DARKTHRONE

[ultravox]

Który niby był taki dobry na poprzedniej?

"Leave No Cross Unturned". Można nie lubić takiej estetyki, ale sam w sobie był to świetny, bardzo przebojowy kawałek, w którym czuć było jakiś polot. Reszta płyty już trochę bardziej bezpłciowa była, ale nie aż tak, jak ta nowa ;) W sumie nie ma tragedii, bo bardziej zależy mi na pojedynczych dobrych utworach, niż na tym, żeby płyta jako całość się broniła (choć oczywiście byłoby miło ;) ), więc w sumie dobrze, że nagrali to całe "Arctic Thunder", bo ten "Burial Bliss" to naprawdę spoko numer. I nawet go sobie odpalę zaraz, natomiast do płyty jako całości nie mam zamiaru wracać.

[[V]]

obróciłem 6 razy i wszystkie wątpliwości prysły,jestem gotowy do wydania wyroku.

[hcpig]

To na co czekasz? Dawaj.

więc w sumie dobrze, że nagrali to całe "Arctic Thunder", bo ten "Burial Bliss" to naprawdę spoko numer. I nawet go sobie odpalę zaraz, natomiast do płyty jako całości nie mam zamiaru wracać.

+1

[[V]]

Jako wielki fan tego zespołu który zawsze stawiał sobie na półeczce ich najnowsze wydawnictwo i od kilku dobrych lat wywiadował duet heavy metalowych chuliganów (z black metalowymi paszportami )powiem tak: Jest to najsłabsza płyta jaką ten zespół kiedykolwiek nagrał. Pamiętam te czasy,gdy ludzie narzekali na Total Death,Ravishing grimness,czy Sardonic Wrath tymczasem jak fantastycznie się dzisiaj wraca do tych materiałów ,zapchanych po brzegi wisielczym klimatem i zajebistymi riffami.
Na Arctic thunder tego nie ma,nie chodzi nawet o to,że ta muzyka nie jest catchy i obdarto ją z tego przebojowego sznytu i jajcarskiej speed metalowej nonszalancji: po prostu ,nie ma na czym ucha zawiesić,kilka przebłysków tu i tam nie jest w stanie zmazać z mojej mordy grymasu rozczarowania.
Najgorsze tak naprawdę jest to,że chyba pierwszy raz w karierze tego zespołu zabrakło DUCHA. Fenriz bawi się w radio,facebooki i kolekcjonowanie obskurnych płyt które częstokroć poza bajeranckimi okładkami są zwykła popeliną. Nocturno Culto ma swoje motory,jakieś tam Sarke i porzucony Gift of gods .
Szkoda takiej pięknej okładki,sam bym siadł przy ognisku,wokół świerków i opdalił nowy Darkthrone,ale ta nowa płyta bardziej kojarzy się z poniedziałkowym porankiem ,gdy na kacu wstaje się z wyra i zawleka swoje cielsko do pracy z wielkim plastrem na czole:nie chce mi się.No właśnie,im tym razem tez nie chciało się za bardzo i to niestety bardzo słychać.

[Gall]

do kogoś kto okazyjnie słucha DT.

ale nie ma takich ludzi w przyrodzie kolego.

E tam, nie ma. Znam kilkoro osobiście, bo sam ich wyprałem na niektóre ich płyty. Ale kropla drąży kamień...

[Plastek]

Wczoraj przesłuchałem, a raczej próbowałem przesłuchać. Ten zespół to żałosny obornik od 10 lat i nic się nie zmieniło. Nie wiem jak można w ogóle nagrywać taki syf; przy czymś tak chujowym eurodance'owe sraki z lat 90 jawią się jako wyrafinowana sztuka dla wymagających. Zdrowo chłopakom odjebało, sami siebie spuszczają od lat w kiblu.

[uglak]

co prawda jestem daleki od takich ekstremalnych ocen jak powyzej, ale

sami siebie spuszczają od lat w kiblu.

to jedno z najlepszych podsumowan obecnego Darkthrone jakie slyszalem

[neuro]

co prawda jestem daleki od takich ekstremalnych ocen jak powyzej, ale

sami siebie spuszczają od lat w kiblu.

to jedno z najlepszych podsumowan obecnego Darkthrone jakie slyszalem

Na całe szczęście oni sami niespecjalnie się takimi podsumowaniami przejmują :D

[535]

Ja nie jestem aż taki krytyczny, gdyż to co nagrano na tej płycie nie jest dla mnie żadnym zaskoczeniem. Niewątpliwą jej zaletą jest czas trwania. Na szczęście nie jest to osiemdziesiąt minut. Co nie zmienia faktu, że płyta została wydana na siłę, albo z nudów, albo by wywiązać się z przedłużonego niedawno kontraktu i podreperować trochę budżet. Z Arctic Thunder będzie tak jak z Sarke. Można włączyć, przypadkiem, w określonych okolicznościach przyrody i pewnie nawet tupnie się ze dwa razy nóżką, ale tak na co dzień, rodzi się zasadnicze pytanie. Po co? Jest tyle zdecydowanie ciekawszych i sprawiających dużo więcej radości płyt (patrz znakomita Arcturian), niż ogniskowe męczenie buły zespołu, który swój najlepszy czas miał w okolicach 1990 roku.

[Karkasonne]

Ja pierdolę, ale gówno! :D Syf i gnojówa, szukanie w tym lepszych numerów jest jak grzebanie w dworcowym kiblu w poszukiwaniu rodzynków. In Torment in Hell jest przy tym pełna pasji i polotu.

[Wódka i Piwo]

Płyta jest jaka być powinna wy tępe dziwki. Ale co tu dyskutować z melomanami...którzy branzlują się kupując co miesiąc dziesiątki płyt i żadnej z nich nie poświęcając odpowiedniej ilości czasu. Bijcie dalej konie pod swe kolekcje. Tacy fajni jestescie umieszczając zdjęcia swych gramofonow i winyli...aż by się chciało wsadzić wam w dupe snickersa, dla zwiększenia waszej muzycznej filantropi. Buziaki.

[BOLEK]

Płyta jest jaka być powinna wy tępe dziwki. Ale co tu dyskutować z melomanami...którzy branzlują się kupując co miesiąc dziesiątki płyt i żadnej z nich nie poświęcając odpowiedniej ilości czasu. Bijcie dalej konie pod swe kolekcje. Tacy fajni jestescie umieszczając zdjęcia swych gramofonow i winyli...aż by się chciało wsadzić wam w dupe snickersa, dla zwiększenia waszej muzycznej filantropi. Buziaki.

snickersa? aż tak drogo

[535]

Słodko. Czyli jest konkretna liczba przesłuchań po której Arctic Thunder ma szansę nabrać jakości i mocy Soulside Journey. a więc jadę dalej. Jest nadzieja.

[535]

Nie mogę się pozbyć wrażenia, że sporo tutaj rozwiązań znanych z płyt Sarke.

[Żułek]

mi sie tam nawet podoba ale ja sie na Darkthrone nie znam ;)

[[V]]

mi sie tam nawet podoba ale ja sie na Darkthrone nie znam ;)

za to znasz się na filmach :)

[neuro]

Nie mogę się pozbyć wrażenia, że sporo tutaj rozwiązań znanych z płyt Sarke.

Nie pozbywaj się, gdyż jest to wrażenie dobre (co oczywiście dla niektórych będzie zaletą dla innych przeciwnie). Zresztą trudno, żeby pokrewieństw nie było. Ale różnic też jest sporo, tu jest jednak więcej syfu i black metalu. Sarke jest grzeczniejsze.

[535]

Z tego co tam piszą powyżej wynika że syf jest.

[kenediusze]

Dobrnąłem w trudem do końca no i chyba muszę zgodzić się z Vulturem. Może nie aż tak ostro, ale jest faktem, że ciężko się tego słucha. Tundra Leech nastawił mnie umiarkowanie optymistycznie, a tu wychodzi na to, że to najlepszy numer na płycie. Album jest nawet całkiem blackmetalowy, na pewno bardziej niż ostatnie, ale jest tu też masa kwadratowych, mało interesujących riffów, które w jakiejś bardziej heavymetalowej aranżacji może by i się broniły, ale tutaj są po prostu syfiaste - w złym tego słowa znaczeniu. Brakuje też jakiejkolwiek wyrazistości, numery sobie lecą i niewiele z tego wynika. Na takim Circle The Wagons jednak szło kawałki od siebie odróżnić, od razu coś wpadało w ucho i ogólnie było super. Na poprzedniej od biedy też. A tu jest taki randomowy "modern darkthrone metal" w tej gorszej odsłonie.

Btw zwrócił ktoś uwagę że riffy w Tundra Leech od 3:20 i w Deep Lake Trespass od 3:40 są prawie identyczne, podobnie jak struktury kawałków?

[Deathhammer66]

Płyta jest cholernie bezpłciowa

O to to, najtrafniejszy opis nowej płyty.