
Tagi: Psychedelic Rock, Folk Rock, Country Rock, Roots Rock
Skład: Teemu Markkula, Tenho Mattila, Miikka Heikkinen, Riku Pirttiniemi - i tak ich nikt nie zna, także nie ważne kto na czym gra.
Muzyka:
Zacząć należy od tego, że nie zachwyciła mnie ostatnia płyta Graveyard - poprzednią zaś uważałem za małe arcydzieło w retro rocku. Dlatego też tym bardziej się cieszę, że luka po nich została wypełniona - także przez Skandynawów (tym razem Finów, bądź Finlandczyków - jak kto lubi).
Co zaś dostajemy na wspomnianym debiucie?
Rocka. Ale takiego prawdziwego i zagranego z jajem. Słychać, że chłopaki czują te dźwięki - tak jak Graveyard je czuł na poprzedniej płycie. Bardzo swobodnie łączą wiele konwencji i jeszcze łatwiej przechodzą od jednego motywu drugiego. W ich muzyce słychać psychodelię spod znaku Jefferson Airplane, country Neil’a Younga czy nawet w stylu Johnny’ego Casha, a momentami także krautowe smaczki - nie tylko w użyciu syntezatorów, także poprzez odpowiednie transowe elementy (vide Shining).
Bardzo dużo się tutaj dzieje, wolniejsze kawałki są przeplatane niezłymi galopadami (Roamin' Baby Blues), całość zaś wieńczy westernowy The Peace Maker. Naprawdę robi wrażenie mnogość wpływów uchwyconych na tej płycie - trzeba jednak im oddać, że przy tym słychać w tym ich własny sznyt, nie zaś jedynie czołobitne odtwórstwo.
Natomiast jeżeli można tej płycie cokolwiek zarzucić, to właśnie brak spójności - jakiejś myśli przewodniej. Ale myślę, że tej tutaj po prostu nie ma - bo nie o to w niej chodzi - jest zwykła czadowa płyta, której słucha się z przyjemnością.