Strona 1 z 2
PELICAN
: 05-04-2013, 12:17
autor: Drone
Porozmawiajmy o jednym z tytanów tektonicznego metalu. Czy wolicie prehistoryczny zgrzyt skał obecny na debiucie, tj. na płycie "Australasia" czy też późniejsze oblicze, momentami chyba uJESUsowiono-zISISowione?
Wkleję też okładkę do "Australazji", bo bardzo lubię na nią spoglądać w wolnych chwilach.

Re: PELICAN
: 05-04-2013, 12:25
autor: Self
Zdecydowanie stawiam na Australasię + Pelican EP. Następny pełniak i epka March to the Sea też mi się dobrze kojarzą, ale to już nie to - ugrzecznione to, miłe dla ucha, ale nie potrafi wprowadzić mnie w taki trans co wspomniane wcześniejsze materiały. Dalej nie śledziłem ich losów i raczej to się nie zmieni.
Re: PELICAN
: 05-04-2013, 12:42
autor: black jacket
pare lat temu mialem korbe na nich, teraz dosc rzadko wlaczam, debiut/australasia/march/fire wydaja mi sie najlepsze, ostatniej ich plyty nie znam nawet.
z nieco podobnych rzeczy ostatni album russian circles - empros czesto u mnie goscil w zeszlym roku.
Re: PELICAN
: 05-04-2013, 13:45
autor: Harlequin
Znam tylko "Fire..." i "Echoes...", ale i jedna i druga wydawały mi się rozwleczone. Generalnie od kiedy wyszły nie sluchałem ich. Może teraz inaczej bym je odebrał.
Re: PELICAN
: 05-04-2013, 15:30
autor: megawat
Znam tylko "The Fire in Our Throats Will Beckon the Thaw" i cóż... Nie widzę tu geniuszu, ale jakoś dziwnie często do tego wracam, kontempluję, miło spędzam czas, ale bez ambicji poznawania czegokolwiek więcej z ich dyskografii. :)
Re: PELICAN
: 05-04-2013, 16:06
autor: Nerwowy
Niby moje granie, ale zawsze mnie nudzili jakoś...
Re: PELICAN
: 05-04-2013, 16:13
autor: Hollowman
Przymierzam się od dłużeszego czasu bo znajomy który siedzi w takich klimatach mocno zachwalał swojego czasu.
Re: PELICAN
: 05-04-2013, 16:23
autor: Morph
Pelikan niestety obsysa po całości.
Re: PELICAN
: 05-04-2013, 19:59
autor: Drone
Myślałem, że połyka.
Re: PELICAN
: 05-04-2013, 20:04
autor: longinus696
Drone pisze:prehistoryczny zgrzyt skał
Myślałem, że to temat o Pelican, a nie o Nadja.
Re: PELICAN
: 05-04-2013, 20:05
autor: Drone
Przecież na debiucie jest właśnie to :)
Re: PELICAN
: 05-04-2013, 20:08
autor: longinus696
Drone pisze:Przecież na debiucie jest właśnie to :)
O, to muszę poznać w takim razie :)
Re: PELICAN
: 05-04-2013, 20:17
autor: streetcleaner
Bez 'Radiance of Shadows' NADJA życia sobie nie wyobrażam.
Bez PELICAN jak najbardziej ;)

Re: PELICAN
: 05-04-2013, 20:24
autor: longinus696
streetcleaner pisze:Bez 'Radiance of Shadows' NADJA życia sobie nie wyobrażam.
Wzorcowa płyta tektoniczna.
Re: PELICAN
: 05-04-2013, 20:28
autor: Nerwowy
Nadja - sradja.
Re: PELICAN
: 05-04-2013, 20:39
autor: Drone
Gadanie tam. Oczywiście, że przy tej liczbie wydawnictw trafiają się słabsze, ale generalnie NADJA ma wielkie strzały w kolekcji.
Re: PELICAN
: 05-04-2013, 21:27
autor: longinus696
Drone pisze:Gadanie tam. Oczywiście, że przy tej liczbie wydawnictw trafiają się słabsze, ale generalnie NADJA ma wielkie strzały w kolekcji.
Oczywiście, że tak. Tymczasem pogadajcie o Pelicanie, może coś mnie zachęci do spróbowania.
Re: PELICAN
: 05-04-2013, 21:57
autor: REINHARD IRRUMATOR
Pelican nagrał jedną bardzo dobra płytę - Australasia, reszta to rozciągnięta mleczna krówka, lepiej pogadać o Nadji ;)
Re: PELICAN
: 06-04-2013, 22:44
autor: Tarpaulin
Znajomosć dwóch pierwszych płyt w zupełnosci wystarczy. Debiut jest bardziej surowo-zgrzytliwy, dwójka bardziej dźwięczna, przestrzenna, Isisowata, Później zaczęło się smętne pierdzenie w stołek
Re: PELICAN
: 07-04-2013, 10:14
autor: DeadButDreaming
Australasia to potężny album. Połączenie mocarnego brzmienia i przestrzeni. A przy tym utwory na niej zawarte są bardzo chwytliwe, wszystko tutaj pięknie chodzi. Debiut przekonał mnie od samego początku. Doskonała płyta. Swoją drogą zdaje się, że Aaron Turner z ISIS zrobił do niej okładkę.
Album The Fire in Our Throats Will Beckon the Thaw nie zapadł mi tak w pamięć. Ale faktycznie, pamiętam że był on już trochę inny. Pozbawiony brzmienia, które kruszy skały ;) Mniej bezpośredni. Nigdy mnie nie przekonał, zawsze trochę mi się dłużył, ale nie jest to zła płyta, warto posłuchać.
Znam jeszcze EP Ephemeral - nic szczególnego, można posłuchać, ale niekoniecznie. Chyba można zaryzykować tezę, że czym późniejszy Pelican tym łagodniejszy.