sprawie wiekowych lasów, ochrony przyrody i edukować ludzi w, tej materii. To jest prawdziwy Satanizm.

Mam wrażenie, że w ostatnich wywiadach Fenriz ma zbyt ściśnięte poślady, za to luzu zero. Ale pytania jak zwykle konkretne. Ponownie dobra robota mości Sępie.

[Skaut]

Nie słyszałem ULVER odkąd dokonali tej muzycznej transformacji i zaczęli grać ambient/muzykę filmową. To było jednak dla nich doskonałe posunięcie. Są bez wątpienia dobrzy w tym co robią - mogę to z łatwością stwierdzić.

Fenriz powinien zostać honorowym członkiem Masterfula.

Musiałby dodać, że mają fajny merch ;]

[Kingu]

Kingu@
Takich ludzi którzy zgłaszają podobne pretensje są tysiące,trudno oczekiwać że Gylve będzie odpowiadał każdemu prawda?

Nie zgłaszam żadnych pretensji, jego osoba nie jest towarem, który sobie kupiłem i nie działa. Skoro udziela wywiadów, to uważa że ma coś do przekazania, a czytelnicy wywiadu będą to komentować.

Dorobek Petera z Hypocrisy jest nieporównywalnie mniejszy.

To tu się różnimy.

Nie chcę tutaj robić koło dupy, ale czytałem wywiady z "artystami", którzy psioczyli na ten multikulti stan rzeczy, a na koncertach robili sobie foty z egzotykami, a nawet nie przeszkadzało im, że nieczyści rasowo organizują koncerty czy grają na tej samej scenie, tego samego wieczoru.

Zrobienie sobie z kimś zdjęcia, a pozwolenie aby ten ktoś osiedlał się w cudzym kraju i z butami wpierdalał się ze swoją egzotyczną i ofensywną kulturą depcząc tych, którzy ten kraj odziedziczyli po przodkach, to zupełnie różne sprawy.

Hellhammer, czy Varg mieli przynajmniej jaja powiedzieć co sądzą. Ale oni nie pracują na poczcie :)

[hcpig]

Nie będę już kadził Vulturowi że spoko wywiad bo spoko i tyle na ten temat :) ale to mnie wkurwiło:

Poza tym jeśli oni sądzą, że coś co brzmi jak AGENT STEEL z 1985 czy CELTIC FROST z 1984 jest do dupy to wówczas nie mam i nie chce z nimi mieć nic wspólnego, gdyż są to jedne z najwspanialszych nazw na metalowej scenie w ogóle.

Ale bzdura, czyli że trzeba się jarać każdym biednym klonem np. CF czyli Warhammer, Gallhammer itp, bo jak nie to jest się pozerem i nie rozumie Celtic Frost :) I w drugą stronę każda wieśniacka kapela na poziomie mdku awansuje na zajebistą jeżeli wokalista robi ugh!

[Riven]

No nie sposób się nie zgodzić z jesterem, Fenriz spoko gość ale podczas tego wywiadu najwyraźniej miał ciote

[535]

Kurwa mać. Co ja najlepszego narobiłem? Co to będzie, co to będzie? Jako nastolatek zlałem ciepłym chłopięcym moczem Agent Steel, bo wolałem Pleasure to Kill i War and Pain. Już nie będziemy kolegami, Panie Hanku?

No nie sposób się nie zgodzić z jesterem, Fenriz spoko gość ale podczas tego wywiadu najwyraźniej miał ciote

Pewnie nie mógł wziąć urlopu, gdyż pięciu Polaków, czyha na jego ciepłą pocztową posadkę, dlatego taki rozdrażniony.

[Wasyl]

E tam. Pewnie Sęp Szarzyński sam wymyślił odpowiedzi. :)

[[V]]

E tam. Pewnie Sęp Szarzyński sam wymyślił odpowiedzi. :)

co kurwa?

[535]

Pomyślałem sobie przed chwilą, że Gylve chyba jednak przechytrzył. Nie zrozumcie mnie źle. Mimo moich uszczypliwych uwag, lubię tego gościa. Tyle lat "razem", na dobre (Soulside Journey) i na złe (Under a Funeral Moon). Słuchając tego nowego numeru, zacząłem się zastanawiać, gdzie jest w nim miejsce dla Darkthrone? Zespołu, który jednak grał swoją muzykę, czy to na jedynce, na dwójce, czy też później. Polecanie i przypominanie tych wszystkich kapel o których zawsze mimochodem mówi Fenriz, jest godne uznania i pochwały. Tym bardziej, że ludzie chcą tych poleceń słuchać i jest to skuteczne. Jednak czy to wszystko nie prowadzi do sytuacji, w której Darkthrone będzie tylko szyldem, pod którym odtwarzane będą klasyki? Taki zespół w stylu "Jaka to melodia"? Zagramy i nagramy wszystko? Gdzie bunt, gdzie niezależność, gdzie duma z kroczenia własną ścieżką? Zostało tylko przytakiwanie w pubie przy piwku, bo wszystko stało się parę lat za późno (stąd te gadki o "dorwaniu Uriah Heep w 1974", taka ucieczka wstecz, mimo, że kalendarz jest bezlitosny i w wieku trzech lat to mógł jedynie dorwać nocnik)? Czy to dobry pomysł na przyszłość, bo przecież dla tego zespołu jest jeszcze jakaś przyszłość? Kto odpowie na tak postawione pytanie? Może Ted?

[Zenek]

No właśnie...

[Karkasonne]

O, napisałeś to z sensem. Nigdy nie rozumiałem tych zajawień typu "oooo, jakie Celtic Frost" albo "oooo, jakie coś innego klasycznego". Nie tylko w Darkthrone, wszędzie. Dlatego też kompletnie nie czuję tego odtwórczego, bądź co bądź, klimatu i mimo, że rozumienie ludzi idzie mi generalnie nieźle, to tutaj mam zagwozdkę, dlaczego nie wolą posłuchać autentycznych nagrań z epoki niż rip-offów, którzy nie są nazywani rip-offami bo się przyznali na wstępie że rżną z innych. I teraz jakiś pojedynczy typowy dla Darkthrone riff w środku kawałka jest powodem do wysunięcia argumentu, że wcale nie rżną tak bardzo, bo przecież jest typowy dla nich riff. O co tu chodzi?

[ultravox]

Otóż sprawa jest bardzo prosta. Można zrzynać kiepsko i wtedy myślimy sobie "łeee, słaba kapela, brakuje im pomysłu na własną muzykę". Można też zrzynać dobrze, tzn ukraść pewnie pomysł na granie, a jednocześnie tchnąć w to jakąś własną energię i sprawić, że będzie się tego dobrze słuchało. Weźmy przykład kanadyjskiego Slaughter. Panowie rżnęli z Celtic Frost ile tylko mogli, a przy tym brzmieli jak Slaughter i słuchając ich myślę "zajebiście, jak Celtic Frost!" nie czując jednocześnie potrzeby wyłączenia "Strappado" w połowie i puszczenia "Morbid Tales". Czuję ekscytację i myślę "może POTEM puszczę Celtic Frost", ale jednocześnie cieszę się, że ktoś jeszcze tak gra, bo przecież nie będę słuchał w kółko dwóch płyt Celtic Frost, które znam już na pamięć, a lubię ten styl na tyle, że jeszcze jedna podobna płyta mi nie zaszkodzi.

Podobnie jest z Darkthrone, który w nowym kawałku zrzyna z Celtic Frost i z Agent Steel. Uczciwie rzecz biorąc zrzynanie z CF nie jest już w ich przypadku tak ekscytujące jak rżnięcie z Agent Steel (bo z tych pierwszych rżną już od wieków, a przy tym robi to dzisiaj także miliard innych kapel), gdzie czuć niesamowitą pasję i energię. Swoją drogą niech mi ktoś pokaże inny zespół, który łączy takie wpływy w jednym utworze ;) Może to zły pomysł, różnie można to oceniać, ale jest to na swój sposób ekscytujące, bo nie wiem czego się spodziewać po całej płycie - a to już dużo, bo o niewielu metalowych zespołach mógłbym napisać to samo. Oczywiście nie każdy chce być zaskakiwany, bo Illud Divinum Insanus, bo The Unspoken King itp, ale uczciwie rzecz biorąc wolę takie płyty niż tysięczny zespół grający szwedzki death metal na zasadzie "niech buczy jak w Sunlight". Tak czy inaczej wszystko rozbija się o współczynnik słuchalności - płyt Darkthrone mogę słuchać na okrągło <butt kissin' fanboy mode on> i przy którymś tam odsłuchu znajdować jakieś nowe smaczki, podczas gdy wiele innych zespołów nie potrafi mnie nawet zachęcić do przesłuchania ich płyt do końca, nie mówiąc już o włączeniu ich po raz drugi. Zespoły, które przez lata grają to samo też rzadko kiedy bywają równie ekscytujące jak na swoich pierwszych płytach.

[535]

Otóż sprawa jest bardzo prosta. Można zrzynać kiepsko i wtedy myślimy sobie "łeee, słaba kapela, brakuje im pomysłu na własną muzykę". Można też zrzynać dobrze, tzn ukraść pewnie pomysł na granie, a jednocześnie tchnąć w to jakąś własną energię i sprawić, że będzie się tego dobrze słuchało.

To nie zmienia jednak faktu, że taki stan grozi, typowym przygrywaniem "do kotleta". Mam nadzieję, że Gylve wkrótce to zobaczy, względnie Ted wracający z drewnem z lasu, zwróci się do niego słowami: "Dobra Haniek dość tego pajacowania, czas nagrać coś swojego..."

[hcpig]

Ostatnia płyta czy nowy numer bardziej przypomina coś nagranego dla jaj, po pijaku, na boku jak np. FRP ze splitu z Nattefrostem a nie normalną płytę, nic nie poradzę ale teraz Darkthrone mógłby sobie podać rękę z naszym Hangover :)

Beer in one hand, crowbar in the pocket...

[Knokkelmann]

Mam taką teorię, że Fenriza po prostu ktoś mocno wyprał w perfidny sposób na te klimaty, o czym świadczyć może poniższe zdjęcie. Po takiej jeździe prawdopodobnie bardzo zmienia się optyka. Tylko tyle i aż tyle, naprawdę nie ma co szukać w dupie mózgu.

No weź się zatrzaśnij jeden z drugim, goły, w drewnianym kiblu na tydzień czasu z płytą Agent Steel i zobaczymy czy nie wpłynie to na twoją psychikę.



Parafrazując jeden z tytułów: he's been taken by force.

[Zenek]

Peter z Hypocrisy przynajmniej zrobił dobrą robotę z Monotheist Celtic Frostów, a Fenriz cały czas musi od nich zżynać riffy ;)