Strona 1 z 1

RANDY RHOADS

: 19-03-2018, 14:16
autor: Harlequin
Taki troche pomnikowy temacik.

Dokładnie 36 lat temu, 19 marca 1982 w bezsensownych okolicznościach zginął jeden z najwybitniejszych (a dla mnie najwybitniejszy) gitarowy, który tykał się sześciu strun. Randy Rhoads, bo o nim mowa wyprzedzał swoje czasy, miał ogień w łapie, był "jakiś" jako muzyk. Słuchając czasem jego solówek mam wrażenie, że wydobywa dźwięki z miejsc, gdzie gryf już dawno powinien był się skończyć, co niejednokrotnie brzmi jak fałsz. Ale nie - tak grał tylko on. Gdzieś czytałem (pewnie jakieś wspomnienia Ozzyego), że Randy nawet do srocza chodził z gitarą i coś tam brzdąkał.

Za wiele dorobku po sobie nie pozostawił, na dobra sprawę dwa krążki Quite Riot i dwa pierwsze albumy Ozzyego. W 1987 Ozzy, który chyba po dziś dzien nie pogodził się ze śmiercią Rhoadsa zdecydował się opublikować koncertówkę "Tribute", która miała upamiętnić przyjaciela. Nie lubie koncertówek, ale tą jedną jedyną kocham i toleruje. Gitara Rhaodsa żywa swoim własnym życiem i ten materiał (rejestrowany głównie w Cleveland w 1981 roku) jest tego dowodem

Obrazek