SUCIDE SILENCE to uformowana w roku 2002 grupa wykonująca muzykę spod znaku deathcore. Zespół ma na koncie cztery krążki studyjne. Pomimo tragicznej śmierci lidera zespołu Mitcha Luckera - zespół (z powodzeniem) kontynuuje karierę z Hernanem Hermidem na wokalu.
[youtube][/youtube]
[youtube][/youtube]
[youtube][/youtube]
Re: SUICIDE SILENCE
: 07-06-2015, 03:26
autor: manieczki
Re: SUICIDE SILENCE
: 07-06-2015, 13:44
autor: Graveyard Shift
Widowiskowe te memy będące manifestacją intelektualnej ściemy. Kto na forum memy wtyka ten wzgardę napotyka...
Re: SUICIDE SILENCE
: 07-06-2015, 14:53
autor: kenediusze
To ja dla odmiany postanowiłem zamiast wyśmiewania zbadać jeden numer z wrzuconych- You Only Live Once.
Wrażenia są następujące:
Dosyć mocno zmetalizowany (deathmetalowa ekspresja) core, czyli okropne określenie "deathcore" tu pasuje. Na pierwszy, bardzo krótki rzut ucha brzmi to nawet znośnie, ale zawieszenie ucha na dłużej - od początku do końca - ujawnia znaczącą miałkość tej muzyki. Mocno zrytmizowane riffy, niestety niespecjalnie się czymkolwiek wyróżniające, przeplatane mało wyszukanymi zwolnieniami - przeplatanie się tych dwóch sposobów grania (wolniej/szybciej) służy zarazem za cała kompozycję. A nie, przepraszam, jest jeszcze krótka, sztampowa solówka. Do tego wrzaskliwe, rytmiczne wokale i dosyć pretensjonalny tekst. Może posunę się za daleko, ale brzmi to jak zbr00talizowana wersja trochę już przestarzałych numetalowych patentów sprzed około 10-15 lat - ale nie będę tej opinii bronił, bo musiałbym sobie za dużo rzeczy dawno niesłuchanych powtórzyć, bądź też pewne zaległości nadrobić.
Nie ma niczego ciekawego. Nie ma interesujących melodii, nie ma ciekawych struktur (to co jest jest skrajnie prostackie- szybciej/(wolno/szybko/wolnoszybko/solo/wolno/szybko - czasem może to być ciekawe, ale tutaj nie widzę żadnego szerszego zamysłu za tym stojącego), brakuje także czegoś co można by nazwać atmosferą. Dźwięk przezroczysty - nie zwraca na siebie uwagi, wszystko bardzo grzeczne, czyste i przejrzyste. Wreszcie brakuje mi w tym prawdziwej agresji i emocji. To już mocno subiektywna sprawa, ale zdaje się, że miały być, a ja ich nie widzę. Jeśli ktoś widzi to niech wróci do Slayera, póki jeszcze jest szansa na uratowanie słuchu.
Podsumowując, dosyć nieciekawy, mocno nasterydowany kawałek, mogący robić wrażenie na kimś, kto nie szuka w ciężkim napierdolu niczego konkretnego, ale że są wrzaski, ciężkie gitary i jakieś quasiblasty to już jest agresja jak chuj.
Odnoszę wrażenie, że jest to po prostu agresywny napierdol dla dzieci, obliczony na mało wyrobionego słuchacza w wieku 15 - 18 lat.
Nie pozwoliłbym swojemu dziecku słuchać takiej muzyki.
Nie wiem co autor tematu w tym widzi i chętnie się dowiem, bo były tu jakieś wzmianki o słuchaniu i cenieniu Slayer i Celtic Frost i ja w to powątpiewam, bo trudno mi uwierzyć, że ktoś słuchający podobnych rzeczy mógłby znaleźć coś godnego uwagi w SS.
Czy bardzo się pomylę, jeśli spytam autora o to, czy przygodę z ciężkim graniem zaczął właśnie od tego typu rzeczy jak Suicide Silence, Avenged Sevenfold itp.? Bez złośliwości, po prostu poza sentymentem nie widzę żadnego uzasadnienia dla promowania tu tych kapel.
Re: SUICIDE SILENCE
: 07-06-2015, 15:03
autor: Fixxed
Wspaniała kapela. Od nich rozpoczęła się moja przygoda z mocną muzyką.
Re: SUICIDE SILENCE
: 07-06-2015, 15:42
autor: Graveyard Shift
kenediusze pisze:To ja dla odmiany postanowiłem zamiast wyśmiewania zbadać jeden numer z wrzuconych- You Only Live Once.
Wrażenia są następujące:
Dosyć mocno zmetalizowany (deathmetalowa ekspresja) core, czyli okropne określenie "deathcore" tu pasuje. Na pierwszy, bardzo krótki rzut ucha brzmi to nawet znośnie, ale zawieszenie ucha na dłużej - od początku do końca - ujawnia znaczącą miałkość tej muzyki. Mocno zrytmizowane riffy, niestety niespecjalnie się czymkolwiek wyróżniające, przeplatane mało wyszukanymi zwolnieniami - przeplatanie się tych dwóch sposobów grania (wolniej/szybciej) służy zarazem za cała kompozycję. A nie, przepraszam, jest jeszcze krótka, sztampowa solówka. Do tego wrzaskliwe, rytmiczne wokale i dosyć pretensjonalny tekst. Może posunę się za daleko, ale brzmi to jak zbr00talizowana wersja trochę już przestarzałych numetalowych patentów sprzed około 10-15 lat - ale nie będę tej opinii bronił, bo musiałbym sobie za dużo rzeczy dawno niesłuchanych powtórzyć, bądź też pewne zaległości nadrobić.
Nie ma niczego ciekawego. Nie ma interesujących melodii, nie ma ciekawych struktur (to co jest jest skrajnie prostackie- szybciej/(wolno/szybko/wolnoszybko/solo/wolno/szybko - czasem może to być ciekawe, ale tutaj nie widzę żadnego szerszego zamysłu za tym stojącego), brakuje także czegoś co można by nazwać atmosferą. Dźwięk przezroczysty - nie zwraca na siebie uwagi, wszystko bardzo grzeczne, czyste i przejrzyste. Wreszcie brakuje mi w tym prawdziwej agresji i emocji. To już mocno subiektywna sprawa, ale zdaje się, że miały być, a ja ich nie widzę. Jeśli ktoś widzi to niech wróci do Slayera, póki jeszcze jest szansa na uratowanie słuchu.
Podsumowując, dosyć nieciekawy, mocno nasterydowany kawałek, mogący robić wrażenie na kimś, kto nie szuka w ciężkim napierdolu niczego konkretnego, ale że są wrzaski, ciężkie gitary i jakieś quasiblasty to już jest agresja jak chuj.
Odnoszę wrażenie, że jest to po prostu agresywny napierdol dla dzieci, obliczony na mało wyrobionego słuchacza w wieku 15 - 18 lat.
Nie pozwoliłbym swojemu dziecku słuchać takiej muzyki.
Nie wiem co autor tematu w tym widzi i chętnie się dowiem, bo były tu jakieś wzmianki o słuchaniu i cenieniu Slayer i Celtic Frost i ja w to powątpiewam, bo trudno mi uwierzyć, że ktoś słuchający podobnych rzeczy mógłby znaleźć coś godnego uwagi w SS.
Czy bardzo się pomylę, jeśli spytam autora o to, czy przygodę z ciężkim graniem zaczął właśnie od tego typu rzeczy jak Suicide Silence, Avenged Sevenfold itp.? Bez złośliwości, po prostu poza sentymentem nie widzę żadnego uzasadnienia dla promowania tu tych kapel.
Tak, masz rację, że Suicide silence to dość monotonne granie. nie mniej jednak ma swój smak. Masz również rację, iż od tego typu kapel rozpoczęła się moja przygoda z ciężką muzyką. Więc po części to sentyment (taki jak choćby niektórzy na tym forum czują do Bon Jovi, Europe czy Motley Crue), a po części (najzwyczajniej w świecie) muzyka mojego pokolenia. Oczywiście w Suicide Silence nie ma muzyków klasy Johna Noruma czy Richiego Sambory, ale i tak lepiej, iż dziś młodzi słuchają takich kapel niźli potworków w stylu 5 Seconds of Summer. I tyle w temacie.
Re: SUICIDE SILENCE
: 07-06-2015, 15:46
autor: ZłyPan
Z tego wynika, że nie ma tu miejsca na młodych ludzi z twojego pokolenia. Kurwiu.
Re: SUICIDE SILENCE
: 07-06-2015, 17:24
autor: knaar
manieczki pisze:
Piłeś. Nie pisz.
Przepraszam Mistrzu, to już ostatni raz mi się zdarza. Byłem mało czujny i siostra z gimnazjum mi coś dolała do coli. Powiedz, że mi wybaczasz, to dla mnie bardzo ważne.
Graveyard Shift pisze:od tego typu kapel rozpoczęła się moja przygoda z ciężką muzyką
Kontynuując temat mojej siostry, napisz mi czy masz jakieś fajne plakaty tych chłopaków na wymianę.
Re: SUICIDE SILENCE
: 07-06-2015, 19:28
autor: Olo
Graveyard Shift pisze:i tak lepiej, iż dziś młodzi słuchają takich kapel niźli potworków w stylu 5 Seconds of Summer. I tyle w temacie.
ok... to poklep po plecach tych młodych, którzy właśnie przestali słuchać 5 Seconds of Summer (swoją droga co to w ogóle jest?) i zaczęli słuchać Suicide Silence, ale tutaj ciężko Ci będzie ich znaleźć.
Ja osobiście wolę, żeby młodzi słuchali już jakiegoś popowego gówna i za kilka lat przestali w ogóle słuchac muzyki (lub pozostali biernymi wciągaczami tego co serwuje eska, viva, festiwal top trendy itp.) niż mieliby wdrażać swoje cygańskie pomysły w rewolucjonizowanie metalu do postaci jaką reprezentują kapele choćby pokroju Suicide Silence czy jakieś inne My Mother Killed Herself Because Of Me.
To jest tak jakbyś rozwój muzyki klasycznej rozumiał poprzez nagrywanie przez jakieś mainstreamowe gwiazdeczki płyt z symfonicznymi wersjami swoich przebojów i jarał się, że teraz tysiące nowych słuchaczy usłyszy smyczki i instrumenty dęte. Nie tędy droga :)
Re: SUICIDE SILENCE
: 07-06-2015, 20:48
autor: ultravox
Ja myślę, że to taki wakacyjny trolling i nic ponad to.
Re: SUICIDE SILENCE
: 08-06-2015, 00:33
autor: KAKAESIAK
ewentualnie skończyły się recepty na psychotropy i w pobliżu zlikwidowany wszystkie sklepy z dopalaczami
Re: SUICIDE SILENCE
: 08-06-2015, 02:50
autor: manieczki
ZłyPan pisze:Z tego wynika, że nie ma tu miejsca na młodych ludzi z twojego pokolenia. Kurwiu.
Netykieta OK.
Re: SUICIDE SILENCE
: 08-06-2015, 09:32
autor: megawat
kenediusze pisze: Dosyć mocno zmetalizowany (deathmetalowa ekspresja) core, czyli okropne określenie "deathcore" tu pasuje. Na pierwszy, bardzo krótki rzut ucha brzmi to nawet znośnie, ale zawieszenie ucha na dłużej - od początku do końca - ujawnia znaczącą miałkość tej muzyki. Mocno zrytmizowane riffy, niestety niespecjalnie się czymkolwiek wyróżniające, przeplatane mało wyszukanymi zwolnieniami - przeplatanie się tych dwóch sposobów grania (wolniej/szybciej) służy zarazem za cała kompozycję. A nie, przepraszam, jest jeszcze krótka, sztampowa solówka. Do tego wrzaskliwe, rytmiczne wokale i dosyć pretensjonalny tekst. Może posunę się za daleko, ale brzmi to jak zbr00talizowana wersja trochę już przestarzałych numetalowych patentów sprzed około 10-15 lat - ale nie będę tej opinii bronił, bo musiałbym sobie za dużo rzeczy dawno niesłuchanych powtórzyć, bądź też pewne zaległości nadrobić.
Nie ma niczego ciekawego. Nie ma interesujących melodii, nie ma ciekawych struktur (to co jest jest skrajnie prostackie- szybciej/(wolno/szybko/wolnoszybko/solo/wolno/szybko - czasem może to być ciekawe, ale tutaj nie widzę żadnego szerszego zamysłu za tym stojącego), brakuje także czegoś co można by nazwać atmosferą. Dźwięk przezroczysty - nie zwraca na siebie uwagi, wszystko bardzo grzeczne, czyste i przejrzyste. Wreszcie brakuje mi w tym prawdziwej agresji i emocji. To już mocno subiektywna sprawa, ale zdaje się, że miały być, a ja ich nie widzę. Jeśli ktoś widzi to niech wróci do Slayera, póki jeszcze jest szansa na uratowanie słuchu.
Podsumowując, dosyć nieciekawy, mocno nasterydowany kawałek, mogący robić wrażenie na kimś, kto nie szuka w ciężkim napierdolu niczego konkretnego, ale że są wrzaski, ciężkie gitary i jakieś quasiblasty to już jest agresja jak chuj.
Odnoszę wrażenie, że jest to po prostu agresywny napierdol dla dzieci, obliczony na mało wyrobionego słuchacza w wieku 15 - 18 lat.
Nie pozwoliłbym swojemu dziecku słuchać takiej muzyki.
Ejże Kenedy, jednemu chujowatemu kawałkowi poświęciłeś więcej czasu i tekstu niźli zwykło poświęcać się tutaj niejednej zajebsitej płycie. :)
Re: SUICIDE SILENCE
: 08-06-2015, 09:40
autor: kenediusze
Graveyard Shift pisze:
Tak, masz rację, że Suicide silence to dość monotonne granie. nie mniej jednak ma swój smak. Masz również rację, iż od tego typu kapel rozpoczęła się moja przygoda z ciężką muzyką. Więc po części to sentyment (taki jak choćby niektórzy na tym forum czują do Bon Jovi, Europe czy Motley Crue), a po części (najzwyczajniej w świecie) muzyka mojego pokolenia.
Problemy są dwa:
1. Nikt tego smaku nie widzi i zdaje się, że go po prostu nie ma.
2. Bon Jovi, czy - zwłaszcza - Motley Crue - to tak naprawdę jest całkiem dobra muzyka, podczas gdy te deatchcorowe wynalazki cechy tej nie posiadają.
Re: SUICIDE SILENCE
: 08-06-2015, 09:44
autor: kenediusze
megawat pisze:
Ejże Kenedy, jednemu chujowatemu kawałkowi poświęciłeś więcej czasu i tekstu niźli zwykło poświęcać się tutaj niejednej zajebsitej płycie. :)
Masz rację. W dodatku właśnie słucham 5 SECONDS OF SUMMER, bo chciałem z ciekawości sprawdzić co to jest w ogóle. Jestem przez to bliski przyznania, że SUICIDE SILENCE jest zajebiste
Re: SUICIDE SILENCE
: 08-06-2015, 22:48
autor: Nasum
Olo pisze:
To jest tak jakbyś rozwój muzyki klasycznej rozumiał poprzez nagrywanie przez jakieś mainstreamowe gwiazdeczki płyt z symfonicznymi wersjami swoich przebojów i jarał się, że teraz tysiące nowych słuchaczy usłyszy smyczki i instrumenty dęte. Nie tędy droga :)
Akurat argument z muzyka klasyczną jest bardzo celny i ma dość konkretne ucielesnienie. Mianowicie, nie wiem czy ktoś pamięta, ja w każdym razie bardzo staram się zapomnieć, imć Rubika, który swoimi smyczkami wtargnął na listy przebojów, a zewsząd padały zachwyty nad faktem, że oto w radiu można w końcu posłuchać ambitnej, klasycznej muzyki, i że w końcu jest chwila oddechu od popowej chały, która króluje na listach przebojów. Prawdziwi melomani, wypowiadali się jednak dość cierpko na temat jego muzycznych wyczynów nazywając ją hucpą i porównując do hamburgera.
Podobnie ma się sprawa z bohaterami tego tematu. Przesłuchałem te kilka utworów by nabrać jakiegoś rozeznania, ale jedyne co poczułem to niesmak. Może to głupio i nieprofesjonalnie oceniać kapelę po wyglądzie muzyków, ale jak zobaczyłem wokalistę który spędził więcej czasu chyba by się dziarać wzdłuż i wszerz niż w sali prób nad swoim wokalem, to pomyślałem, że dostanę po uszach wrzaskiem ugrzecznionego chłopca, który chce się pokazać jako very evil man. Grzywka jak u emo, ruchy jak u Attack Attack, no i ten skrzek, którego nie mogę strawić - ani to growl, ani porządny ryk, taki substytut gardłowego. Muzyka - sztampowa, grana z takim wysiłkiem by zaprezentować coś swojego, oryginalnego, wplatajacego się w aktualny trend, w główny nurt. To muzyka pozbawiona pazura - co z tego, że wokalista ryczy, gitary tną riffami, ale nie ma w tym ani zadziorności, ani szortkości, ani tego, czym wyróżniały się kapele ich równieśników grających na początku lat 90-tych.
Pewnie przemawia przeze mnie sentyment do muzyki, na której się wychowałem, ale z takiego nowoczesnego grania które reprezentują tego typu kapele, nic do mnie nie trafia. To sytuacja podobna do tej z Rubikiem - młodsi słuchacze cieszą się, że takie zespoły zaistniały w głównym nurcie, ale starzy wyjadacze kręcą nosem, mówiąc że to nie to.
Re: SUICIDE SILENCE
: 30-03-2019, 13:02
autor: Headcrab
[youtube][/youtube]
Ktoś tu słuchał ostatniej płyty? Jakie wrażenia? Fani poczuli się zdradzeni, twierdzą że za dużo numetalu, i że to marna podróba Deftones, a ocena na rym to bezlitosne 1,35/5. Czy nowa płyta to deathcorowy odpowiednik Illud Divinum Insanus?