W 1989 roku wychodzi pierwszy thrashowy strzał, tj. "Fool's Game". Fajne granie, ze świetnymi momentami, ale trochę się jednak zdezaktualizowało po latach:

Już na tym albumie gościnnie udzielał się niejaki DJ Pause, wprowadzając skrecze i rapowe hałasy, co dla wielu metalowych purystów było nie do przełknięcia. Wkrótce rzeczony DJ stał się pełnoprawnym członkiem zespołu i w sześcioosobowym składzie chłopaki nagrali płytę "In This Life" wydaną w 1991 roku. Był to nienagannie techniczny materiał, fantastycznie zaaranżowany, z funkującym basem, thrashowymi gitarami, skreczami, hałasami i wokalem przypominającym Pattona, tylko mniej szorstkim, a bardziej melodyjnym.
Niektórzy uważają ten album - i wcale im się nie dziwię - za najlepsze dzieło zespołu.

Potem przyszedł czas na single i epkę, w międzyczasie były jakieś tarcia w zespole, czego rezultatem była zamiana na stanowisku wokalisty i pana Holderby'a zastąpił niejaki pan Paul Kimball, o zupełnie innej barwie głosu i stylu śpiewania. W 1994 wychodzi ich ostatni album "The Next Room" i moim zdaniem jest to jedyne w swoim rodzaju ARCYDZIEŁO, płyta wszechstronna, emocjonalna, a jednocześnie bardzo stonowana. Znacznie potężniejsze brzmienie, grungowy wręcz wokal, wszystko głębsze, mocniejsze, nowocześniejsze niż dotychczas. Z jednej strony zahaczające o thrash, z drugiej pełne elektroniki, a z trzeciej z ciężkim groove i potężną sekcją. Oczywiście - jak można było się spodziewać - nikt do takiego grania jeszcze wtedy nie dojrzał, więc materiał okazał się marketingową klapą, za to - z perspektywy czasu - albumem kompletnym, innym, oryginalnym. Tu całość:

Po tym "sukcesie" zespół rozpadł się, aktywował parę lat temu w zmienionym składzie, ale raczej w celach koncertowych. Natomiast ciekawą rzeczą jest formacja CARELESS HEARTS, powołana do życia przez pana Kimballa, wokalistę MORDRED z "The Next Room", która specjalizuje się graniu alt country/country bluesa:
Wydali dwie płyty, bardzo polecam, jak ktoś lubi takie granie.

