THE CROWN (ex-CROWN OF THORNS)

[ŚWIAT BEZ KOŃCA]

Słuchałem przedwczoraj w drodze tego nowego The Crown i smutno mi się zrobiło i w refleksje mnie wpędziło. Wydali niegdyś niesamowicie dla mnie ważny "Deathrace King", w którym zasluchiwałem się jak pojebion, połowę tekstów pewnie dalej bym wykrzyczał w sprzyjających okoliczonściach. Co kawałek to eksplozja, nie moglem sie nasłuchać tego co leciało, a chciałem też natychmiast kolejny. Potem z czasem się to rozwadniało, na Crowned in Terror było wciąż dużo dobrych kawałków: Under the Whip, Speed of Darkness, Death Metal Holocaust. Z "Death is not Dead" nic już nie pamiętam, o "Royal Destroyer" być może w ogóle nie wiedziałem, bo nie kojarze jej nijak, a "Crown of Thorns" jest taka pulpą z death metalu, wypraną z emocji, która na chwilę podnosi zaciekawienie na "Eternally infernal", by potem znowu odpłynąć w niebyt odbytu. Sic transit gloria mundi.

[Najprzewielebniejszy]

Nowy album taki sobie. Po przesluchaniu nic nie zostalo w glowie.
Uwielbiam Eternal death.
Hell is here i Deathrace king kopia dupsko az milo. Nawet Crowned in terror z Lindbergiem mnie uwiódł.
Nowemu dam jeszcze szanse, ale kiepsko to widze.

[Herne the Hunter]

Kocham Deathrace. Kolejne dwie płyty bardzo lubię. Potem nie pamiętam nic.

[Br00tal]

Zostawie tu tylko na marginesie drodzy koledzy, ze kawalek Churchburner na nowce jest calkiem fajowy!

[Heretyk]

tak do possessed 13 łykam wszystko bez popity i z ogromną przyjemnością. wspaniały zespół