Masterful Magazine

Jeśli lubicie całym sercem stary heavy metal i rock'n'roll, uważacie że najlepsza era Motorhead to ta z szybkim Eddie'm, a Tank jest najlepszą kapelą z UK to z pewnością łykniecie to co wyprawia Superchrist. W chuj luzu, słoneczka, zimnego piwa i testosteronu znajdziecie w tej muzyce, a że o tej porze roku jest deficyt w/w (no... z wyjątkiem zimnego piwa i teścia u zekke) to kuracja w takiej postaci jest pożądana. Chłopaki dopiero co wydali szósty album w swojej karierze i chociaż nie jest tak zajebiście jak na moim ulubionym "Headbanger" to o żenadzie nie ma mowy. Zajawka? Voilla:



I cały "Holy Shit":
http://hellsheadbangers.bandcamp.com/album/holy-shit

Całkiem spoko kapela. Jednak jeszcze bardziej lubię powiązany personalnie High Spirits. Swego czasu dość mocno katowałem ich "Another Night".

Zresztą czy płyta z taka okładka może być kiepska? ;)

Wróciłem w piątkowy wieczór, przed uroczystym otwarciem browara, do "Holy Shit". Ale fajnie się w takich momentach słucha takiego lekkiego, niezobowiązującego zżynania z Motorhead. Wszyscy, którym nie zmiękły rury i wolą strzelający lepa rock'n'roll niż wypociny Vemod, jeszcze raz z całego serca polecam Superchrist. Gwarant udanej zabawy!

chyba 'najsłabszy' projekt chrisa blacka, no ale w sumie i tak wporzo