CULT OF HORROR
: 21-04-2018, 06:14
Parę tygodni temu przeglądając ofertę Old Temple w celu sprawdzenia co będzie warto wyhaczyć na stoisku podczas gigu DET GAMLE BESATT/MOLOCH LETALIS/EMPHERIS/POISONED w warszawskim Metal Cave natrafiłem na jedyny album brazylijskiego CULT OF HORROR pod tytułem "Babalon Working".
Co my tu mamy? Odliczając intro i outro niespełna pół godziny jaskiniowo dudniącego, smoliście zbasowanego, hulaszczo rozbujanego, pijacko zamulonego, momentami uroczo rozjeżdżającego się i tak po ludzku jadowitego umpa umpa emanującego iście piekielnymi wibracjami. Dla fanów: dwóch pierwszych VENOM/BATHORY, HELLHAMMER, GOATLORD, demówek i debiutu SLAUGHTER, SODOM do '86 roku, amerykańskiego SCEPTER itp. W paru miejscach można też napotkać ponure zwolnienia w stylu, który AUTOPSY eksploatowało na drugiej/trzeciej płycie, czy pierwszej EP. Do tego wszystkiego niekiedy Brazylijczycy stosują niezbyt pospolity w tych rejonach muzycznych zabieg w postaci czystego wokalu. Jego autor sprawia jednak wrażenie jakby nie wszystkich miał w domu, więc brzmi to przekonująco i dobrze wpasowuje się w całość.
Charakterystyka stylu podana na Metal-Archives (black/speed) mało adekwatna do stanu faktycznego, choćby dlatego, że szybkość ma dla Brazylijczyków trzeciorzędne znaczenie, brzmienie bardziej przywołuje na myśl MORTICIAN niż IRON ANGEL, no i brak tu jakichkolwiek falsetów. Jako opis bardziej pasuje: bagienne bulgoty z przedsionka Piekieł tudzież inne opary z pieczary w wersji audio.
Jeśli macie już lekki mętlik w głowie dodam jeszcze, że panom nie obca jest również pewna doza romantyzmu, czego dowodem niezwykle mocny akcent na zakończenie płyty pod postacią "Butcher Ballad". Takie pomieszanie "She was asking for it" Kanibali z "Tracy" SARCOFAGO.
Płyta wydana w skromnym nakładzie 500 sztuk, tak więc spieszcie się, bo zostało tylko 499 i za jakieś 11 lat może zabraknąć.
Pełna płyta do odsłuchu.
Co my tu mamy? Odliczając intro i outro niespełna pół godziny jaskiniowo dudniącego, smoliście zbasowanego, hulaszczo rozbujanego, pijacko zamulonego, momentami uroczo rozjeżdżającego się i tak po ludzku jadowitego umpa umpa emanującego iście piekielnymi wibracjami. Dla fanów: dwóch pierwszych VENOM/BATHORY, HELLHAMMER, GOATLORD, demówek i debiutu SLAUGHTER, SODOM do '86 roku, amerykańskiego SCEPTER itp. W paru miejscach można też napotkać ponure zwolnienia w stylu, który AUTOPSY eksploatowało na drugiej/trzeciej płycie, czy pierwszej EP. Do tego wszystkiego niekiedy Brazylijczycy stosują niezbyt pospolity w tych rejonach muzycznych zabieg w postaci czystego wokalu. Jego autor sprawia jednak wrażenie jakby nie wszystkich miał w domu, więc brzmi to przekonująco i dobrze wpasowuje się w całość.
Charakterystyka stylu podana na Metal-Archives (black/speed) mało adekwatna do stanu faktycznego, choćby dlatego, że szybkość ma dla Brazylijczyków trzeciorzędne znaczenie, brzmienie bardziej przywołuje na myśl MORTICIAN niż IRON ANGEL, no i brak tu jakichkolwiek falsetów. Jako opis bardziej pasuje: bagienne bulgoty z przedsionka Piekieł tudzież inne opary z pieczary w wersji audio.
Jeśli macie już lekki mętlik w głowie dodam jeszcze, że panom nie obca jest również pewna doza romantyzmu, czego dowodem niezwykle mocny akcent na zakończenie płyty pod postacią "Butcher Ballad". Takie pomieszanie "She was asking for it" Kanibali z "Tracy" SARCOFAGO.
Płyta wydana w skromnym nakładzie 500 sztuk, tak więc spieszcie się, bo zostało tylko 499 i za jakieś 11 lat może zabraknąć.
Pełna płyta do odsłuchu.