Masterful Magazine

Temat, w którym można dać wyraz swojemu rozczarowaniu z powodu twórczości METALOWYCH zespołów zaczynających karierę z wysokiego pułapu, a później, na skutek własnych decyzji, staczających się muzycznie w otchłanie tandety, łatwych kompozycji, plastikowych dźwięków i nudnych rozwiązań.
Moje typy:
1. KATAKLYSM
2. THERION
3. SAMAEL
4. AMORPHIS
5. TIAMAT

Zastanawiałem się nad niemieckim CREMATORY, ARCH ENEMY i VADER, ale dwa pierwsze nigdy nie doszły do wysokiego poziomu, a ekipa Petera jednak stara się dłubać w godnej deathmetalowej materii.

Iron Maiden.

Carcass.

Nie mogę się przekonać do tego, co wydali po "Necroticism...". Być może słowo zeszmacić jest tutaj trochę niestosowne, bo te ich bardziej przyjazne dla ucha melodie mają swoich oddanych wyznawców, jednak nie mogę sie do tego grona zaliczyć.

Morgoth - Feel sorry for the fanatic

Nein, nein, nein. Może pod inną nazwą miało by to walory estetyczne które by do mnie w jakiś sposób przemówiły, ale nie pod szyldem Morgoth.

SEPTIC FLESH - z obiecującego zespołu z ciekawymi pomysłami, który rozwinął się w prawdziwą machinę z bardzo charakterystycznymi melodiami, w orkiestracyjną sraczkę, z której ciężko wyłapać jakiś charakterystyczny moment, bo wszystko zlewa się w jeden hałas.

Karkasonne pisze:SEPTIC FLESH - z obiecującego zespołu z ciekawymi pomysłami, który rozwinął się w prawdziwą machinę z bardzo charakterystycznymi melodiami, w orkiestracyjną sraczkę, z której ciężko wyłapać jakiś charakterystyczny moment, bo wszystko zlewa się w jeden hałas.

Podpisuję się pod tym obiema rękami. Pod CARCASS właściwie też, ale mają przebłyski w postaci kilku fajnych kawałów. Natomiast trzeci album MORGOTH to tylko epizod, który już dawno mają za sobą.

Samael (większość po 'Passage')
Slayer (ostatnia)
Darkthrone (CtW)
Atrocity (po 'Blut')
Voivod (pomiędzy sąsiadującymi 'Phobos' a s/t jest kosmos)
Pyogenesis (chociaż to jest kategoria 'so bad it's good')
Cryptopsy ('The Unspoken King' - chociaż muszę odświeżyć po dekadzie)
Afflicted (z genialnego progdeathu na power metal na dwójce, masakra)

hcpig pisze:Samael (większość po 'Passage')
Slayer (ostatnia)
Darkthrone (CtW)
Atrocity (po 'Blut')
Voivod (pomiędzy sąsiadującymi 'Phobos' a s/t jest kosmos)
Pyogenesis (chociaż to jest kategoria 'so bad it's good')
Cryptopsy ('The Unspoken King' - chociaż muszę odświeżyć po dekadzie)
Afflicted (z genialnego progdeathu na power metal na dwójce, masakra)

ATROCITY - zdecydowanie tak. Totalne oddanie się klimatowi Oktober Festu. AFFLICTED też, ale przynajmniej taktownie dali sobie spokój. Reszta to epizody w twórczości, a w przypadku VOIVOD w ogóle się nie zgadzam.

Pacjent pisze:Temat, w którym można dać wyraz swojemu rozczarowaniu z powodu twórczości METALOWYCH zespołów zaczynających karierę z wysokiego pułapu, a później, na skutek własnych decyzji, staczających się muzycznie w otchłanie tandety, łatwych kompozycji, plastikowych dźwięków i nudnych rozwiązań.
Moje typy:
1. KATAKLYSM
2. THERION
3. SAMAEL
4. AMORPHIS
5. TIAMAT

Zastanawiałem się nad niemieckim CREMATORY, ARCH ENEMY i VADER, ale dwa pierwsze nigdy nie doszły do wysokiego poziomu, a ekipa Petera jednak stara się dłubać w godnej deathmetalowej materii.

Pierwsza trójka - zgadzam się. Co do Amorphis i Tiamat to nie bardzo. Wildhoney, Deeper Kind Of Slumber (Tiamat) to są znakomite płyty. Tounela, Um Universum cenię dużo bardziej niż początki. Crematory i i Arch Enemy to były szmaty od początku. :-) Obecny Vader to dla mnie synonim qrestwa. Miliony słabych Epek i słabych płyt. Nawet nie chce mi się obecnie na nich splunąć.

nicram pisze: Pierwsza trójka - zgadzam się. Co do Amorphis i Tiamat to nie bardzo. Wildhoney, Deeper Kind Of Slumber (Tiamat) to są znakomite płyty. Tounela, Um Universum cenię dużo bardziej niż początki. Crematory i i Arch Enemy to były szmaty od początku. :-) Obecny Vader to dla mnie synonim qrestwa. Miliony słabych Epek i słabych płyt. Nawet nie chce mi się obecnie na nich splunąć.

Ostatnie TIAMATy są przeraźliwie nudne, nie żenujące, ale jednak słabe, natomiast AMORPHIS jedzie fińską wsią i to mi nie pasuje.

Tribulation

@PAcjent Amanethes było słabe, ale The Scarred People jest bdb, choć sam na początku nie mogłem uwierzyć Morphowi jak zachwalał. Co do Amorphis to straciłem kontakt, ale takie Eclipse i Circle wsią nie jechały. Zacny rock. Może teraz jest inaczej ale nie mogę uwierzyć, że się szmacą.

SadoGoat666 pisze:Tribulation

BDB typ!

nicram pisze:@PAcjent Amanethes było słabe, ale The Scarred People jest bdb, choć sam na początku nie mogłem uwierzyć Morphowi jak zachwalał. Co do Amorphis to straciłem kontakt, ale takie Eclipse i Circle wsią nie jechały. Zacny rock. Może teraz jest inaczej ale nie mogę uwierzyć, że się szmacą.

Intuicyjnie zgodzę się z Tobą co do TIAMAT :) To może się podobać, ale takie "Amanethes " czy "Judas Christ" pozwoliły mi dobrze się wyspać. Co do AMORPHIS: jak raz wdepnęli w "Elegy" to przewija się cyklicznie to w ich twórczości, a nowy utwór zapowiada jakieś apogeum.

Keep of Kallessin - po "Reclaim" to już zupełnie inny zespół, tylko nazwa została ta sama.

^This. Poza tym, chyba byłoby prościej i szybciej wpisywać nazwy, które nie dały ciała:D

Ten temat nie ma sensu, bo niemal każda kapela miała wzloty i słabsze chwile. Natomiast wszyscy wiemy, kto jest mistrzem i najlepszym przykładem skurwienia oraz zeszmacenia, jeżeli chodzi o ten gatunek muzyki.

[youtube][/youtube]

Tak bardzo brakuje w tym gronie Kreator

Oczywiście dla niektórych nawet niewinny żarcik staje się pretekstem do nikczemnych ataków na tak zasłużony band jak Metallica.

choloKAŁst pisze:Tak bardzo brakuje w tym gronie Kreator

+ 10000

Bądźmy precyzyjni. Zespół o którym piszesz od trzydziestu lat jest jednym wielkim żartem.

Xysma, Convulse,Disgrace,Sentenced....ale idąc za zmianą stylistyki, pewnie dodałbym Ulver,Beherit, Nuclear Death, Entombed, Pyogenesis...Jak sugerował Coffin. Mniej, byłoby tych którzy nie dali ciała...a dumnie nazywali je rozwojem.