Masterful Magazine

W skrócie dla tych co przespali lata od 2006 w górę - zdecydowanie najlepsza (w miarę) 'nowa' kapela klimatycznego metalu, nareszcie swój styl, bardzo oryginalne połaczenie shoegaze z atmosferycznym black metalem przy naprawdę minimalnej ilości tzw 'pitolenia'. Przy czym nie wykorzystala swego pontecjału i kipła, epka lepsza niż debiut a poza splitem z Valfunde nic więcej pod tym szyldem nie wyszło ale czekam na reaktywację, myślę że to kwestia czasu.
Przy premierze nie pierdolnęło mnie aż tak jak rok temu, właśnie wtedy mi ten będ po odświeżeniu znacznie awansował i bardzo sobie cenię a Wy?

znam tylko LP, ale lubie. odswieze sobie dzisiaj :-) zdecydowanie lepiej to wywazone niz ostatnie alcesty, mniej wiecej, tej samej spolki ;-)

podobał mi się kiedyś jakiś kawałek z kobitką na wokalu, ale ogólnie to pamiętam, że to jakaś pedeliada raczej była.

uglak pisze:znam tylko LP, ale lubie. odswieze sobie dzisiaj :-) zdecydowanie lepiej to wywazone niz ostatnie alcesty, mniej wiecej, tej samej spolki ;-)

Same here.

Spoko granie generalnie, ale jeśli to ma być najlepsza kapela jeśli chodzi o "klimatyczny metal" to raczej nie świadczy to zbyt dobrze o jego kondycji ;)

Mental pisze:podobał mi się kiedyś jakiś kawałek z kobitką na wokalu, ale ogólnie to pamiętam, że to jakaś pedeliada raczej była.

odwołaj to

Nerwowy pisze:Spoko granie generalnie, ale jeśli to ma być najlepsza kapela jeśli chodzi o "klimatyczny metal" to raczej nie świadczy to zbyt dobrze o jego kondycji ;)

wycofaj to

Rozumiem, że to jacyś Panicza faworyci ? ;)

najpierw wycofaj ok to porozm,awaimy, to dla mnie BARDZO WAZNE~!!!

Z tego co pamiętam, to jest to nieco lepsze od ALCEST, ale ogólnie ta sama półka. Czyli pitolenie.

...

No co? :-(((

Płyta mi się podoba, a podobałaby mi się jeszcze bardziej, gdyby wywalić z niej te blackmetalowe wstawki, które nie pasują do ogólnego konceptu: postpunkowego shoegazingu dla nadwrażliwych misiów. Najlepszą rzeczą z tego albumu - stojącą klasę wyżej od reszty numerów - jest otwierający kawałek instrumentalny: trans, trans, trans! Ten oparty na oszczędnym motywie numer bardzo ładnie się wkręca. Gdyby cała reszta była taka, moja ocena byłaby jeszcze wyższa.

O to to. Black metal jest na tym albumie raczej dość chujowy, ale szugejoza + wokale panny Audrey sprawdzają się naprawdę klawo. Do popłakania w kącie w sam raz.

... knurze
zeby nie bylo wszystko jest na swoim miejscu na tym albume i blek metyl tez przejdzie
a selfa uprasza sie o dbanie o ISO

Tak jest, black metal musi być (a ten który jest bardzo dobry, hipnotyczny, transowy i bardzo przestrzenny), bez tego nie byłoby równowagi. Poza tym bardzo podoba mi się w tym zespole, że właśnie nie jest ani płaczliwy ani egzaltowany ani rozmydlony, ma swój niepodrabialny klimat i może nie deprechę ale taki raczej smutek czy smuteczek, autentyczny i z małą nutką dekadencji. Idealnie to wszystko wyważone.

No i mówię, posłuchajcie epki, jest lepsze od długograja no i jest na niej 'Faiblesse des Sens'.

hcpig pisze:ma swój niepodrabialny klimat i może nie deprechę ale taki raczej smutek czy smuteczek, autentyczny i z małą nutką dekadencji. Idealnie to wszystko wyważone.

No i mówię, posłuchajcie epki, jest lepsze od długograja no i jest na niej 'Faiblesse des Sens'.

To ja już wolę dekadencję i głupawę w wykonaniu PN ;). I fakt, że EPka lepsze od długograja.

E, to mi sie zawsze Amesoeurs bardziej od Peste Noire podobało, przynajmniej wiedziałem że grają na serio :)

hcpig pisze:E, to mi sie zawsze Amesoeurs bardziej od Peste Noire podobało,

Nie no prośba ;D

hcpig pisze:[...] ale czekam na reaktywację, myślę że to kwestia czasu.

Ja ostudzę Twój zapał i tylko powiem, że nigdy nie będzie reup'a Amesoeurs. Neige robi tylko dla Alcest, sam mówił dużo razy, że nie wróci do tego, Audrey to samo :) Z innej beczki - została wykopana z Peste Noire, o ile pamiętam.

A sam dorobek zacny, dobrze posłuchać.