Ale chciałbym wiedzieć z jakiej perspektywy chcecie zdefiniować sztukę?
Z punktu widzenia filozofa - dopasować ją do swojego systemu postrzegania świata?
Z punktu widzenia historyka sztuki - stworzyć definicję retrospektywną, ujmującą wszystko, co do tej pory uznawano za sztukę?
Z punktu widzenia estetyka - stworzyć definicję równoważnościową, albo wręcz uniwersalną, która ujmie wreszcie istotę sztuki na wszystkich polach (gdzie zakres definiensu będzie równy zakresowi definiendum) ?
Nie jestem ekspertem, ale czy nie właśnie pozbawienie sztuki elementów hmmm..."wysokich" i zrozumialych jedynie wybranym było celem takich grup jak np. Łódź Kaliska czy choćby A. Warhola?
Po części tak. Z tym, że to już dadaizm rozpoczął flirt z błahostką i elementami powszechnie uważanymi za "niskie". Był modelowym przykładem sztuki anty-burżuazyjnej, ciosem wymierzonym w dobry smak - co jednak zabawne, zazwyczaj rozumiany przez "tych wybranych", czyli w gruncie rzeczy - sztuka intelektualna tępiąca kołtunerię. Z kolei Warhol to po prostu komentarz do rodzącego się konsumeryzmu i estetycznych aspektów życia wielkomiejskiego (bliboardy, opakowania/ znaki firmowe pocztówki, reprodukowane obrazki rodem z gazet), czyli próba odpowiedzi na pewne społeczne fakty - ale przecież z drugiej strony nie musi się to spotkać z aprobatą dowolnego Ziutka z ulicy.
Krótki wniosek: każde sięganie do "niskich" warstw życia miało swój głęboki powód i najczęściej spotykało się z oporem (przynajmniej na początku), również ze strony niewykwalifikowanych odbiorców sztuki.