Masterful Magazine

Nigdzie nie czytałem dotąd żadnego porządnego opracowania/podsumowania nt. wymienionego w tytule zjawiska więc sądzę że można by to zrobić na łamach forum. Nie chodzi mi tutaj bynajmniej o klasyki hc/thrashu vel crossoveru a to coś co działo się od lat 90' sięgając zenitu popularności gdzieś 5-6 lat temu. Żeby rozwiać wątpliwości temat jest we właściwym dziale bo to nie tylko jest metal (wbrew bredzeniu prawdziwek) jak i rodowód takiego grania zakorzeniony w klasycznym metalowym łojeniu. Co prawda tacy KSE poznali Slayer dopiero po trasie z ww ale tacy goście z Shadows Fall to już wyższa szkoła wtajemniczenia bo wśród inspiracji wymieniają m. in. Devastation, a fantastyczny niemiecki Heaven Shall Burn bawi się od coverowania Bolt Rower po kradzież riffów Dismember, u Lamb of God słychać masę Pantery, u God Forbid rejony Bay Area, u Black Dahlia Murder szwedzkie p2p2 etc. Konkrety:

1. Czy można już mówić o jakichś klasycznych definiujących ten nurt (jakkolwiek szerokie by nie były jego ramy)?
2. Czy oceniacie metalcore'a na plus czy wyjebalibyście go z mapy świata jako szkodnika?
3. Które kapele cenicie najbardziej i dlaczego Shadows Fall i HSB?
4. Czy ten nurt (tadaaaamm) 'artystycznie' jeszcze żyje?

nie.

Metalcore to najgorsza rzecz jaka mogła się przytrafić muzyce metalowej. Ten, nazwijmy to umownie, 'nurt' nie wniósł kompletnie nic do rockandrollowego światka. Nawet znienawidzony tu i ówdzie Numetal zaowocował kapelami takimi jak chociażby Korn czy Slipknot, a metalcore nie ma do zaoferowania kompletnie nic. I ten cały zjebany emoimage chujków pijących soki owocowe po koncertach (bo z tym mi się to kojarzy) wkurwia mnie niesamowicie. Numetalowcy ubierali się przynajmniej jak renegaci, ćpali, pili i palili. A tutaj - matko boska - wszystko jest bez wyrazu. Oczywiście jest parę płyt, które w/g mnie dają radę, ale w ogólnym rozrachunku metalcore ssie pałę po całości. Z połykiem.

numetal, metalcore, jeden chuj. zaorać wszystko równo z ziemią i zalać betonem.

Gruchy już jadą.

Poza takimi kapelami jak Converge czy DEP, cały ten "nurt" mógłby nigdy się nie narodzić...

wszystko co ma core w nazwie oprocz grindu niech spierdala. gowno z wokalistami w koszulach w kratke i obcietych na pizde z emo grzywka.

Nie lubię też, bo wokale są dla mnie nie do strawienia, ale lubię za to nu metal typu Korn i nowy Limp Bizkit, więc trv nie jestem.

ale wy jestescie slodcy i uroczy

To nie ja jestem w avatarze :E joke

Rydel pisze:Poza takimi kapelami jak Converge czy DEP, cały ten "nurt" mógłby nigdy się nie narodzić...

Ale to żaden metalcore akurat.

jak to słusznie ktoś zauważył- zaorać.

maciek z klanu pisze:wszystko co ma core w nazwie oprocz grindu niech spierdala.

Maciuś co sie stao? powiedz to dzentelmenom z Biohazard:

maciek z klanu pisze:wszystko co ma core w nazwie oprocz grindu niech spierdala. gowno z wokalistami w koszulach w kratke i obcietych na pizde z emo grzywka.

Pomijając zabawny odchył ideologiczny (czy chodzi tu o Straight Edge, czy po prostu o zwykłe lewactwo), jest kilka ZAJEBISTYCH kapel hardcore'owych. Więc łaskawie proszę się odpierdolić od Sick of it All, Agnostic Front, Death Before Dishonor, Madball, czy Pro-Pain.

musialbym sie mocno zastanowic czy znam cos bardziej wkurwiajacego niz metalcore. chyba nie.



o czyms takim bedziemy rozmawiac? srsly?

a Eris is my homegirl to metalcore?

witchfinder pisze:jest kilka ZAJEBISTYCH kapel hardcore'owych. Więc łaskawie proszę się odpierdolić od Sick of it All, Agnostic Front, Death Before Dishonor, Madball, czy Pro-Pain.

A tym bardziej od Black Flag, Bad Brains, Minor Threat czy Poison Idea. ;)

Metalcore to jest to coś co jest na ostatniej płycie Cryptopsy? Do wyjebania całość zatem, 1/10.

Możemy się zżymać, ale "zapomniał wół jak cielęciem był" - 20 lat temu fani tradycyjnego heavy czuli w stosunku do death metalu dokładnie to samo co my teraz do tego emo-metalowego gówna. To jest niestety kolejny masowy trend, którego nie ma szans zatrzymać. To już się dzieje. My możemy się już tylko cieszyć z kolejnych reaktywacji i nowych lub pobocznych projektów tych samych gości, bo nowych muzyków na scenie death/black/thrash będzie przybywało jak na lekarstwo.

Olo pisze:Możemy się zżymać, ale "zapomniał wół jak cielęciem był" - 20 lat temu fani tradycyjnego heavy czuli w stosunku do death metalu dokładnie to samo co my teraz do tego emo-metalowego gówna.

Słuszna uwaga. Ja nie lubię takiego grania, ale też nie wzbudza ono we mnie jakiejś wielkiej agresji. Po prostu tego nie słucham.