METALLICA vs SLAYER vs VOIVOD - OSTATECZNE ROZSTRZYGNIĘCIE
: 28-03-2015, 22:18
Chciałbym raz na zawsze rozstrzygnąć pewne odwieczne spory, które czasem przygasają, żeby za chwilę wybuchnąć ze zdwojoną mocą. Z pomocą przychodzi tutaj uważna analiza komparatystyczna. Poniżej obiektywnie porównuję kolejne płyty bohaterów tematu - bez uprzedzeń, ale i bez sympatii. Zapraszam :)
Pierwsze płyty:
1. VOIVOD "War And Pain"
Zdecydowany zwycięzca. Skrzyżowanie krzykliwości punkrocka z pierwotną agresją thrash metalu dało dzieło na wskroś oryginalne i ponadczasowe. Sam jeden otwieracz kasuje wszystko, co METALLICA i SLAYER nagrały na debiutach.
2. METALLICA "Kill'em All"
Trudno odmówić oryginalności, agresji i pasji tej płycie. Mankamentem, który od zawsze towarzyszy METALLICE, jest kanciastość riffu. Coś, od czego i VOIVOD, i SLAYER zawsze byli wolni. Jednak jest to płyta o wiele bardziej oryginalna od "Show No Mercy", stąd zasłużone drugie miejsce.
3. SLAYER "Show No Mercy"
Ta płyta to oczywiście JUDAS PRIEST przetopiony już na thrashową modłę. Z racji jednak mniejszej wyrazistości i oryginalności w stosunku do osiągnięć METALLIKI i VOIVOD trzecie miejsce należy się jak psu buda.
Drugie płyty:
1. SLAYER "Hell Awaits"
Pomimo jeszcze ewidentnie heavymetalowej produkcji z ogromnym pogłosem, wpływy JUDAS PRIEST całkowicie się ulotniły. I bardzo dobrze! Zło wylewa się hektolitrami z tej płyty, przez co stała się drogowskazem dla praktycznie wszystkich zainteresowanych tym kierunkiem w muzyce. Robiła kolosalne wrażenie wtedy, robi takie i dziś. Arcydzieło.
2. VOIVOD "Rrröööaaarrr"
Chaos, zgiełk, opętanie. Zbrutalizowana wersja debiutu, ocierająca się - w dobrym tego słowa znaczeniu - o granicę niesłuchalności. Apokaliptyczny punk metal.
3. METALLICA "Ride The Lightning"
Zdecydowane obniżenie lotów w stosunku do debiutu. Rozmiękczone kompozycje i dość łzawa ballada, która trafiła do masowego serca. Jest kilka wielkich momentów, lecz całościowo płyta dość nierówna. Trzecie miejsce to najniższy wymiar kary.
Trzecie płyty:
1. SLAYER "Reign In Blood"
Czy trzeba tu coś pisać?
2. VOIVOD "Killing Technology"
Tu się zaczął VOIVOD, jaki wszyscy kochamy. Zgrzytliwe riffy, wydłużone kompozycje, kosmiczna aura - zaczątek tego, co znajdzie rozwinięcie na dwóch kolejnych albumach.
3. METALLICA "Master Of Puppets"
Album kuriozum. Kilka znakomitych riffów otwierających utwory przeistacza się w ćwiczenia z dwuwymiarowej geometrii. Riffy-kwadraty i riffy-trójkąty przepełniają tę płytę czyniąc z niej całościowo kanciastego kloca. Dodatkowo Lars dał popis przesypywania kartofli po tomach i werblach. Ale żeby nie było: lubię i tę płytę, jak i całą METALLIKĘ (no, może poza czarnym albumem) :)
Czwarte płyty:
1. VOIVOD "Dimension Hatröss"
Jedno ze szczytowych osiągnięć VOIVOD, choć miał ich kilka. Kosmiczny thrash metal, jeszcze bardziej energetyczny niż na "Killing Technology", lepsze brzmienie, muzyka dobitna i absolutnie finezyjna.
2. METALLICA "...And Justice For All"
Najlepsze osiągnięcie METALLIKI. Epicki rozmach, rozbudowane riffy, a utwory nie pozbawione o dziwo ani finezji, ani subtelności. Naprawdę dobre aranże perkusyjne (pomijam, jak to osiągnięto). Wadą jest ten słynny brak basu. Ale poza tym nie ma się do czego przyczepić. Wspaniała płyta.
2. SLAYER "South Of Heaven"
Tej płycie nie można nic zarzucić. Świetne kompozycje, świetne brzmienie. Ale VOIVOD zrobił większą rzecz, stąd 2 miejsce ex equo z METALLIKĄ.
Piąte płyty:
1. SLAYER "Seasons In The Abyss"
Pod każdym względem najlepsza płyta SLAYER (choć nie najbardziej wpływowa, bo te miano dzierżą zasłużenie RiB i HA) - tu jest esencja całej ich dotychczasowej twórczości.
2. VOIVOD "Nothingface"
Mniejsza żywiołowość niż na poprzednim, doskonałym albumie, a to na rzecz jeszcze bardziej zakręconych, kosmiczno-technologicznych wizji. Pod tym względem majstersztyk, choć osobiście wolę DH.
3. METALLICA s/t
Jedna z najgorszych płyt METALLIKI. Coś, co wydaje się fajne i wciągające na pierwszy rzut ucha, staje się ciężkim, nudnym klocem po kolejnych przesłuchaniach. Komercyjnie płytę poniósł energiczny, choć dość sztampowy otwieracz, dwie ballady i jedna quasi-ballada. Ile razy nie włączę, tym bardziej utwierdzam się w tym nieprzyjemnym przekonaniu.
Szóste płyty:
1. VOIVOD "Angel Rat"
Oniryczno-baśniowy, a jednocześnie diaboliczny klimat unosi się nad tą płytą, którego próżno szukać u innych wykonawców. Za unikalność miejsce pierwsze.
2. METALLICA "Load"
Naprawdę przyzwoita rockowa płyta, pozbawiona większych pretensji i kanciastości. Całkiem dobrze im było w tym wcieleniu.
3. SLAYER "Divine Intervention"
Najgorszy SLAYER pod każdym względem. Kartonowe brzmienie, bzyczące ledwo gitary, niesłyszalny bas, Araya krzyczy jakby go ze skóry obdzierano, Bostaph robi kartoflisko z zestawu. Poza tym to pierwsza płyta, od której zaczęli działalność czysto publicystyczną. Brak tu żywego ducha, krwi i kości, jeno wycinki z gazet i relacje z procesów.
Siódme płyty:
1. VOIVOD "The Outer Limits"
Obok "Phobos" najlepszy VOIVOD. Idealny balans między kosmicznymi riffami a epickością zapoczątkowaną na "Angel Rat". Jest RUSH, KING CRIMSON, PINK FLOYD. Arcydzieło.
2. SLAYER "Diabolus In Musica"
Kontynuacja publicystycznych pasji Tomasza i kolegów. Wszystko w garniturze nowoczesnego, szarpanego riffu, choć nie bez punkowych wręcz wtrętów. Dobra płyta.
3. METALLICA "Reload"
Ciąg dalszy "Load", ale w mniej finezyjnej i bardziej przygaszonej formie, choć kilka utworów jest nadal niezłych. Trudno jednak porównywać to do dzieł konkurentów.
Ósme płyty:
1. SLAYER "God Hates Us All"
Po latach doczekaliśmy się kolejnej naprawdę agresywnej płyty SLAYER, choć nadal ubranej w nowoczesne szaty. Nie ma na co narzekać, wiadomo, że lata 80 już nie wrócą.
2. VOIVOD "Negatron"
Nowe, mocno industrialne wcielenie i dalej jest bardzo dobrze. Kilka wielkich momentów, np. cały "Nanoman".
3. METALLICA "St. Anger"
Eksperyment, który bardziej mi się podoba niż czarny album. Wspaniałe brzmienie werbla, serio. Numetalowe wtręty raczej niepotrzebne. Ale nie jest źle.
Dziewiąte płyty:
1. VOIVOD "Phobos"
Czysty geniusz. Jedna z najlepszych płyt w historii muzyki w ogóle.
2. SLAYER "Christ Illusion"
Wraz z powrotem Lombardo wróciło nieco starej stylistyki. Niczego ta płyta nie odkrywa i niczego nie wnosi, ale jest po prostu dobra.
3. METALLICA "Death Magnetic"
Fatalne brzmienie, niektóre kompozycje bardzo dobre, niektóre słabsze. Szału nie ma, ale jakoś bardzo źle też nie jest.
Podsumowanie: za pierwsze miejsce - 3 punkty, za drugie - 2, za trzecie - 1. Podium wygląda tak:
1. VOIVOD 23/27 pkt.
2. SLAYER 20/27 pkt.
3. METALLICA 12/27 pkt.
Wyczuwa się w tym układzie pewien naturalny i przez to oczywisty porządek, czyż nie? Ale żeby skonfrontować moje badania z opinią publiczną, zamieszczam też ankietę ;)
Pierwsze płyty:
1. VOIVOD "War And Pain"
Zdecydowany zwycięzca. Skrzyżowanie krzykliwości punkrocka z pierwotną agresją thrash metalu dało dzieło na wskroś oryginalne i ponadczasowe. Sam jeden otwieracz kasuje wszystko, co METALLICA i SLAYER nagrały na debiutach.
2. METALLICA "Kill'em All"
Trudno odmówić oryginalności, agresji i pasji tej płycie. Mankamentem, który od zawsze towarzyszy METALLICE, jest kanciastość riffu. Coś, od czego i VOIVOD, i SLAYER zawsze byli wolni. Jednak jest to płyta o wiele bardziej oryginalna od "Show No Mercy", stąd zasłużone drugie miejsce.
3. SLAYER "Show No Mercy"
Ta płyta to oczywiście JUDAS PRIEST przetopiony już na thrashową modłę. Z racji jednak mniejszej wyrazistości i oryginalności w stosunku do osiągnięć METALLIKI i VOIVOD trzecie miejsce należy się jak psu buda.
Drugie płyty:
1. SLAYER "Hell Awaits"
Pomimo jeszcze ewidentnie heavymetalowej produkcji z ogromnym pogłosem, wpływy JUDAS PRIEST całkowicie się ulotniły. I bardzo dobrze! Zło wylewa się hektolitrami z tej płyty, przez co stała się drogowskazem dla praktycznie wszystkich zainteresowanych tym kierunkiem w muzyce. Robiła kolosalne wrażenie wtedy, robi takie i dziś. Arcydzieło.
2. VOIVOD "Rrröööaaarrr"
Chaos, zgiełk, opętanie. Zbrutalizowana wersja debiutu, ocierająca się - w dobrym tego słowa znaczeniu - o granicę niesłuchalności. Apokaliptyczny punk metal.
3. METALLICA "Ride The Lightning"
Zdecydowane obniżenie lotów w stosunku do debiutu. Rozmiękczone kompozycje i dość łzawa ballada, która trafiła do masowego serca. Jest kilka wielkich momentów, lecz całościowo płyta dość nierówna. Trzecie miejsce to najniższy wymiar kary.
Trzecie płyty:
1. SLAYER "Reign In Blood"
Czy trzeba tu coś pisać?
2. VOIVOD "Killing Technology"
Tu się zaczął VOIVOD, jaki wszyscy kochamy. Zgrzytliwe riffy, wydłużone kompozycje, kosmiczna aura - zaczątek tego, co znajdzie rozwinięcie na dwóch kolejnych albumach.
3. METALLICA "Master Of Puppets"
Album kuriozum. Kilka znakomitych riffów otwierających utwory przeistacza się w ćwiczenia z dwuwymiarowej geometrii. Riffy-kwadraty i riffy-trójkąty przepełniają tę płytę czyniąc z niej całościowo kanciastego kloca. Dodatkowo Lars dał popis przesypywania kartofli po tomach i werblach. Ale żeby nie było: lubię i tę płytę, jak i całą METALLIKĘ (no, może poza czarnym albumem) :)
Czwarte płyty:
1. VOIVOD "Dimension Hatröss"
Jedno ze szczytowych osiągnięć VOIVOD, choć miał ich kilka. Kosmiczny thrash metal, jeszcze bardziej energetyczny niż na "Killing Technology", lepsze brzmienie, muzyka dobitna i absolutnie finezyjna.
2. METALLICA "...And Justice For All"
Najlepsze osiągnięcie METALLIKI. Epicki rozmach, rozbudowane riffy, a utwory nie pozbawione o dziwo ani finezji, ani subtelności. Naprawdę dobre aranże perkusyjne (pomijam, jak to osiągnięto). Wadą jest ten słynny brak basu. Ale poza tym nie ma się do czego przyczepić. Wspaniała płyta.
2. SLAYER "South Of Heaven"
Tej płycie nie można nic zarzucić. Świetne kompozycje, świetne brzmienie. Ale VOIVOD zrobił większą rzecz, stąd 2 miejsce ex equo z METALLIKĄ.
Piąte płyty:
1. SLAYER "Seasons In The Abyss"
Pod każdym względem najlepsza płyta SLAYER (choć nie najbardziej wpływowa, bo te miano dzierżą zasłużenie RiB i HA) - tu jest esencja całej ich dotychczasowej twórczości.
2. VOIVOD "Nothingface"
Mniejsza żywiołowość niż na poprzednim, doskonałym albumie, a to na rzecz jeszcze bardziej zakręconych, kosmiczno-technologicznych wizji. Pod tym względem majstersztyk, choć osobiście wolę DH.
3. METALLICA s/t
Jedna z najgorszych płyt METALLIKI. Coś, co wydaje się fajne i wciągające na pierwszy rzut ucha, staje się ciężkim, nudnym klocem po kolejnych przesłuchaniach. Komercyjnie płytę poniósł energiczny, choć dość sztampowy otwieracz, dwie ballady i jedna quasi-ballada. Ile razy nie włączę, tym bardziej utwierdzam się w tym nieprzyjemnym przekonaniu.
Szóste płyty:
1. VOIVOD "Angel Rat"
Oniryczno-baśniowy, a jednocześnie diaboliczny klimat unosi się nad tą płytą, którego próżno szukać u innych wykonawców. Za unikalność miejsce pierwsze.
2. METALLICA "Load"
Naprawdę przyzwoita rockowa płyta, pozbawiona większych pretensji i kanciastości. Całkiem dobrze im było w tym wcieleniu.
3. SLAYER "Divine Intervention"
Najgorszy SLAYER pod każdym względem. Kartonowe brzmienie, bzyczące ledwo gitary, niesłyszalny bas, Araya krzyczy jakby go ze skóry obdzierano, Bostaph robi kartoflisko z zestawu. Poza tym to pierwsza płyta, od której zaczęli działalność czysto publicystyczną. Brak tu żywego ducha, krwi i kości, jeno wycinki z gazet i relacje z procesów.
Siódme płyty:
1. VOIVOD "The Outer Limits"
Obok "Phobos" najlepszy VOIVOD. Idealny balans między kosmicznymi riffami a epickością zapoczątkowaną na "Angel Rat". Jest RUSH, KING CRIMSON, PINK FLOYD. Arcydzieło.
2. SLAYER "Diabolus In Musica"
Kontynuacja publicystycznych pasji Tomasza i kolegów. Wszystko w garniturze nowoczesnego, szarpanego riffu, choć nie bez punkowych wręcz wtrętów. Dobra płyta.
3. METALLICA "Reload"
Ciąg dalszy "Load", ale w mniej finezyjnej i bardziej przygaszonej formie, choć kilka utworów jest nadal niezłych. Trudno jednak porównywać to do dzieł konkurentów.
Ósme płyty:
1. SLAYER "God Hates Us All"
Po latach doczekaliśmy się kolejnej naprawdę agresywnej płyty SLAYER, choć nadal ubranej w nowoczesne szaty. Nie ma na co narzekać, wiadomo, że lata 80 już nie wrócą.
2. VOIVOD "Negatron"
Nowe, mocno industrialne wcielenie i dalej jest bardzo dobrze. Kilka wielkich momentów, np. cały "Nanoman".
3. METALLICA "St. Anger"
Eksperyment, który bardziej mi się podoba niż czarny album. Wspaniałe brzmienie werbla, serio. Numetalowe wtręty raczej niepotrzebne. Ale nie jest źle.
Dziewiąte płyty:
1. VOIVOD "Phobos"
Czysty geniusz. Jedna z najlepszych płyt w historii muzyki w ogóle.
2. SLAYER "Christ Illusion"
Wraz z powrotem Lombardo wróciło nieco starej stylistyki. Niczego ta płyta nie odkrywa i niczego nie wnosi, ale jest po prostu dobra.
3. METALLICA "Death Magnetic"
Fatalne brzmienie, niektóre kompozycje bardzo dobre, niektóre słabsze. Szału nie ma, ale jakoś bardzo źle też nie jest.
Podsumowanie: za pierwsze miejsce - 3 punkty, za drugie - 2, za trzecie - 1. Podium wygląda tak:
1. VOIVOD 23/27 pkt.
2. SLAYER 20/27 pkt.
3. METALLICA 12/27 pkt.
Wyczuwa się w tym układzie pewien naturalny i przez to oczywisty porządek, czyż nie? Ale żeby skonfrontować moje badania z opinią publiczną, zamieszczam też ankietę ;)