
Zespół zaledwie jednej płyty, ale za to jakiej! Instrumentalny mega rozpierdol. Onanizm na gitarach i perkusji w czystej postaci. Wszystko podlane genialnym głosem Øyvinda Hægelanda. Zapewne wszyscy tutaj kochają ten zespół i TĘ płytę. Prawda misiaczki? :-)