Ciąg dalszy historii, wypowiedź anonimowego pana Emila z FB pod postem Soundrive:
No Panie i Panowie... patrzę, czytam, myślę, znowu patrzę i czytam ... no i myślę ponownie... hmmm... warto niektórym naświetlić kilka spraw, bo widzę, że niektórzy z was są przeświadczeni z góry o czyjejkolwiek winie, słuchają i obserwują tabloidy, krytykują i wręcz wystawiają świadectwo swojej moralności, no fakt... Bo to czytają, oglądają, słyszeli od kolegi itd...
Projekt Pana D. powstał w oparciu o jego wieloletnie zasługi dla polskiego rynku muzycznego, na którym stąpa On już kilka lat, a nawet przed rozpoczęciem przygody z graniem na żywo.
Mianowicie stosując się do zasad '' coś w końcu wypali '' usiłował zaistnieć pogrywając lub nagrywając w swoim domowym studio kompozycje mniej lub bardziej zaskakujące. Coś na sposób grupy Sławomir znanej i lubianej w naszym kraju dla szerszej gawiedzi. Nie będę tu reklamował artystycznych projektów wyżej wymienionego, tylko przejdę do konkretów. Zdarzyło się razu pawnego, że został zaproszony do białostockiego projektu '' S '' , dosyć znanego na innej scenie dzisiaj, nie streszczając co było po drodze doprowadził do opuszczenia grona zespołu jednego z założycieli i twórcy zespołu i nazwy - współtwórcy - ten domagał się albo oddania nazwy lub zmiany nazwy, ponieważ uważał że to tak powinno być. Pan D. nie miał zamiaru absolutnie się do tego dostosować i '' olał '' cały temat. Zgorzkniały współtwórca tego zepołu pozostał zniesmaczony, ale pomyślał - Karma wraca...
Już podczas trwających prac scenicznych z projektem '' B '' Pan D. został wyrzucony z projektu '' S '' ponieważ wkórw kolegów z zespołu osiągnął apogeum i nie widzieli przyszłości do dalszej współpracy z tym byłym kolegą. Oczywiście byłym ponieważ oczywiście się obraził i nawet zakazał używania jakże ważnych kompzycji będących jego pomysłów dla zespołu...
Wracając do projektu '' B '' na samym początku jego kariery nie mając gdzie się zwrócić ( pomimo że jego księgowy prowadził wytwórnię i nie widział światełka ) zwrócił się do Pana K. o pomoc. Bo on ma tu takie melodie i może by coś z tym zrobić. Pan K. posłuchał i rzeczywiście wyraził chęć pomocy. Nie sugerowało to nic na początku, że Pan K. wyda w swojej wytwórni płytę dla projektu '' B ''; Reasumując jak się domyslacie płyta wyszła przy wspólnej pracy. Pan D. i Pan K. znali się ze wcześniejszej współpracy w innym zespole i Pan K. pomyślał że jako i on się zmienił to może i wszyscy ludzie też, wiek robi swoje, żałujemy za swoje grzechy, żucamy używki, jeden na kolanach jebie pod ołtarzem zdrowaśki, drugi staje się lepszym człowiekiem. Współpraca rozpoczęła się na dobre i poleciałooooo że cho cho... Pan D. na samym początku zapowiedział, że on nie wchodzi w żadne inwestycje, nie ma możliwości itd. itp. Pan K. zaryzykował kapitał żeby projekt mógł pokazać się dla szerszego grona i rozpoczęła się ich przygoda życia... Niestety Pan k. nie przewidział dwóch rzeczy, mianowicie : po pierwsze że Pan D. stanie się gwiazdorem z dnia na dzień i po drugie że Pan D. nie będzie chciał brać odpowiedzialności za żadne sprawy związane z ich projektem. Piszę z ich, ponieważ wcześniej to był ich projekt wspólny, przybijali sobie piątki, kochali się, snuli razem plany na przyszłość. Ale w pewnym momencie rozpoczął się proces robaczenia... jaki ? a taki :
Pan D. niesiony swoja falą wielkości rozpoczyna myśleć jak wielki człowiek, ktoś kto jest jedyny w swoim rodzaju, tak bardzo, że potrafi ubliżyć wynajętym muzykom - nawet swoim kolegom, przyjaciołom - mówiąc wprost, że to on jest liderem, on tu jest najważniejszy i on wszystkim płaci i to własnie jego wola i największa wola musi być egzekfowana !!! Panowie najemnicy z jakiej gliny by nie wywodzili się, nieważne z jakiego pieca jedli chleb powinni być mu posłuszni. Próby rozmowy lub kilkakrotnie nawet tłumaczenia jak przyjaciel przyjacielowi spotykały się ze sprzeciwem... a kończyły się nawet usunięciem z projektu. Warto tu wspomnieć, że informację o takim ruchu miał za zadanie przekazać wielkiemu winowajcy Pan K. , ponieważ Pan D. nie czuł się w tym najlepiej... z resztą nigdy nikomu nie powiedział nawet dobrego słowa, nie wspominając o czarodziejskim a jakże normalnym przepraszam stary, nie wyszło etc...
W międzyczasie sprawy nabrały obrotów i Pan K. stanął przed poważnym problemem, jaki to musiał to oczywiście starać się delikatnie przedstawić Panu D. Chodziło o drugą płytę, był do podpisania kontrakt, starało się kilka wytwórni, managementów zaprosić projekt do współpracy. Pan D. był niewzruszony, ponieważ on nie chciał nic podpisywać. Wiązało się to z ujawnieniem w urzędzie skarbowym, utraceniu zasiłków rodzinnych i kilka innych przywilejów związanych z życiem jako bezrobotny, bo warto dodać że to cały czas Pan '' K '' odprowadzał do urzędów podatki i odprowadzał też do kieszeni Pana D. gotówkę pod stołem.
Ciąg dalszy:
Wracając do propozycji drugiej płyty to oczywiście że istniał zarys, który Pan D. puszczał każdemu napotkanemu osobnikowi od dwóch lat, ale tak naprawdę nie miał więcej weny żeby ją skończyć... OOO !!! czemu taki sławny kompozytor nie dawał rady ? Otóż musicie wiedzieć, że przy kompnowaniu pierwszej sławetnej płyty która dałą mu taki rozgłos Pan D. korzystał z pomocy innych autorów ! Jakich ? ! ? a tego dowiecie się może po rozprawie sądowej oczekującej w kolejce do Pana D. , który dobrze wiedząc jak korzystać z internetu, zasięgu wi-fi i aplikacji wspomagających jego proces myśleniowy korzystał z tych dóbr.
Wracam do Pana K. ten człowiek, którego nazywacie różnie w swoich wypowiedziach stanął przed ogromnym problemem co dalej ? Pomijając to że wcześniej już próbował sił w dyskusjach z umysłem Pana D. usiłując doprowadzić do powstania zespołu ten jednak cały czas wolał być liderem, kompozytorem, królem, bogiem i jeszcze czym lub kim grom wie więcej.
W końcu sami najemnicy zaczeli mu doradzać, że czas zacząć działać bez Pana D. Nie tzreba było czekać i Pan K. doszedł do wniosku, że jest jedynym odpowiedzialnym za całą przyszłość, twarz i umowy człowiekiem w tym projekcie i musi działać. Pan D. w tym czasie stroił jeszcze większe fochy. Idąc po rozum do głowy zadecydował, że już ma dosyć i oświadczył Panu D. że opuszcza jego projekt z chwilą wypełnienia misji, czyli do ostatniego koncertu zgodzonego przez niego.
i odszedł Pan K. ... ale ... a powiem wam po ...
Cała historia nie miała by miejsca żeby nie trzecia osoba w postaci Pana S. człwieka idealnego, księgowego Pana D. On to jako zacięty wróg takiego gównianego projektu jakim jest '' B '' miał na celu manipulowanie i ustawianie Pana D. do zakończenia współpracy z Panem K. Ten sam księgowy Pana D. który prowadził wytwórnię i na samym początku nie widział przyszłości dla tegóż projektu ... i znowu : O losie ! Przypadek...
No i stało się, Pan K. założył zespół, prawdziwy z muzykami stabilnymi, nie wynajetymi, prawdziwy zespół, nazwał zespół '' B '' bo jak że inaczej ? przecież to normalne, tym bardziej, że Pan D. na ostatecznej rozmowie powiedział mu wyraznie : ŻADNEJ DRUGIEJ PŁYTY !!! NIC NIE BĘDZIE !!! I JUŻ !!! i miał się projekt rozejść jak smród po gaciach ...
Też znana historia, z końca grudnia 2018, kiedy to Pan S. opublikował filmik, w którym publicznie ubliża już nie tylko Panu K. ale wszystkim jego współpracownikom... no udało się mu to i ubliżał, przecież to u nas w Polsce normalne, także normalne jest żeby wszyscy od razu wydawali wyroki... a pewnie!, a co ?, dojebać kolesiowi, przecież to chuj ! gnuj ! złodziej !
Dziś Pan S. zamknął konto FB, usunął wszystkie swoje komentarze... nie ma Pana S. stał się panem s... Ale czekają już z pozwem ludzie inteligentniejsi ...
Pan D. jak był zawzięty tak pozostał, jak usłyszał że go nikt nie chce wziąść do zespołu i nikt nie chce z nim grać postanowił szukać pomocy wśród fanów, ktorych zawsze nazywał po przyjacielsku KUCE. Napisał odezwę, ale to nie pomogło, management działał i zamkną mu konto instagram. Postanowił więc nagrać film i opublikować go na Youtube. I w tym momencie odezwał się w nim talent aktorski !!! Jak on zagrał !? ! nikt nie widział Pana D. jeszcze w takiej roli... ludzie niedowierzali... a kuce - jego fani jak sie dowiedzieli o jego nieszczęściu na pewno mu wybaczyli że tak ich nazywa - zaczęli ochoczo podkrzykiwać ponownie pod adresem Pana K.
Wyzwisk nie ma końca, przecież ich bohater, ich lider cierpi... no właśnie...
Ten człowiek taki w rzeczywistości nie jest, jest wulgarny, oschły, sztuczny, bez sumienia i drwiący ze wszystkich... tak drwiący , non stop drwi z ludzi, FUC OFF - fy w kierunku supportów na koncertach, w kierunku organizatorów i promotorów, wiecznie niezadowolony i obrażony na wszystkich.
Drwi z nas wszystkich, nie ma szacunku dla sceny, wybaczcie mi, ja wywodzę się z trochę starszych manaków, więc szanuję dokonania naszych ziomali. Pierwszymi, którzy przetarli nam szlaki na zachodzie byli nie kto inny jak Vader, a właśnie tak się składa bo to właśnie Pan D. jest autorem - niby kompzytorem kolejnego swojego po drodze karierowicza projektu o nazwie PITER Z VADERA ! nie wiedzieliście ? to teraz już wiecie... W taki sposób Pan D. okazuje szacunek dla doświadczonych i starszych kolegów, nic takiego, w ten sposób pokazał naszej pierwszej narodowej dumie z gatunku muzyki że on też potrafi grać jak Piter... tylko że on minimum 20 lat po nim...
Drwi z nas wszystkich nawet w tym filmie, w którym taki biedny i pokrzywdzony prosi kuce o pomoc... siedzi w tym swoim przydomowym studiu i płacze... a za nim leży na stole tzw. deska, czyli stół mikserski marki Allen & Heath, własnośc Pana K. , któremu zapomniał go oddać... pożyczył sobie, przepraszam tak jak wy nazywacie Panie i Panowie - ukradł !
Po ostatnim koncercie projektu '' B '' we Wrocławiu pojechał do domu wypasionym autem, ale z garstka w ręku swojego scenicznego ekwipunku, ponieważ nawet gitary byłu finansowane z kieszeni Pana K. który nikomu nigdy nic nie żałował i nigdy nie odmawiał pomocy, tylko żeby było Panu D. na rękę, żeby już nie stroił fochów...
Finał jest taki, że Pan K. ma zespół i będzie kontynuować bez projektu Pana D. ponieważ nie jest on jedynym człowiekiem, który robi muzykę w tym kraju. Są lepsi. Ludzie, którzy mają serce i rozum, którzy czują i niepotrzebują kraść / kopiować niczyich pomysłów.
Mógłbym tak opowiadać bez końca... ale co to zmieni ? Przecież Wy Panie i Panowie wiecie lepiej...
Żeby nie było - moje konto jest anonimowe, jestem z tzw branży, wiem bardzo dużo, ale ujawnię się tylko na żądanie sądu lub wiekszych instancji. Dziękuję za uwagę,