
HF prowadzili goście od DRUDKH, BLOOD OF KINGU, czy ASTROFAES i, żeby zbytnio nie przynudzać, posunę się do twierdzenia że to może najlepsza horda zza Bugu była. Kawał zajebistego, skurwysyńsko ZŁEGO black metalu prosto z lasu. Z tym, że nie ma tu ani grama obory, za to jest bardzo solidny, lodowato zimny, surowy i transowy napierdol dla Szatana. Dużym atutem są wokale - zamiast typowego, leśnego skrzeczenia dostajemy porządny, deathmetalowy growl, co wychodzi tej muzyce zdecydowanie na plus.
Osobiście znam Sorrow i Purity i są to wielce ok płyty, panowie łoją aż miło i zdecydowanie nie robią z lasu pośmiewiska, za co się im wielki szacun należy. A że lubię i metal i las, to HATE FOREST robi mi doskonałe paparara. Właściwie można się przyczepić tylko do perkusji z automatu, ale to syntetyczne brzmienie w sumie pasuje do zdecydowanie odhumanizowanej i bardzo zimnej atmosfery, jaką wytwarzają Ukraincy.
Znacie? Kochacie?