Olo pisze:powinien sobie chłop już zafundować emeryturę... nieciekawie to wygląda
Po trójnaczyniowym przęsłowaniu koncerty ma już z głowy na zawsze, zarwane noce, całodzienne jazdy autobusem i wysiłek na scenie mógłby Go zabić. Teraz to już tylko unormowany tryb życia, regularne branie leków, dieta hipolipemizująca (błeee! jak mawia mój syn) i niezbyt obciążający aerobowy wysiłek fizyczny, najlepiej spacery.
Nawet nagrywanie wokali w studiu ryzykowne, Gdyby sobie podśpiewywał szeptane ballady dla nieszczęśliwie zakochanych nastolatek to by dało radę, ale z tym jego wyciąganiem w górę, nagłymi zmianami tonacji to praca przepony porównywalna z przerzucaniem węgla.
Nie każdy ma zdrowie Lemmy'ego...
Only dead fish flows with the stream...