Regulamin forum
Tematy związane tylko z jednym zespołem lub jedną płytą. Wszelkie zbiorcze typu "América Latina Metal" lub "Najlepsza polska płyta thrash" itp. proszę zakładać w dziale "Dyskusje o muzyce metalowej"
Gdzieś się zagubił temat o niemieckim VENDETTA. W latach 80-tych nagrali dwa - dla mnie znakomite albumy - "Go and Live... Stay and Die" oraz "Brain Damage". Od końca lat 80-tych do 2003 milczeli po czym nagrali demówkę, której nie słyszałem. W 2007 wydali album "Hate", który został przyjęty dość chłodno - pewnie dlatego, że z tą starą Vendettą miał niewiele wspólnego. Zniknęła gdzieś niemiecka toporność i dzikość, a pojawiło się wyrafinowanie przywodzące na myśl skojarzenia z thrashem zza wielkiej wody. Mi osobiście ta płyta bardzo przypadła do gustu - zaliczam ją do grona najlepszych thrashowych albumów ostatnich lat. Dziś przyszła do mnie ostatnia w tym roku dostawa płyt CD i właśnie w odtwarzaczu kręci się tegoroczny, najnowszy album VENDETTA - "Feed The Extermination". Przy pierwszej konfrontacji wydaje mi się trochę twardszy, bardziej bezpośredni niż poprzedni. Na pewno nie powala i raczej do thrashowego TOP 5 2011 roku nie wskoczy.
A jak Wam się podoba VENDETTA? Lubicie ich stare płyty? Słuchaliście tych poreaktywacyjnych?
Nie cierpię. Lubię kwadratowe, toporne riffy wczesnego Destruction czy Kreator. Nawet debiut Exumer sobie mogę odświeżyć po latach. Ale Vendetta dawniej, a już tym bardziej teraz to dla mnie gówno po stokroć, które trzeba wapnem zalać i do rowu. Podobnie mam z Assassin - dla neosofixów pewnie kult, a dla mnie to była zawsze cienizna zbierająca nadgniłe plony, które opadły z drzew wielkiej trójki. Na śmietnik historii z tym, a przywoływać tego nazwę co najwyżej ku przestrodze.
Only pierwsze bicia are real!
manieczki pisze:Proszę tutaj pana lykantropa nie denerwować dzisiaj już, bo wypił 5(pięć) piwek, d.o.k.u.r.w.i.l wor metalem i cisnienie jego wynosi tera 150/95
W okolicach 1988 stawiałem ten zespół w jednym rzędzie z SODOM i KREATOR. Lubiłem zarówno jedynkę jak i dwójkę. Nie słyszałem ze dwadzieścia lat. VENDETTA nie przebiła się przez fale śmierci i czerni. Może kiedyś jeszcze wrócę, ale pewnie tylko do pierwszych dwóch.
Ja Cię proszę Lykantrop, nie mieszaj Exumer w te szkopskie kwadraty, tam bazą był głównie Slayer ale też Exodus, Whiplash - to jest najbardziej amerykańska z niemieckich kapel :)
hcpig pisze:Ja Cię proszę Lykantrop, nie mieszaj Exumer w te szkopskie kwadraty, tam bazą był głównie Slayer ale też Exodus, Whiplash - to jest najbardziej amerykańska z niemieckich kapel :)
Exumer na dwójce się zaczął mocno hamerykański robić. Na debiucie słychać, że to szwaby.
Only pierwsze bicia are real!
manieczki pisze:Proszę tutaj pana lykantropa nie denerwować dzisiaj już, bo wypił 5(pięć) piwek, d.o.k.u.r.w.i.l wor metalem i cisnienie jego wynosi tera 150/95
E tam, jedynka jest bardzo amerykańska - takie 'Sorrows of Judgement' na przykład - slayerowskie riffy i supertechniczne solo, wokal może kojarzyć się z sepleniącymi Szkopami ale ja tu słyszę równie dobrze T. Portaro :)
ultravox pisze:Przecież to właśnie kwadratowość jest zajebista, im bliżej grania w stylu gay area tym gorzej ;)
Jest dokładnie odwrotnie - umpa umpa vs górowanie techniką, wokalem, produkcją, pomysłami itp. wszystkim praktycznie. Też kiedyś miałem taki pogląd jak Ty, ale przejrzałem na uszy. :)
hcpig pisze:Jest dokładnie odwrotnie - umpa umpa vs górowanie techniką, wokalem, produkcją, pomysłami itp. wszystkim praktycznie. Też kiedyś miałem taki pogląd jak Ty, ale przejrzałem na uszy. :)
Niezbyt ten opis pasuje do tego, co masz w awatarze. ;) Ale może i ja kiedyś przejrzę na uszy. ;) Póki co idę raczej w przeciwną stronę i w niemieckim thrashu najbardziej cenię właśnie tę kwadratowość i toporność. Dlatego też wolę "In the Sign of Evil" od nudnego "Better Off Dead" i "Endless Pain" od "Renewal".
Lykantrop pisze:Nie cierpię. Lubię kwadratowe, toporne riffy wczesnego Destruction czy Kreator. Nawet debiut Exumer sobie mogę odświeżyć po latach. Ale Vendetta dawniej, a już tym bardziej teraz to dla mnie gówno po stokroć, które trzeba wapnem zalać i do rowu. Podobnie mam z Assassin - dla neosofixów pewnie kult, a dla mnie to była zawsze cienizna zbierająca nadgniłe plony, które opadły z drzew wielkiej trójki. Na śmietnik historii z tym, a przywoływać tego nazwę co najwyżej ku przestrodze.
A ostatnia płyta ASSASSIN dużo lepsza niż ostatnie albumy DESTRUCTION czy KREATOR.
w skrócie to sprawa ma sie tak
DESTRUCTION =KREATOR >>>>>>>>>>>>>SODOM >>>>>>>>DEZTROYER,ASSASSIN,VIOLENT FORCE,WICCA,VENDETTA>>>>>>>>>>gówno sto >>> EXUMER