
Temat o nowym PENTAGRAM jednym z najgorętszych tematów ostatnich tygodni, a pewien album - w bardzo podobnej stylistyce, a moim zdaniem niewiele ww. zespołowi i ich nowemu dziełu ustępujący (lub nawet wcale) - przemknął jakoś zupełnie niezauważony na tym forum.
Mówię tutaj o debiucie szwedzkiego WITCHCRAFT. Kawał zajebistego materiału, który brzmi jak żywcem wyjęty z lat 70. Dużo wczesnego BLACK SABBATH, trochę rocka psychodelicznego, miejscami przywodzi na myśl LED ZEPPELIN. Niesamowite brzmienie, riffy, klimat.
Rzucajcie kamieniami.