Embalmed powstał w 1991 r., nagrał dwa bardzo dobre demówki w najlepszych dla death metalu czasach i rozpadł się. Teraz powracają, grając to samo czyli brutal death metal, ale w stylu z pierwszej połowy lat 90-tych, bo dzisiejsza metalowa młodzież, wychowana na potomkach Devourment zapewne brutalnym death metalem tego nie nazwie. Ważne, że materiał czyli album "Brutal Delivery of Vengeance" kasuje większość płyt jakie ostatnio powstały na tym polu w Stanach, mimo że większość materiału jest nowa. Mocny punkt tego roku choć metal-archives za datę premiery podaje grudniową emisję mp3.
Album wydaje reaktywowana właśnie wytwórnia Corpse Gristle Rec., a w Europie Dark Blasphemies Rec.
Re: EMBALMED (US - TX)
: 23-01-2014, 17:52
autor: Dalihrob
Only mexican Embalmed is real.
Re: EMBALMED (US - TX)
: 23-01-2014, 17:56
autor: Mental
dobre w chuj te kawałki, z chęcią kupię płytę.
Re: EMBALMED (US - TX)
: 23-01-2014, 18:03
autor: Pacjent
Dalihrob pisze:
Only mexican Embalmed is real.
Mogą Amerykanom najwyżej kible umyć.
Re: EMBALMED (US - TX)
: 23-01-2014, 18:34
autor: Nasum
O tak, Teksańczycy dowalili do pieca ostro. Brzmienie wywraca flaki, czekam aż album bedzie można kupić w Polszy.
Re: EMBALMED (US - TX)
: 23-01-2014, 21:10
autor: Pacjent
Jeszcze wyraźne dowody na to, że EMBALMED dzielnie radzili sobie już ponad 20 lat temu. Utwór z pierwszego demo "Pieces Remain":
i z drugiego "Boiling Humans":
Drugie demo wraz z materiałem nagranym przez członków Embalmed działających pod szyldem Blastwound trafiło na kompilację "Boiling Humans".
Re: EMBALMED (US - TX)
: 23-01-2014, 22:04
autor: Czesław
Dalihrob pisze:
Only mexican Embalmed is real.
No i generalnie co tu więcej gadać ;)
Re: EMBALMED (US - TX)
: 25-01-2014, 12:55
autor: Pacjent
Czesław pisze:
Dalihrob pisze:
Only mexican Embalmed is real.
No i generalnie co tu więcej gadać ;)
Nic nie gadaj tylko posłuchaj całej płyty amerykańskiego Embalmed to zmienisz zdanie.
Re: EMBALMED (US - TX)
: 26-01-2014, 15:01
autor: AroHien
Dalihrob pisze:
Only mexican Embalmed is real.
Tak jak lubie tych chudych meksykańców tak nieco grubsi amerykańce ich zmiatają.
Świetny materiał. Jest już w sprzedaży. Jesli chłopek z Dark Blasphemies spisze się jak przy poprzednich zamówieniach to w połowie tygodnia powinienem sie cieszyć z cd.
Re: EMBALMED (US - TX)
: 26-01-2014, 16:05
autor: Pacjent
AroHien pisze:
Dalihrob pisze:
Only mexican Embalmed is real.
Tak jak lubie tych chudych meksykańców tak nieco grubsi amerykańce ich zmiatają.
Świetny materiał. Jest już w sprzedaży. Jesli chłopek z Dark Blasphemies spisze się jak przy poprzednich zamówieniach to w połowie tygodnia powinienem sie cieszyć z cd.
To europejskie wydanie jest na tradycyjnym CD czy digi?
Re: EMBALMED (US - TX)
: 27-01-2014, 21:40
autor: AroHien
Jeszcze nie mam ale prawie pewien jestem, ze pudełkowe.
Re: EMBALMED (US - TX)
: 29-01-2014, 09:54
autor: Nasum
Daj znać jak wyglada to wydanie. Skrobnij też parę słów jak prezentuje się płyta w całości.
Re: EMBALMED (US - TX)
: 01-02-2014, 21:34
autor: AroHien
Wydane w pudełku. Wkładka dość skromna, zdjęcia, podziekowania i tego typu pierdoły. Szkoda, ze tylko jednen tekst ( do Tortured) bo az chce się wyrykiwać kawałki przy odsłuchu hehe. Materiał równy i miazdzacy. Swietne basowe brzmienie, cholernie 'bujające' zwolnienia, no miodek dla misiów lubiących death metal!
Re: EMBALMED (US - TX)
: 02-02-2014, 11:17
autor: Pacjent
AroHien pisze:Wydane w pudełku. Wkładka dość skromna, zdjęcia, podziekowania i tego typu pierdoły. Szkoda, ze tylko jednen tekst ( do Tortured) bo az chce się wyrykiwać kawałki przy odsłuchu hehe. Materiał równy i miazdzacy. Swietne basowe brzmienie, cholernie 'bujające' zwolnienia, no miodek dla misiów lubiących death metal!
Pewnie pojawi się za jakiś czas w SMG albo przynajmniej na Allegro.
Wychodzi na to, że okrutnie przepłaciłem. Warto było, płyta wyśmienita, kto nie ma nich się nawet nie zastanawia.
Re: EMBALMED (US - TX)
: 10-05-2015, 11:11
autor: Nasum
Słucham tej płyty od kilku dni na okrągło. A co se bede żałował, skoro album jest tak dobry, że wchodzi we mnie jak nóż w roztopione masło, to co poradzić... No Panowie, co poradzić, skoro na nic innego w tej chwili ochoty nie mam, jak tylko na te średnio szybkie partie okraszone prawdziwie ciężkim brzmieniem od którego wywracają się bebechy? Ta muzyka to chrzęst czołgowych gąsienic miazdzących ludzkie czaszki, to masywne brzmienie które niczym bomba burząca rozdziera duszę na strzępy, to proste, aczkolwiek cholernie mocne i wpadające w ucho riffy, ozdobione solówkami, które Trey pewnie zagrał by lewą ręką podczas snu, ale tak chwytające za gardło, że charczymy walcząc o haust świeżego powietrza. No i spinający niczym stalowa klamra maksymalnie zdołowany growl, który wyrzyguje kolejne wersy tekstów, które broń szatanie nie mają za zadanie naświetlić nam problemów trzeciego świata czy skłonić nas do szukania odpowiedzi na odwieczne pytanie o sens istnienia. No bo po co? Tutaj liczy się tylko muzyka, która bije po uszach szczerością, tutaj liczy się tylko nieposkromiona żądza grania death metalu starej szkoły, takiego, który brylował na metalowych salonach w pierwszej połowie lat 90-tych. To dźwięki które powinny powinny ściskać serce każdego fana tej muzyki, to jeden z najlepszych death metalowych albumów ostatnich kilku lat, który pokazuje, że można w tej muzycznej niszy w której niemal wszystko już zostało powiedziane, nagrać materiał, który wskrzesi ducha tej muzyki z dawnych lat. I wcale nie będzie potrzeba szukać jakichś innowacyjnych rozwiązań typu jazzowe wstawki, siedmiostrunowe gitary na gryfach których muzycy połamią palce wygrywając 500 riffów w czasie jednego kawałka. Nie tędy droga, tutaj mamy coś bardziej siermiężnego, topornego, coś, co nie zabije od razu, ale będzie okaleczało z każdym przesłuchaniem, zostawiając nas ledwo żywymi. Mogę Wam zaświadczyć, że bardzo szybko znajdziecie w tym przyjemność, a skoro tak, to po co mamy odmawiać sobie przyjemności? Palec sam kieruje się w strone przycisku Play...
Re: EMBALMED (US - TX)
: 20-05-2015, 13:47
autor: ramonoth
Cisza w tym wątku jest smutna. Bdb Kolega wyciąga ją na światło dzienne, pisze trafną co do słowa recenzję i co? I nic?
Jest coś w tej płycie takiego, co nie pozwala jej wyłączyć w trakcie, a także wielokrotnie do niej nie wrócić. Wszystko jest na swoim miejscu, świetnie brzmiące instrumenty i doskonale wpisujący się w to wszystko brutalny, gęsty i niski wokal. Przebój za przebojem.